Tull uważa, że trzeba zapomnieć o tym, że tworzą film na podstawie gry i skupić się na tym, czy mają dobrą historię wartą opowiedzenia. Uważa, że teraz gry weszły na taki etap, w którym mają wyszukane historie i one powinny być łatwiej przenoszone na ekrany. Twierdzi, że w końcu widzowie doczekają się dobrych filmów na podstawie gier. Za przykład pokazuje filmy komiksowe, które od lat były tworzone, ale na początku również ponosiły porażki i były na bardzo niskim poziomie.
Twierdzi, że razem z Blizzardem nie spieszą się z realizacją "Warcrafta", gdyż chcą jak najlepiej wykorzystać stworzony kanon, by zrealizować jak najbardziej dopracowany film. Chcą zrobić to powoli, a dobrze, by usatysfakcjonować fanów gry i przyciągnąć intrygującym światem nowych widzów.
Opowiada również o bardzo długim wyborze reżysera, którym ostatecznie został Duncan Jones. Chcieli się upewnić, że mają odpowiednią osobę do realizacji tego filmu. Duncan Jones, jeszcze przed oficjalnym wyborem, w wywiadach podkreślał, że jest zapalonym graczem i spędził wiele wieczorów i nocy, grając w "World of Warcraft".
- Dobra adaptacja gry jest wtedy, kiedy znajdziesz w niej dobrą historię lub emocjonalny aspekt, który leży w sercu tej gry - i przeniesiesz wszystko na ekran. Nie oznacza to, że trzeba pokazywać grę z perspektywy pierwszej osoby czy odtwarzać jej mechanikę. Jeśli robisz film na podstawie gry, musi chodzić o uchwycenie esencji tego, dlaczego widzom ma zależeć na tym, co dzieje się na ekranie - opowiadał reżyser we wczesnych wywiadach.
Wówczas też mówił, że z "Warcraft" może być pierwszym filmem na podstawie gry, który będzie naprawdę dobry. Wtedy jeszcze reżyserem był Sam Raimi, ale Jones podzielał jego wizję. Trzeba stworzyć świetną historię w znanym dla graczy świecie, która emocjonalnie przyciągnie każdego widza.