Bratobójca - opis i okładka
Druga część wzruszającej opowieści o przyjaźni, miłości, wierności i zdradzie. Po śmierci szoguna Yoritomo imperium pogrąża się w chaosie, a wojna domowa staje się coraz bardziej prawdopodobna. Yukiko i potężny tygrys gromu Buruu, okrzyknięci bohaterami, spiskują z rebeliantami Kagé w celu całkowitego zniszczenia plantacji lotosu i ocalenia kraju od bratobójczej walki. Tymczasem zrozpaczoną po stracie ojca tancerkę burzy trawi wściekłość, a zdolność słyszenia myśli istot żyjących doprowadza ją na skraj szaleństwa. Czy jedynym ratunkiem jest dla niej przyjaźń tygrysa gromu? A może miłość do Kina, byłego członka Gildii Lotosu?Bratobójca - fragment
Przez cały czas lotu Yukiko myślami była przy obejmujących ją w pasie ramionach Kina. Silne dłonie, ale jednocześnie delikatne. Jego spokojny, ciepły oddech łaskotał ją przyjemnie w kark. Nie stety ból głowy powrócił niczym wierny pies i począł ubijać tłu czone szkło u podstawy czaszki. Yukiko chwyciła się mocniej szyi Buruu i spróbowała uciec myślami od rąk Kina na jej biodrach i gry mięśni klatki piersio wej przyciskanej do jej pleców. Wplotła palce w pióra arashitory, sięgnęła ku gorącu jego myśli, z każdą chwilą zyskujących na jas ności i wyrazistości. „Coś nic nie mówisz”. A CO MIAŁBYM MÓWIĆ? „Nie udawaj”. PATRZCIE NA NIĄ, „NIE UDAWAJ”. STWIERDZA TO DZIEWCZYNA, KTÓRA W JEDNEJ CHWILI MÓWI CHŁOPAKOWI, ŻE NIE WIE, CO DO NIEGO CZUJE, A W DRUGIEJ SZUKA JĘZYKIEM JEGO MIGDAŁKÓW. „Ja... On sprawia, że coś czuję. Coś, czego chyba potrzebuję”. AHA. „No dalej, wyrzuć to z siebie”. Tygrys gromu zarzucił głową i zatoczył krąg wokół przypo minających zamczysko splątanych drzew sugi. Z czubków jego skrzydeł strzelały drobne wyładowania. Yukiko czuła go w swoim umyśle, głośnego niczym burza odgrażająca się na niebie nad nimi, upartego niczym otaczające ich góry. Tak bardzo przypominał jej o ojcu, że niemal poczuła smród dymu z fajki. Pamiętała bestię, z którą przemierzała góry Iishi. Arogancką i dumną, z trudem pa nującą nad przepełniającą ją furią. Wtedy był zwierzęciem. Ow szem, inteligentnym, ale mimo to sterowanym raczej instynktem niż świadomym rozumowaniem. Teraz stał się czymś więcej – dzi ką przebiegłością splecioną z ludzką zdolnością oceny. Czuła, jak chęć wyrzucenia z siebie tego, co mu leżało na wątrobie, bulgotała w nim niczym woda w zatkanym źródle, napierając coraz silniej. Aż w końcu nie zdołał dłużej tego w sobie tłumić. NIE ROZUMIEM TWOJEGO GATUNKU. U NAS SA MICA WYBIERA SAMCA O NAJSILNIEJSZYCH SKRZY DŁACH I NAJOSTRZEJSZYCH PAZURACH. SAMIEC NIE MA NIC DO POWIEDZENIA. JEST TYLKO NIEWOLNI KIEM SWOJEGO INSTYNKTU I WONI SAMICY. „Cóż... brzmi to okropnie”. JEST PROSTE. A WY, LUDZIE... CAŁE TO WZDYCHA NIE I WYMIANA ŚLINY. WASZE PARZENIE SIĘ JEST NIE POTRZEBNIE I BEZSENSOWNIE SKOMPLIKOWANE. „Bogowie, proszę cię, nie używaj tego słowa...”. POZOSTAŁE MOŻLIWOŚCI SĄ NIEPRZYZWOITE. „Bo na co dzień jesteś wcieleniem dworskich manier?”. Tygrys gromu żachnął się i zniżył lot, ocierając brzuchem o czubki drzew. Ze zwalistych chmur padał delikatny deszcz. POWIEDZ MI JESZCZE, TO ZDERZANIE SIĘ TWA RZAMI... „Całowanie się”. TO OKAZYWANIE UCZUCIA? „Tak”. A JĘZYKI? „...co?”. NO NAPRAWDĘ, PO CO TO ROBICIE? „W jaki, na nieba, sposób dowiedziałeś się o...”. SIOSTRO, WYSYŁAŁAŚ SWOJE MYŚLI NA CAŁY LAS. CZUŁEM SIĘ, JAKBY ZAPANOWAŁA PEŁNIA WIOSNY. ZLANA POTEM POTĘŻNA FALA Z LEDWOŚCIĄ PO WSTRZYMYWANEJ MŁODZIEŃCZEJ ŻĄDZY PORYWA JĄCA WSZYSTKO, CO NAPOTKA NA SWOJEJ DRODZE. „Bogowie... naprawdę?”. MAŁPY SPRAWIAŁY WRAŻENIE SZCZEGÓLNIE... PODEKSCYTOWANYCH. Yukiko przycisnęła pięści do skroni i rzuciła ukradkowe spoj rzenie na Kina. CÓŻ, MOŻE „PODEKSCYTOWANE” TO NIEWŁAŚCI WE SŁOWO, MOŻE... „Tak, Buruu, rozumiem. Dziękuję”. PODNIECONE? „Buruu...”. MOŻE NAPALONE? „Przestań, na miłość wszystkich bogów!”. Gdy zanurkowali w las, drzewa rozstąpiły się na boki niczym woda przed pływakiem. Za nimi strącone z gałęzi liście opada ły niemrawo ku ziemi. Pozostawiwszy jasny blask dnia za sobą, Yukiko ściągnęła gogle na szyję i potarła dłońmi oczy. „Naprawdę słyszałeś, co czułam?”. GŁOŚNO I WYRAŹNIE JAK GROM W CZASIE BURZY. TAK JAKBYM SAM TO ROBIŁ. Dziewczyna przygryzła wargę i wsłuchała się w cichą kakofonię głosów na skraju jej podświadomości. „Wiesz, Buruu, nigdy dotąd nie czułam Przenikania w ten spo sób. Twoje myśli są głośniejsze niż kiedykolwiek przedtem. Gdy się skoncentruję, jestem w stanie usłyszeć każde zwierzę w promieniu wielu mil. Wszystkie te impulsy, wszystkie życia tworzą nieprze brany chór. Huk ich myśli jest wręcz ogłuszający”. TWÓJ OJCIEC NIGDY Z TOBĄ O TYM NIE ROZMA WIAŁ? „Nawet się nie przyznał, że on też miał ten dar. Ale on topił swoje zdolności w alkoholu i lotosowym dymie. Może właśnie dlatego to robił? Może z wiekiem to staje się silniejsze? A może zniszczenie umysłu Yoritomo popsuło też coś w moim?”. Westchnęła i przeczesała palcami pióra arashitory. „Nic z tego nie rozumiem, bracie...”.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj