Wojna światów rozgrywa się we współczesnej Europie, a ściślej akcja rozdzielona jest pomiędzy wydarzeniami w Londynie, w Paryżu i we francuskich Alpach. Howard Overman, twórca tego serialu, nie wybrał jednak prostej ścieżki, podchodząc bardzo luźno do literackiego pierwowzoru. Takim sposobem dostajemy coś bardzo nieoczekiwanego i zaskakującego. Jeśli oczekujecie określonych rzeczy po Wojnie światów, bazujących na wiedzy z książki lub z filmu Spielberga, musicie mieć świadomość, że serial idzie na przekór tym oczekiwaniom. A tym samym dostajemy coś, co nie jest po prostu sztampowym odtworzeniem znanej wszystkim historii o inwazji kosmitów, ale czymś, co stara się być świeże i nietypowe. Konstrukcja pierwszego odcinka jest dość fascynująca. Początek wydaje się troszkę wolny, bo poznajemy bohaterów w ich codziennym życiu z ludzkiej perspektywy. Kim są, z jakimi problemami się zmagają i tak dalej - zwykłe sprawy dnia, dotyczące każdego. Jednak szybko to mija i twórcy włączają drugi bieg. Historia bowiem jest opowiadana z rzadko spotykanym napięciem i atmosferą niepokoju kapitalnie podbudowaną muzyką. Przez zdecydowaną większość odcinka klimat budowany jest wręcz perfekcyjne - mamy wrażenie, że zaraz serce nam wyskoczy przez ciągle działające napięcie i emocje. Mamy cały czas takie odczucie, że zaraz wydarzy się coś spektakularnie tragicznego, czyli oczywiście dojdzie do tej inwazji. Ta budowa odcinka jest nawet czasem troszkę przytłaczająca, ale zarazem szalenie intrygująca, bo angażuje bez reszty w opowiadaną historię i daje coś, co można zaliczyć do rozrywek na wysokim poziomie.
fot. FOX / Canal+
+2 więcej
Tym bardziej szkoda, że drugi odcinek trochę za bardzo zwalnia, pozwalając opaść kurzowi po ataku kosmitów. Nie ma już tego napięcia, intrygującej atmosfery, a jest przybliżenie sytuacji bohaterów, którzy walczą o przetrwanie. To trochę problematyczne, jak ten drugi odcinek różni się od pierwszego pod każdym względem i nie do końca to dobrze się zgrywa w strukturze opowiadania historii i w jakości rozrywki. W tym momencie okazuje się, że Wojna światów to przede wszystkim historia o ludzkich dramatach w świecie atakowanym przez kosmitów. Jak zwyczajni ludzie będą się zachowywać? Jakie podejmą decyzję? Czy będą walczyć o przetrwanie? Dostajemy szereg tropów, ukazujących nam drogę każdej postaci do określonego celu, do którego będą dążyć w kolejnych odcinkach. Z jednej strony to jest ciekawy zamysł utrzymany  bardziej w klimacie Wojny światów Spielberga, ale z drugiej strony czuć w tym zgrzyty, że niektóre aspekty zwalniają za bardzo, a atrakcyjność rozrywki nie stoi już na tym samym poziomie. Zarazem jest w tym jednak sporo ciekawych pomysłów, interesująca tajemnica oraz niepewność, co tak naprawdę może się wydarzyć. Po tym, jak te oczekiwania są zniszczone w premierze, trudno wyczuć, w jakim kierunku to się rozwinie, a to plus. Choć są małe tropy na temat tego, "co" pozwoli ludziom walczyć z kosmitami.  Wojna światów optuje też innej zasadzie Spielberga: mniej, znaczy więcej, czyli nie dostajemy wszystkiego od razu podanego na tacy. Nie widzimy dokładnie wszelkich aspektów związanych z kosmitami i inwazją, które mają dać widzom do zrozumienia, z czym mamy do czynienia. Nie jest to  zła droga, bo pozwala  zaangażować widza w oczekiwanie, wypatrywanie i budowanie jakiejś innej formy napięcia. Wiecie, jak sam Spielberg uciekał okiem kamery od określonych elementów ataku, by skupić się na ludzkim dramacie. Serial właśnie idzie identyczną drogą, ale pozwala sobie na okazjonalne budowanie uczucia grozy i niebezpieczeństwa. Jest w tym jednak pewien problem, bo gdy widzimy z czym żołnierze walczą, jest to trochę... rozczarowujące i budujące negatywnie skojarzenie z kopiowaniem czegoś z pewnego popularnego serialu. W tym miejscu pojawiają się też scenariuszowe niedoskonałości, niezbyt przekonujące zachowania niektórych postaci oraz pewna scena, która w tym aspekcie wydaje się iść w myśl powiedzenia: co za dużo, to nie zdrowo. Wojna światów jednak jest rzeczą zaskakująco intrygującą, gdy zdamy sobie sprawę, że Howard Overman opiera się na innych pomysłach i jedynie luźno inspiruje się książką. Przynajmniej w pierwszych dwóch odcinkach. Tak jak pilotażowy odcinek porywa, trzyma w napięciu do samego końca, drugi za bardzo to tempo zwalnia. Ta nierówność trochę boli, ale nadal jakość jest warta uwagi. Liczę, że kolejne odcinki jednak przywrócą temu serialowi to, co zasugerowano w premierze. Wojna światów - premiera w Polsce na FOX już 31 października o 22:00
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj