Avengers: Koniec gry – bracia Russo mają do nas prośbę. Czy wrócą do MCU?

Drzwi są zawsze otwarte. Każdy w Marvelu jest dla nas jak rodzina. Dorastaliśmy czytając komiksy - te historie są dla nas po prostu niesamowite. Wszystko, co poruszyło cię w dzieciństwie, albo wówczas do ciebie przemówiło, odbija się potem emocjonalnym echem w tym, co robisz przez całe życie. Bardzo trudno odnaleźć takie opowieści, które działają na ciebie tak, jak za dzieciaka. (...) Wydaje nam się, że oni (Marvel Studios - przyp. aut.) odwalili kawał dobrej roboty oddzielając "kościół od państwa" - jesteśmy skupieni na tych projektach, na których jesteśmy, a inni na innych. Będziemy dla nich pracować w jakimkolwiek charakterze, bo akurat tę pracę cenimy sobie w życiu jak mało co.

Najlepszą rzeczą, którą zrobił Marvel, jest umiejętność zelektryzowania widzów. Gdy idziesz na weekend otwarcia filmu Marvela, to tak, jakbyś wybierał się na rockowy koncert. Jest energia i ekscytacja, które nie miną, gdy tylko przekroczysz próg domu. Pojawiło się też poczucie wspólnoty. Ludzie przeżywają, śmieją się i płaczą na każdej z historii razem - czegoś takiego nie widzieliśmy od czasu Gwiezdnych Wojen. Emocjonalne połączenie między fanami jest niezwykle silne.

Napiszemy pewnie jeszcze w tej sprawie list. Koniec gry ma chyba jeszcze więcej spoilerów niż Avengers: Infinity War. Pojawiła się taka kultura, że chcemy wszystko od razu - na tym polu jest coraz gorzej. Świat jest ze sobą połączony przez media społecznościowe, informacja roznosi się w kilka sekund. A przecież chcesz się obronić. Chcesz pójść na film z zupełnie czystą głową. Zachęcamy ludzi, do wybrania się na seans w trakcie weekendu otwarcia, bo przecież to wszystko wyleje się do sieci zaraz po tym, gdy odbędą się pierwsze pokazy.