The Walking Dead: Nowy świat zaserwował kolejny dobry odcinek. Wystarczyło podkręcić akcję, wyjawić pewne tajemnice i przekazać nowe informacje, żeby fabuła serialu w końcu zaczęła angażować. Oceniam.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki
The Walking Dead: Nowy świat wskoczył na wyższy poziom. Oczywiście wciąż jest wiele elementów, które podlegają krytyce, a jakość serial pozostawia wiele do życzenia, ale zmiana na lepsze jest odczuwalna. Bo dzięki zdynamizowaniu akcji i rozwojowej historii, nie skupiamy się tylko na wadach czy irytujących postaciach (Iris nigdy nie zawodzi pod tym względem), ale po prostu dajemy się wciągnąć w wydarzenia, które mają miejsce w bieżącym odcinku.
Zmiana była wyczuwalna już od początku szóstego odcinka, gdy bohaterowie podjęli wspólnie decyzję, że nie uciekają z ośrodka. Postanowili zostać, żeby odkryć, jakie mroczne tajemnice skrywa Republika Obywatelska i o co chodzi z projektem „V”, który ma związek z ludobójstwem w Omaha i Kolonii Akademickiej. Jasno postawiono cel grupy i wokół tego budowano historię, która stała się interesująca.
Najciekawszym wątkiem okazał się ten, w którym Felix i Huck musieli ze sobą współpracować, żeby dostać się do laboratorium, gdzie chcieli znaleźć dowody zbrodni. Fajnie między nimi iskrzyło, bo żadne z nich nie odmawiało sobie kąśliwych komentarzy. Akcja rozwijała się płynnie, ale co najważniejsze każdy etap ich wspólnej misji miał sens. Od przygotowania karty dostępu po improwizowane wdarcie się do wnętrza laboratorium. I jeszcze wzbogacono ją o historię Jennifer, która opowiedziała Felixowi, dlaczego została wysłana do Kolonii Akademickiej w roli szpiega. I co najważniejsze ta opowieść dobrze pasowała do całego wątku, bo dzięki temu ich działania były bardziej logiczne. A sama historia Huck nie była porywająca, ale nieźle tłumaczyła powody ukarania jej i Dennisa. W rezultacie jedną tajemnicę w serialu mamy już z głowy.
Ponadto emocji dostarczała walka z czasem. Z jednej strony Felix miał tylko 2 minuty, żeby rozejrzeć się po laboratorium, w którym utknął, a z drugiej Huck musiała poradzić sobie z nieoczekiwanymi problemami. Nie tylko zrobiliśmy duży krok naprzód pod względem fabularnym, ale też ta chłodnia okazała się intrygującym miejscem, które generuje kolejne pytania. Zbliżamy się do sedna sprawy.
Żeby trzymać Lylę z daleka od laboratorium, bohaterowie zjedli wspólną kolację, na której doszło do niesnasek i różnic zdań na temat eksperymentów na zwierzętach. Wzburzyło to Iris, która nie podzielała opinii pani naukowiec. A chwilę później naopowiadała Hope o tym jak to zabiła żołnierza, który jest ich wrogiem i chce spalić całe to miejsce. Bohaterka niezmiennie denerwuje swoją postawą i nieprzemyślanymi decyzjami. Ale przynajmniej twórcy wykorzystują to mądrze w fabule, bo postacie kwestionują jej działania. Najpierw Hope powiedziała, że w placówce pracują również dobrzy ludzie, którzy nie zasługują na taki los. Później zobaczyliśmy, jak młodzież z Obrzeży postanowiła powstrzymać Iris, ponieważ od tego zależy zdrowie i życie Indiry, której Republika dostarcza leki. Niestety w efekcie zginął Dev, który wyruszył w podróż z Willem. Jego śmierć była zaskakująca, bo zupełnie nie w stylu tego serialu. Do tego zakończyła ten odcinek dobrym cliffhangerem, który trzymał w napięciu.
Twórcy nie zapomnieli też pokazać ludzkie oblicze Lyli, która najwyraźniej ma wiele wspólnego z projektem „V”. W mało przekonujący sposób Leo odkrył, że kobieta jest z nim powiązana, ponieważ trudno uwierzyć, że zapamiętał, co miała napisane na dokumentach w momencie, gdy się poznali kilka miesięcy wcześniej. Ale przynajmniej retrospekcja z początku odcinka spełniła więcej niż jedno zadanie, bo jeszcze zobaczyliśmy ich pierwsze spotkanie oraz badania terenowe, jakie przeprowadzała. W każdym razie Lyla opowiedziała Leo o swojej dramatycznej przeszłości, gdy wybuchła apokalipsa zombie. Jej opowieść była poruszająca, dzięki dobrej grze Natalie Gold. Za sprawą tej sceny wiemy też, co motywuje ją do działania poza naciskami ze strony Armii Republiki. Była ona też ważna, ponieważ rozwinęła tę postać, która jest kluczowa dla fabuły, a także ma wpływ na Leo i jego postępowanie.
Oprócz Lyli kilka chwil więcej w serialu spędziliśmy z Jadis, która dobrze zna się z Huck. Ich prywatna rozmowa o przeszłości wypadła dość sztucznie, bo zamiast naturalnego dialogu, miał on charakter przekazywania widzom informacji o losach tej postaci. Na dobrą sprawę niczego nowego o Ricku się nie dowiedzieliśmy, ale z przyjemnością słuchało się jej opowieści o Śmieciarzach, co nawiązywało do
The Walking Dead. Pollyanna McIntosh jest świetna w roli Jadis, która jest powiewem świeżości w tym spin-offie. A od jej dziwacznej fryzury nie można oderwać wzroku. W każdym razie bohaterka prowadzi własne śledztwo i wygląda na to, że odegra ważną rolę w dalszej części historii, co ekscytuje.
Najnowszy odcinek
The Walking Dead: Nowy świat był całkiem niezły, a także daje nadzieję, że ten serial w końcowej fazie sezonu nareszcie spełni oczekiwania, jakie stawiano przed nim przed premierą. Nastąpiła wyraźna poprawa w prowadzeniu historii, ponieważ poszczególne wątki dobrze się ze sobą przeplatają, a także łączą w sensowną całość. Nawet ten z chorobą Indiry i Eltonem, który wydawał się niepotrzebny, znalazł swoje zastosowanie i procentuje. Jak na ten serial jest naprawdę dobrze i oby w kolejnych epizodach było jeszcze lepiej!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h