Węgry po pierwszej wojnie światowej to kraj ludzi prostych, biednych i sfrustrowanych. Utrata znacznej części terenów w wyniku przegranej wojny, migracje ludności, zubożenie społeczeństwa oraz powrót wielu mężczyzn doświadczonych przez wojnę – to wszystko nałożyło się na już istniejące napięcia i problemy. Śmiertelność niemowląt i brak perspektyw utrzymania kolejnych dzieci doprowadzały kobiety na skraj rozpaczy, przemoc domowa zaś degenerowała wszelkie relacje wewnątrz rodziny. I w takich warunkach wybucha w 1929 roku skandal – kobiety w niewielkiej wiosce od kilkunastu lat pozbywały się zarówno niechcianego potomstwa, jak i sprawiających problemy mężczyzn, szukając w ten sposób własnej godności oraz poprawy warunków życiowych. Wioska wdów opowiada historię kobiet, które korzystając z pomocy miejscowej akuszerki, zmieniały stan cywilny bez zgody jednej z zainteresowanych osób.

Opowieść skupia się kolejno na różnych bohaterach i bohaterkach dramatu, pokazując ich codzienne życie, troski, problemy, niepokoje i radości. Najczęściej towarzyszymy akuszerce Zsuzsie, kobiecie romskiego pochodzenia, która dzięki swojej wiedzy i praktyce uzyskała jedną z najważniejszych pozycji na wsi. I chociaż oficjalnie miała zajmować się wyłącznie sprowadzaniem na świat nowych obywateli, używała ziół do leczenia, wskazywała przyczynę zgonu, a kiedy sytuacja tego wymagała, oferowała możliwość pozbycia się zarówno ciąży, jak i już narodzonego dziecka. Z czasem rozszerzyła swoją działalność, oferując „eliksir”, który odsyłał na tamten świat przemocowych mężów, problematycznych teściów, zagrażających nowej drodze życia i majątkowi synów. Dokładna liczba ofiar nie jest znana, jednak przez długi czas każdy zgon był traktowany co najmniej podejrzliwie, a śledczy musieli przełamać w społeczności tabu ekshumacji zwłok, żeby udowodnienie winy czy niewinności było w ogóle możliwe.

Źródło: Mova

Co ciekawe, bogactwo opisów scen dziejących się na przestrzeni lat sprawia, że książka jest ciekawym źródłem wiedzy o życiu na węgierskiej wsi w dwudziestoleciu międzywojennym. Dostajemy detale dotyczące tego, jak ludzie mieszkali, pracowali, umierali, rodzili się – zwykle tak dokładne obrazy nie są częścią fabularyzowanej opowieści o seryjnych morderstwach. I właśnie te szczegóły sprawiają, że o wiele mocniej odczuwa się ciężar egzystencji mieszkańców Nagyreva. Lekarz niedostępny przez połowę roku, większość urodzonych dzieci skazanych na wczesną śmierć, bicie, od którego praktycznie nie było ucieczki – przez to można nie tylko lepiej zrozumieć pobudki samych morderczyń, ale również zobaczyć błędne koło biedy i przemocy. Czy w ciągu stu lat społeczeństwo zmieniło się tak bardzo, że dziś taki skandal nie mógłby wybuchnąć? Autorka nie zadaje takiego pytania wprost, ale wydaje się, że zwraca uwagę na mechanizm, który może zadziałać niezależnie od tego, czy mamy wiek XX, czy XXI.

Wioska wdów nie jest ani typową powieścią historyczną, ani pozycją z rodzaju true crime. Nie da się jednak ukryć, że fani obydwu gatunków powinni być zadowoleni. Skomplikowane relacje postaci nie zawsze pozwalają na wydanie jednoznacznego osądu, wymuszając niejednokrotnie zastanowienie się nad dylematami, jakie targały mieszkańcami nieszczęsnej wioski.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj