Najnowszy odcinek This is Us to taki standardowy epizod, który ma za zadanie posunąć fabułę do przodu i zbudować grunt pod nowe wydarzenia. Nie zdarzyło się w nim nic nadzwyczajnego czy wzruszającego, choć trzeba przyznać, że rozpoczął się dość poważnie. Przy smutnej fortepianowej muzyce obserwowaliśmy, jak Nicky radził sobie podczas spotkań z terapeutką. Atmosfera początku poruszała, ale dalsza część odcinka odgoniła te przygnębiające nastroje. W końcu to This is Us - różnorodnych emocji nie może zabraknąć! Skoro odcinek rozpoczął się tak klimatycznie, to również wątek Kevina i Nicky’ego najbardziej skupiał uwagę widzów. Nie bez powodu, bo nasz główny bohater wykazuje dużą stanowczość i opiekuńczość względem wujka, dzięki czemu zyskuje dużo sympatii. Do tego poznał Cass, której postać wprowadzono w pierwszym epizodzie. Nie było to nic szczególnego czy wyjątkowego, bo oczywiście bardziej chodzi o całość jego historii, jak do tego doszło. Dosyć sztampowo twórcy poprowadzili ten wątek, gdzie ci bohaterowie natknęli się jeszcze raz na siebie na spotkaniu anonimowych alkoholików. Również niepohamowany śmiech Kevina, Cassidy i Nicky’ego był bardzo sztuczny i nieprzekonujący. W każdym razie ich nałóg pozwolił na skrzyżowanie się ścieżek tych bohaterów, więc teraz możemy czekać na dalszy rozwój wypadków. Także w retrospekcjach Kevin pokazywał swoje dobre serce, gdy ruszył na pomoc Randallowi, który dostał ataku paniki w nowej szkole. Wydawało się, że ten wątek będzie się jakoś łączył z jego zmaganiami w teraźniejszości, ale chodziło o wzmocnienie efektu braterskiej opiekuńczości. Bardziej oderwaną historią od pozostałych w tym odcinku było zwolnienie Jacka z pracy po kosztownym błędzie. Scena, gdy Miguel wstawił się za niego, była intensywna i wyrazista. Twórcy tym samym kontynuują poprawianie wizerunku tej postaci w oczach widzów. Bo innego wytłumaczenia nie ma dla tego wątku, który nie przyniósł jak na razie żadnych konsekwencji. Ale znając This is Us, jeszcze do tego wrócimy, w jakiś sposób nabierze on znaczenia. W retrospekcjach zobaczyliśmy również, jak Rebecca ćwiczy z Kate, która chciałaby schudnąć. Poza kolorowo kiczowatymi, ale dobrze odpowiadającymi epoce strojami ten wątek niczym się nie wyróżnił. Jedynie dobrze nawiązywał do sytuacji Kate, która odkryła kłamstwo męża. Temat nadwagi prawdopodobnie będzie nam teraz towarzyszyć w każdym epizodzie, ale to dobrze. Warto mówić o zdrowotnych i praktycznych aspektach tego problemu, zamiast go ignorować. Ponadto sprytnie twórcy wybrnęli z kwestii schudnięcia Chrisa Sullivana, czyli serialowego Toby’ego. Warto, a nawet trzeba wspomnieć o gościnnym występie Timothy’ego Omundsona, który wcielił się w sąsiada Damonów. Aktor znany z seriali takich jak Świry, Potyczki Amy czy Galavant, podobnie jak jego bohater w This is Us, dwa lata temu doznał wylewu. Twórcy specjalnie dla niego stworzyli tę postać, która jest gburowata, sarkastyczna, ale też ma niezwykłe poczucie humoru. Zagrał w trzech scenach, ale wypadł znakomicie mimo wciąż widocznych skutków choroby. To był wspaniały gest, aby Omundson mógł wrócić do pracy, a jednocześnie wnieść coś wartościowego do serialu. Mam nadzieję, że to nie ostatni odcinek, w którym pojawia się ten czarujący aktor. Jeśli chodzi o wątki z teraźniejszości, to również Randall zaznaczył swoją obecność. Sprawdziliśmy, jak sobie radzi w obowiązkach radnego z pomocą Jae-wona. Łatwo można było przewidzieć, do czego doprowadzi konflikt z Bernice, dlatego ten wątek zupełnie nie pasjonował. Jednak ciekawi, jak poradzi sobie bohater przy kolejnych wyzwaniach i polityce. I czy ta naiwność nie zwróci się przeciwko niemu. Tak naprawdę większe zainteresowanie wzbudzały problemy jego córek, które szczerze rozmawiały o poważnych sprawach. Informacja o dziecku Malika czy brak odwagi, aby przyznać się do swojej orientacji seksualnej, to wcale nie łatwe tematy rozmów. Ale w odróżnieniu do spotkania anonimowych alkoholików, wybuch śmiechu dziewczynek naprawdę rozweselał i rozładowywał atmosferę. Podobnie zresztą, jak w retrospekcjach Wielka Trójka dzieliła się swoimi przeżyciami, które też rozbawiły dzieciaki. Te analogie wypadły bardzo pozytywnie i ciepło, tak jak na This is Us przystało. Odcinek Unhinged obfitował w wiele wydarzeń i wątków, więc się nie dłużył i nie było czasu na nudę. Co prawda nie przyniósł zbyt dużych emocji, do których jesteśmy przyzwyczajeni w This is Us, ale oglądało się go przyjemnie i z uwagą. Jednak z każdym epizodem oczekiwania będą rosnąć. Czekamy na więcej!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj