Dzięki Takedzie Emily w końcu zrozumiała, że jej skupienie na zemście osłabło, pozwalając emocjom przejąc kontrolę. Bohaterka twierdzi, że to się nie powtórzy i wydarzenia tego odcinka w małym stopniu to udowadniają. Graysonowie, pracując nad strategią obrony Daniela w sądzie, są nieświadomi tego, że Emily pośrednio przyczyni się do jeszcze większych problemów.
[image-browser playlist="603178" suggest=""]©2012 ABC/COLLEEN HAYES
Wszystko za sprawą Leo Treadwella, na którym Emily zemściła się kilka odcinków wcześniej. Jego działania, odzyskanie sumienia zaczęły być korzystne dla krucjaty naszej bohaterki. Świetnie zniszczył strategię obrony Graysonów, jednocześnie kończąc romans Charlotte z Declanem. Imperium Graysonów upada - Treadwell jest pierwszym z wielu elementów, które im się przeciwstawia, bo nie ma już czego się bać. Wydaje się, że jest to początek końca.
Niestety, zachowanie Emily było zbyt sprzeczne. Jeszcze zbyt dużo w niej emocji. Ciężko powiedzieć, czy w jej relacjach z Danielem jest to tylko gra, czy jednak nadal coś do niego czuje. Bardziej prawdopodobny jest fakt, że bardziej kieruje się w stronę Jacka, czego dowodem może być końcówka odcinka z wyrównaniem rachunków ze zbirem Victorii.
[image-browser playlist="603179" suggest=""]©2012 ABC/COLLEEN HAYES
Wątki w znacznej mierze skupiły się na Victorii. Z jednej strony poznaliśmy jej tajemniczą przeszłość za sprawą postaci granej przez Jamesa Purefoya. Jej kochanek, jeszcze sprzed czasów Clarke'a, na razie jest wielką niewiadomą. Możemy oczekiwać, że wniesie dużo dobrego do intrygi, gdyż Purefoy jest charyzmatycznym aktorem, który niesie ze sobą spory potencjał. Z drugiej strony Victoria pokazała nam swoje inne oblicze - to, co zrobiła, aby wydostać syna z więzienia było zaskakujące.
Jedynie historia Jacka jako podejrzanego wypadła przeciętnie. Próba wysłania go na poszukiwanie Amandy, jego relacja z Nolanem i ukryta prawda Declana były najsłabszymi elementami 17. odcinka.
Revenge powróciło w dobrej formie. Chociaż fabularnie odcinek nie zaliczył dynamicznego rozwoju, nadal udało się uchwycić napięcie, intrygującą formę i emocje, które przyciągają do ekranu.
Ocena: 7/10