David Fincher, twórca filmów takich jak Fight Club, Se7en, czy Gone Girl, to jeden z najbardziej znanych współczesnych reżyserów. Kilka lat temu był także jednym z kandydatów do objęcia sterów w produkcji Star Wars: The Force Awakens, spotykając się nawet w tym celu z zarządem Lucasfilm. Koniec końców stanowisko objął jednak J.J. Abrams. W jednym z wywiadów, Fincher zdradza, dlaczego zrezygnował z takiej możliwości.
Rozmawiałem o tym z Kathleen Kennedy, to jest naprawdę ogromne zobowiązanie. Nie wiem, co jest gorsze: bycie Georgem Lucasem na planie pierwszego filmu, gdzie nikt nie wie co to Alderaan, czy podjęcie kontynuacji, która musi przynajmniej dorównywać sukcesem swoim pierwowzorom. A to już zupełnie inny poziom. Po pierwsze, musisz znosić miażdżącą charyzmę Carrie Fisher czy Harrisona Forda, a po drugie, masz jeszcze miliardy innych postaci, które też chciałyby żyć w filmie, co staje się ogromną, ogromną presją. Myślę, że tu trzeba przede wszystkim oczyścić głowę. I zastanowić się nad tym, czy to jest na pewno to, czego chcesz. Bo będziesz musiał to robić przez dwa lata życia, siedem dni w tygodniu, po 14 godzin dziennie.
Fincher utrzymuje, że wciąż nie jest zainteresowany realizacją filmów ze świata Gwiezdnych Wojen i aktualnie zajmuje się nowymi projektami. Jednym z najnowszych jest serial Mindhunter, który można już oglądać na platformie Netflix. ‌Star Wars: The Last Jedi wejdzie na ekrany kin w grudniu bieżącego roku.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj