Do końca pierwszego i oby nie ostatniego sezonu The Carrie Diaries pozostały zaledwie cztery epizody, a bohaterowie są o niewiele bliżej do rozwiązania swoich rozterek niż byli na początku serii. Na szczęście jest jedna kluczowa sprawa, która została rozwiązana pozytywnie – Carrie i Sebastian w końcu zostali oficjalnie parą. Uff! Zmienia to zdecydownie perspektywę w serialu. Wcześniejsze odcinki skupiały się głownie na sercowych problemach Carrie i mimo, że te nie zniknęły, to nowy status związku Bradshaw pozostawia o wiele więcej przestrzeni dla jej przyjaciół. I jest to bardzo dobre rozwiązanie, które scenarzyści zaczynają skrupulatnie wykorzystywać.

Wszyscy zafascynowani młodszą siostrzyczką Carrie, Dorrit, mogą poczuć się uszczęśliwieni ostatnim odcinkiem. Jest w nim wszystko co interesuje w dziewczynce, czyli mroczna atmosfera, zagadki, mówienie bez sentymentów o uczuciach. Relacja między siostrami jest typową, raz zimną, raz ocieploną relacją między kompletnie różniącym się rodzeństwem. Ich wzajemne rozmowy i rozterki są w odcinku poprowadzone jak zwykle ciekawie, a przy wyluzowanej i nieustraszonej Dorrit Carrie aż sprawia wrażenie nadmiernie statecznej. Bohaterce nie zaszkodziłoby, gdyby czasami skorzystała z przykładu siostry i wyluzowała. Wiemy jednak, że wraz z upływem lat Bradshaw nie minie irytujący zwyczaj przesadnego analizowania wszystkich wydarzeń w swoim życiu pod tysiącem różnych kątów. Ci, którzy nie oglądali jeszcze Seksu w wielkim mieście mogą się przyzwyczajać do tego typu rozważań głównej bohaterki.

[image-browser playlist="593391" suggest=""]©2013 The CW

Nadwrażliwa natura Carrie powoduje drobne trzęsienie ziemi w jej związku z Sebastianem. Bohaterka ma za sobą niesłychanie ciężki rok w życiu, w czasie którego utraciła najważniejszą osobę. Boi się, że im bardziej przywiązuje się do Sebastiana, tym mocniej będzie bolało ją ewentualne uderzenie o ziemię. Bardzo trafnie nazywa w końcu swoje obawy: "I think I know why they call it falling in love... because it feels like falling off a cliff"! Na szczęście chłopak po raz kolejny udowadnia, że można na nim polegać, kiedy na całego angażuje się w poszukiwania Dorrit.

W tle zmieniających się jak w kalejdoskopie nastrojów Carrie wracamy do zeszłotygodniowej niespodzianki: związku Walta z Donną. Ku zaskoczeniu całej szkoły, nowa para dogaduje się bardzo dobrze i czerpie prawdziwą przyjemność ze wspólnego spędzania czasu. Do momentu, kiedy ich relacja ma wkroczyć na wyższy, seksulany poziom. Okazuje się, że niezdefiniowana seksualność Walta dla tak bystej dziewczyny jak Donna jest widoczna na pierwszy rzut oka. Obydwoje postanawiają zostać przyjaciółmi, a sam Walt jest coraz bliżej do przyznania, że to właśnie faceci pociągają go najbardziej. W swoich rozterkach znajduje niespodziewanego sprzymierzeńca. Starszy brat Donny jest gejem, więc dziewczyna stara się ze wszystkich sił wesprzeć chłopaka. Nie wiadomo, w jaki sposób będą oni kontynuować swoją przyjaźń, ale z pewnością Walt czuje się lepiej mając kogoś, kto zna jego sekret.

Najzabawniejszym momentem odcinka jest historia Mouse, która ku swojemu zaskoczeniu dowiaduje się, że nie jest najlepszą uczennicą w szkole! Niejaki West jest czarnoskórym sportowcem z rozbitej rodziny, w wolnej chwili pomagającym w organizacjach dobroczynnych i zbierającym na zajęciach same piątki. Zdesperowana by dowieść kto tutaj rządzi, Mouse wyzywa chłopaka na pojedynek w kostce rubika. Mimo wygranej dziewczyna nadal jest wyraźnie zafascynowa i poirytowana chłopakiem jednocześnie. A my jesteśmy pewni, że nowy bohater może solidnie namieszać w kolejnych odcinkach.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj