W najnowszym odcinku "The Whispers" dużo się dzieje, ale co z tego, skoro wszystko jest jakieś takie niemrawe? Nie wiem, czy to wina ograniczeń budżetowych, czy celowe działanie scenarzystów, ale kręcenie się w kółko wśród tych samych pięciu czy siedmiu osób jest denerwujące, zwłaszcza że wiemy już, czego możemy się po nich spodziewać.
Trzeci odcinek, zwłaszcza dla letniego serialu, to już pora na mocniejsze wejście w wykreowaną przez twórców intrygę, tymczasem scenarzyści "
The Whispers" mylą tropy, puszczają fałszywe sygnały i ciągle nie dają postaciom czasu na spokojne i logiczne zastanowienie się, jak Sean Benningan mógł omotać te wszystkie dzieci i jakim cudem kontaktuje się z nimi cały czas. FBI i NSA ścigają kogoś, nie robiąc – przynajmniej na oko - nic, żeby dowiedzieć się, dlaczego ten ktoś im podpadł. Założyli, że uciekinier jest winny, ale nie szukają ani jego mocodawców (sprawdzanie kont bankowych, kontaktów, wyjazdów, itp.), ani nie widać jakiegoś szczególnego zapału w wyjaśnianiu bądź co bądź niezwykłego wypadku samolotu.
Claire samodzielnie szuka męża, co akurat nie jest dziwne, ale jak zawsze osobliwym zbiegiem okoliczności idealnie trafia tam, gdzie powinna. Oczywiście robi wszystko za plecami przełożonych, podczas gdy jej ambitny partner jest bliski osiągnięcia sukcesu. Postępowanie agentki nie jest racjonalne, co z jednej strony jest usprawiedliwione, z drugiej bez sensu, bo pomoc całej policyjnej machiny na pewno ułatwiłaby poszukiwania. Denerwujące jest ciągłe wspominanie tego nieszczęsnego romansu. Rozumiem, że ma to uczynić bohaterów bardziej ludzkimi i nakreślić owo ukochane przez amerykańskich (i nie tylko) scenarzystów tło obyczajowe, tyle że zaczynam odnosić wrażenie, iż łóżkowe przygody Claire i Wesa są pierwotną przyczyną wszystkich problemów, a ich aktualne wyrzuty sumienia i próby uporania się z tym są najważniejszą rzeczą na świecie.
[video-browser playlist="715898" suggest=""]
Po co Sean porywał panią doktor? Nie umie prowadzić? Lubi jeździć z jęczącym zakładnikiem na muszce? Może dowiemy się w następnych odcinkach; na razie otrzymaliśmy śliczną, za długo trwającą pokazówkę na temat tego, jak kapitan znajduje następny cel. Wiemy też, że z kimś (czymś?) się kontaktuje. Jednym z niewielu udanych pomysłów w odcinku było owo zmylenie tropów - nie wiem już, czy Sean jest tym „dobrym”, czy jednak tym „złym”.
Naprawdę udane i w sumie najciekawsze w odcinku były sceny z udziałem dzieci. Twórcy konsekwentnie trzymają nas w niepewności co do tożsamości Drilla, ale wiemy już, że dotrzymuje słowa i ma kontrolę nad wszystkim, a z kolei scena z piłką, chłopcem i doktorem upewnia nas o tym, że ma znacznie większe możliwości i zarzucił rozleglejszą sieć, niż do tej pory nam pokazano.
Czytaj również: „Hunters”: Britne Oldford dołącza do obsady
Trzeci odcinek niestety obniżył loty. Niby wiele się działo, ale w sumie był zaledwie poprawny. Zabieram plus, jaki do tej pory "
The Whispers" otrzymywało na kredyt, i realnie oceniając, uznaję, że "Collision" było epizodem mocno przeciętnym i jeżeli nic się nie zmieni, to serial utonie w nudzie w ciągu kilku najbliższych tygodni.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h