Po 4 co najwyżej przeciętnych odcinkach miało nastąpić moje pożegnanie ze "Stitchers", serial jednak pozytywnie zaskakuje i w końcu nabiera sensu!
"
Stitchers" do tej pory był serialem co najwyżej przeciętnym i na pewno niemającym za wiele sensu. Nieciekawe wydarzenia oraz dziwne i momentami irytujące relacje pomiędzy postaciami owocowały tym, że chwilami przez banał i nudę trudno było go oglądać.
To jednak zmienia się w 5. odcinku w dość znacznym stopniu. Nagle cały serial nabiera sensu i nawet zyskują na tym poprzednie odcinki. Tak naprawdę wyjawiono informację o tym, o czym pisałem w jednej z poprzednich recenzji. Wówczas tak zwyczajne sprawy dla tajnego programu rządowego nazywałem scenariuszową głupotą, ale spekulowałem, że to może być test sprzętu - i tak też jest w istocie. Coś takiego sugeruje się jednak na początku, a budowa konspiracji może wpłynąć pozytywnie na jakość serialu.
Poprowadzenie akcji tego odcinka jest zdecydowanie najlepsze ze wszystkiego, co do tej pory w tym serialu widzieliśmy. Zostajemy rzuceni w wir sprawy, która od początku wygląda jak coś, czym tajna organizacja mogłaby się zajmować. Najlepsze jednak jest to, że tym razem nie dostajemy wszystkiego na tacy, a Kirsten nie rozprawia się z problemami z prędkością światła. Dzięki zagmatwanemu umysłowi ofiary sprawa staje się ciekawsza i mniej przewidywalna.
W sumie w tym wszystkim dziwi tylko jeden dość kuriozalny błąd scenarzystów: mam uwierzyć, że tajna organizacja rządowa nie wiedziała, iż osoba wysłana przez nią do szpitala tak po prostu z niego wyszła? To jest troszkę niedorzeczne.
[video-browser playlist="722175" suggest=""]
Właśnie dzięki pierwszej uczestniczce programu ten serial zyskuje, bo oto pierwszy raz na serio czujemy, że stawka jest tutaj większa, niż mogło się wydawać. Serial nabiera kolorytu, staje się ciekawszy, a te strzępki informacji są sprzedawane nareszcie w taki sposób, że widz może zostać zaintrygowany. W końcu to działa tak, jak powinno.
Udaje się też solidnie zająć relacjami. Camille i Linus nadal są sztampowi do bólu, więc tutaj jeszcze wiele pracy przed scenarzystami, by to w końcu grało jak trzeba. Jeśli zrezygnują z banalnych podchodów i oczywistych późniejszych schadzek, może coś z tego będzie. Odcinek robi za to niezłą robotę w kwestii Kirsten i Camerona - wydarzenia wyraźnie pozwalają lepiej spojrzeć na bohaterów, a relacja pomiędzy nimi także odpowiednio się zacieśnia. Zrealizowano to naprawdę nieźle i może to zainteresować.
Zobacz również: „Blindspot” – nowy trailer
"
Stitchers" po raz pierwszy oferuje bardzo solidny odcinek, który naprawia wiele niedociągnięć poprzednich, potrafi zaciekawić i zmusza do zadawania kolejnych pytań. Twórcom wreszcie udało się mnie naprawdę zainteresować, a nie zniechęcić na dobre.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h