The Universim to bardzo specyficzna strategia, w której jesteśmy bogiem dość dziwacznych ludków. Wielu graczy niewątpliwie skojarzy ją z kultowym Populousem, ale ta gra oferuje o wiele więcej niż klasyka gatunku.
Nie wiedziałem, co myśleć o The Universim. Wychowywałem się w latach 90., więc momentalnie skojarzyło mi się to z kultowym Populousem. Nie było w końcu dużo gier, które pozwalały na taką swobodę zabawy. Podobieństwa są jednak ogólne, bo The Universim to dość rozbudowana strategia rozwoju naszej cywilizacji, która zaskakuje na każdym kroku. A najbardziej zaskakująca jest jej długość! Mówimy tu o naprawdę wielu godzinach rozrywki – jak już rozwiniemy swoją cywilizację na maksymalnym poziomie, to... najpierw możemy zbudować bazę na Księżycu, a potem czeka nas podbój kosmosu i innych planet! Zatem po tygodniach rozwoju i zabawy mamy kolejne rzeczy do odkrywania. A to w The Universim jest najlepsze.
Rozgrywka rozpoczyna się w epoce kamienia. Działamy tak, by nasze ludki – które nie są ludźmi, tylko fikuśnymi istotami – rozwijały się jako społeczeństwo. Ten rozwój będzie przechodzić przez kolejne epoki, gdy nasz poziom cywilizacyjny stanie się bardziej zaawansowany. Jest w tym zaskakująca wręcz różnorodność i wyzwania. Wchodzimy w rolę boga i budujemy im całą infrastrukturę. Odblokowujemy też kolejne możliwości – np. możliwość zbierania wody czy jedzenia – dzięki czemu zapewniamy im przetrwanie. Oni sami tworzą domostwa w wybranych przez siebie lokalizacjach. To trochę wymusza kierunek rozwoju miasta, bo musimy udawać się w stronę potrzebnych surowców. Każdy etap wymaga przemyślenia, bo pojawiają się przeciwności –np. zanieczyszczenia, hałas wpływający na szczęście mieszkańców i inne istotne czynniki, które musimy brać pod uwagę. W tym wszystkim ciekawe jest też to, że gdy przejdziemy do następnej epoki, styl architektury zmienia się automatycznie, a nasze ludki same przebudowują domostwa i inne budynki, by je do niego dopasować. Pomysłowe!
Jako bóg mamy szereg mocy. Możemy sobie wziąć ludka i poćwiczyć rzut w dal albo podpalić grupkę tragarzy. Oczywiście moce są użyteczne w wielu aspektach rozwoju oraz obrony naszego miasta przed zagrożeniami. A te są bardzo różnorodne. Gromada wilków leci w naszą stronę? Bierzemy pioruny i... Siup! Wilków nie ma. Jest też sporo katastrof naturalnych – tornado, deszcze meteorytów, upały doprowadzające do pożarów. Najdziwniejszą rzeczą jednak jest coś odrobinę spoilerowego, ale o tym wspomnę, bo to podkreśla jedną z najlepszych cech The Universim. Wyobraźcie sobie, że patrzycie, jak ludki pracują, i nagle kamera zabiera Was prawie na orbitę, a tam... spodek kosmitów. Ten sobie leci, rozbija się na środku osiedla i... rozkłada się kramik. Oto handlarz kosmitów, z którym za wysoką cenę (przeważnie chcą naszych mieszkańców) możecie kupić surowce. To nie jest losowe, ale pokazuje, że ta gra jest dość nieprzewidywalna. Często pojawiają się dziwne, przekomiczne rzeczy. Twórcy byli kreatywni! Handlarz to tylko jeden przykład z wielu. Niekiedy możemy na nie reagować. Nie więc ma czasu na nudę. Wciąż możemy liczyć na coś nowego i zaskakującego.
Ciekawym aspektem jest dbanie o to, by liczba mieszkańców rosła. Możemy nie robić nic – wtedy sami będą łączyć się w pary i rozmnażać. Ale w końcu mamy boskie moce! Jeśli zależy nam na szybkim przyroście populacji, musimy pobawić się w Kupidyna – sprawiamy, że postacie łączą się w pary, po czym udają się do domostwa, by spełniać pokładane w nich nadzieje. Wówczas widzimy zaznaczone kolorami płcie (niebieski to samiec, różowy to samica). Można też eksperymentować i łączyć dwóch samców czy dwie samice. Potomstwa z tego nie będzie, ale dostaniemy jakiś komentarz narratora, który czasem się z nas śmieje. Jeśli się nie mylę, ma to pozytywny wpływ na szczęście naszych ludzików.
Dobrym pomysłem wizualnym jest obrazowanie terenu, który nadzorujemy, w sposób odmienny niż ten, do którego przyzwyczaiły nas inne gry. Otóż widzimy całą planetę, co graficznie jest bardzo ładne. Dzięki temu też możemy szybko się przemieścić i znaleźć interesującą nas lokację. Możemy też oczywiście przybliżyć sobie teren. Wygląd ludzików i budynków (a zwłaszcza to, jak pięknie zmieniają się wraz z nową epoką) ma specyficzny charakter i jest po prostu piękne. Nie ma na co narzekać.
Ważnym aspektem jest to, że na planecie nie jesteśmy sami. Inne cywilizacje mogą powstać, jeśli tylko na to pozwolimy. Z czasem przynosi to interesujące wyzwania – np. zbrojne konflikty. A to kolejny ekscytujący etap gry. Kiedy już rozwiniemy planetę i zechcemy ruszyć na podbój galaktyki, musimy mieć armię. Kosmici tak szybko się nie poddadzą – mogą wysłać swoje wojska na interesującą nas planetę. Ta gra jest naprawdę rozbudowana, wielowątkowa i niesamowicie długa. Serio, dojście do poziomu, który umożliwia nam podbój kosmosu, to tygodnie zabawy (chyba że ktoś gra 10-15 godzin dziennie). A zabawa na tym się nie kończy.
The Universim to dla mnie duże zaskoczenie. Po obejrzeniu zwiastuna myślałem, że będzie to prosta i śmieszna gra. Byłem w ogromnym błędzie. Dawno nie grałem w tak rozbudowaną strategię rozwoju cywilizacji, która potem jeszcze pozwala tworzyć imperium w kosmosie. A cały ten specyficzny humor oraz multum niespodzianek to taka wisienka na torcie. Jednym słowem: to jedna z najlepszych gier, w które pogramy w 2024 roku.