Po tym, jak Allison nieopatrznie uwolniła Boyda i Corę bohaterowie starają się nie dopuścić do niepotrzebnego rozlewu krwi, a nie jest to łatwe, bo zbiegłe wilkołaki dysponują ponadprzeciętną siłą, którą dodatkowo napędza ogromna wściekłość i agresja. Cały odcinek to w zasadzie próba pochwycenia żywcem wspomnianej dwójki, która nie jest świadoma tego, co robi. Wydawać by się mogło, że skupienie się tak na dobrą sprawę na jednym tylko wątku doprowadzi do tego, że końcu wkradnie się nuda. Nic bardziej mylnego!

Twórcy wprowadzają kilka elementów, które skutecznie rozbudzają ciekawość i zapobiegają monotonii. A chodzi mi przede wszystkim o motyw tajemniczych morderstw. Już zapewne sama wzmianka o nich jest drobnym spoilerem, ale nie sposób o nich nie wspomnieć, kiedy wydają się być kluczowe dla fabuły odcinka. Scenarzystom udało się rozbudzić wyobraźnię widzów i o ile w przyszłości nie zostaniemy uraczeni jakimś banałem wyjaśniającym całą sprawę, to może być to jeden z jaśniejszych punktów tego sezonu.

Niemałym zaskoczeniem okazała się współpraca z Argentem. Choć można było podejrzewać, że prędzej czy później coś podobnego będzie miało miejsce, tak chyba nikt się nie spodziewał, że nastąpi to aż tak szybko. Niemniej takie połączenie sił wilkołaków z byłym łowcą wydaje się całkiem zgrabnym rozwiązaniem i miejmy nadzieję, że nie chwilowym. Fajnie byłoby zobaczyć, jak ojciec Allison wspomaga bohaterów w walce z wrogą watahą alf. Może i jest to swego rodzaju klisza, kiedy to dotychczasowy przeciwnik nagle staje się sprzymierzeńcem, ale akurat taki zabieg dość dobrze wpisuje się w konwencję serialu.

[image-browser playlist="589365" suggest=""]
©2013 MTV

Zastanawiające jest z kolei zachowanie Petera, który prawdopodobnie znów coś knuje. Poniekąd świadczyć mogą o tym zaniki świadomości Lydii oraz jego rozmowa z Derekiem. Czyżby ex-alfa chciał odzyskać swoją dawną moc? Wydaje się to dość prawdopodobne, tym bardziej, że jest to postać, o której nie można powiedzieć, aby zbyt chętnie zbaczała z raz przez siebie wytyczonej ścieżki. To taki pełnoetatowy czarny charakter, który chyba nieprędko pożegna się z serialem. I bardzo dobrze, bo grający go Ian Bohen świetnie się sprawdza w tej roli i swoją charyzmą podnosi jakość produkcji.

Choć odcinek, poza standardowo już słabym CGI, nie miał jako takich błędów to ciekawi mnie, czy w nadchodzących epizodach pojawią się jakiekolwiek konsekwencje związane hasaniem w wilczej skórze przy świadkach. W "Fireflies" wyjątkowo dużo osób widziało wilkołaki oraz akrobatyczne wygibasy Scotta i reszty wesołej ferajny. Oczywiście nie musi to być dla bohaterów od razu brzemienne w skutki, ale byłoby to trochę dziwne i mało wiarygodne, gdyby nie pociągało za sobą żadnych reperkusji. Zresztą jakby się tak nad tym zastanowić, to owa sytuacja mogłaby być punktem wyjściowym dla różnych interesujących zwrotów akcji. Poczekamy, zobaczymy.

Teen Wolf po raz kolejny udowadnia, że zwiększenie liczby odcinków wcale nie musi oznaczać spadku formy. Na chwilę obecną produkcja wciąż trzyma poziom, do którego zdążyła nas przyzwyczaić. Są efektowne pojedynki, jest tajemnica, nie brakuje także humoru i wpadającej w ucho muzyki. Może i chwilami jest odrobinę zbyt naiwnie, ale w końcu każdy z nas ma przecież świadomość, że to nie jest ambitne dzieło, a jedynie niezobowiązująca rozrywka i jako taka sprawdza się doskonale. 

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj