Cała akcja odcinka rozgrywa się na pociągu, który przez zrządzenie losu zostaje uszkodzony i mknie z wielką prędkością ku niechybnemu losowi. Może porównanie do filmu "Speed" będzie trochę na wyrost, ale skojarzenie nasunęło mi się momentalnie, gdy śledziłem pełną emocji i napięcia próbę uratowania pasażerów pociągu. Chociaż wiadomo, że ten wątek musi zakończyć się pozytywnie, nutka przewidywalności zeszła na dalszy plan, ustępując miejsca dynamicznej pogoni Paige za Keller.
Beck tym razem pojawia się w pociągu jako on, a nie persona renegat, co jest czymś nowym i świeżym w serialu. Twórcy w sposób subtelny i umiejętny nakreślają nam nowy wątek romantyczny. Zabawne rozmowy Becka z Paige mogą się podobać. Końcówką od razu udowodnia nam, że te końskie zaloty będą kontynuowane. I dobrze, bo twórcom wychodzi to nie najgorzej.
Samo miejsce akcje ponownie udowadnia niezwykłą kreatywność ekipy stojącej za serialem. Koncept pociągu jest interesujący i nawet oryginalny - szczególnie w scenie, gdy z naprzeciwka nadjeżdżał inny pojazd. Ciekawy pomysł na uniknięcie kolizji. Nie zapomniano również, że Tron: Uprising to przede wszystkim wielkie widowisko - końcowa scena z wykolejeniem się pociągu okazała się imponująca i niebywale efektowna (ach, te slow-motion!). Muzyka ponownie fantastycznie ilustruje akcję, prezentując się wyśmienicie.
[image-browser playlist="596072" suggest=""]©2012 Disney XD
Mimo wszystko zakończenie nie jest tak przewidywalne, jak można by oczekiwać. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, że cała sytuacja z Keller była ukartowana, aby dorwać renegata. Co prawda, pomyliłem się, a twórcy ponownie udowodnili, że potrafią zakończyć odcinek w sposób mocny, mroczny i bezkompromisowy.
Dobra historia, dynamiczna akcja i kilka ciekawych pomysłów sprawia, że odcinek ogląda się w napięciu, a emocji nie brakuje. Szkoda jedynie braku większych sugestii odnośnie tego, co może czekać nas w finale sezonu.
Ocena: 8/10