Stargirl oferuje odcinek, który śmiało można potraktować jako zapychacz. Twórca porusza odwieczne pytanie: czy superbohaterowie powinni zabijać? Jeśli już to robią, jakie będą konsekwencje? To w tym świecie powinno nabierać głębszego wyrazu, bo rozmawiamy o nastolatkach. Wszystko jest pokazywane na przykładzie Yolandy, która zabiła Brainwave'a. Widzimy, jak zmaga się ze skutkami swojej decyzji i jak bardzo nie może sobie z tym poradzić. Cel szczytny, wykonanie męczące i udowadniające, że 2. sezon stracił jakość w wielu aspektach serialu. Wszystko jest na siłę przedłużane, emocji w tym zbyt wielu nie ma, a zachowanie Yolandy przeważnie jest do bólu stereotypowe i irytujące. Twórcy często idą na łatwiznę, jedynie pogłębiając męczący ton odcinka, bo koniec końców niewiele z tego wynika. Fabułę tego odcinka można było streścić w kilku scenach. Nawet wyjawienie drużynie prawdy o Brainwavie staje się problemem, bo z jakichś absurdalnych przyczyn Beth nie wie, czy może się pogodzić z tym, że złoczyńca zginął z ręki koleżanki. Trudno akceptować głupie zachowania postaci, a tych w tym odcinku jest pod dostatkiem. Przede wszystkim wizje Yolandy są frustrującym pójściem po linii najmniejszego oporu. Banałem jest zachowanie Yolandy, która, wiedząc, że Brainwave i Henry nie żyją, podąża za zjawami z jakąś irracjonalną wiarą. Rozumiem, że w historiach superbohaterskich wszystko jest możliwe, ale biorąc pod uwagę koncepty fabularne, to jednak tworzy to dość niekorzystny wydźwięk. Zresztą wyjawienie prawdy, że Brainwave przeniósł się do ciała Yolandy, by ją posiąść, to też scenariuszowa klisza oparta na totalnej prostocie. Nuda, która nie wnosi do serialu zasadniczo niczego interesującego, bo cały wątek męczy marnym wykorzystaniem klisz gatunkowych. 
fot. materiały prasowe
Problemem jest też Eclipso, który jako główny zły staje się komicznym żartem. Pomijając, że z powodu cięć budżetowych widzimy go cały czas w wersji dzieciaka, to zasadniczo jego jedynym celem jest psocić. Tak najłatwiej opisać wydarzenia odcinka związane z tym czarnym charakterem. Widząc coś takiego, trudno doszukiwać się grozy, stawki czy jakiegoś niebezpieczeństwa. Złoczyńcy z pierwszego sezonu szybko zostali pokazani jako godne zagrożenie.  Twórcy ponieśli w tym aspekcie spektakularną porażkę.  Trudno powiedzieć coś dobrego o Stargirl. Każdy kolejny odcinek pokazuje jedynie coraz więcej problemów, dając nudę i przekombinowane wątki kiepskiej jakości.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj