Zdarzyło się porusza się wokół tematu, który pojawiał się już wiele razy w kinematografii, ale nadal wymaga pogłębienia. Chodzi o niechcianą ciążę. Annie to studentka literatury, dla której nauka to szansa na lepsze życie. Jej rodzice pochodzącą ze wsi i reprezentującą klasę robotniczą. Pewnego dnia kobieta odkrywa, że jest w ciąży. W latach 60., kiedy rozgrywa się akcja produkcji, aborcja jest zakazana i grozi za nią więzienie. Annie mimo wszystko chce za wszelką cenę znaleźć sposób na usunięcie ciąży, aby mogła kontynuować naukę. Najsilniejszym punktem produkcji w reżyserii Audrey Diwan jest główna bohaterka, w którą wciela się Anamaria Vartolomei. Młoda aktorka potrafi dokładnie ukazać wszystkie emocje, które targają jej postacią. Aż w pewnym momencie czułem, że mogę wejść do głowy Annie i w pełni zrozumieć wszystkie jej rozterki. I to jest wielka siła Vartolomei. Na początku nie mogłem się przekonać do niej, jednak gdy fabuła weszła na odpowiednie tory, to artystka po prostu razem z nią płynęła. Świetnie pokazała walkę Annie z samą sobą. Widownia nie musi popierać jej decyzji, ale ją wspiera. 
fot. materiały prasowe
Diwan porusza wiele różnych tematów - z lepszym i gorszym skutkiem. Na pierwszy plan wysuwa się ciekawy i dobrze opisany temat fałszywej moralności. Reżyserka pięknie zbudowała środowisko, w którym istnieją sztywne i bardzo krzywdzące zasady moralne. Pokazuje ułudę innych ludzi. To doskonale widać w jednej z ostatnich scen, gdy Annie rozmawia ze swoją przyjaciółką. Okazuje się, że moralność jest tylko fasadą, fatamorganą, swoistym kolosem na glinianych nogach. To opowieść o dojrzewaniu. Jednak można było o wiele głębiej wejść w rozterki młodych ludzi, przede wszystkim w te dotyczące seksualności, którą muszą sami odkrywać. To mogło spokojnie iść w parze z główną osią fabuły. Niestety, ważny temat społeczny został jedynie zaznaczony. Diwan mogłaby też opowiedzieć historię subtelniej. Twórczyni postawiła na bardzo sugestywne i mocne obrazy, miejscami wręcz łopatologiczne. Miały one skonfrontować widza z problemem. Jednak czasem mniej znaczy więcej. Myślę, że film podzieli widownię ze względu na problem moralny, który stanowi trzon fabuły. Ja znajduje się po stronie osób, którym produkcja się podoba, przede wszystkim ze względu na główną kreację aktorską oraz to, jak reżyserka sprawnie ogrywa pewne tematy społeczne. Ode mnie 7/10.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj