Dzięki upowszechnieniu się modelu cyfrowej dystrybucji mamy dostęp do tysięcy gier od ręki, z dowolnego miejsca na świecie. Przynajmniej teoretycznie, bo od momentu zakupu do odpalenia pożądanego tytułu może minąć nawet kilka godzin, jeśli dysponujemy internetem o niskiej przepustowości oraz wolnym dyskiem, który spowalnia proces instalacji. W obliczu nieustannie rozrastających się gier przedstawiciele EA postanowili rozwiązać ten problem. Korporacji udało się opatentować rozwiązanie pozwalające graczom ominąć długotrwały proces pobierania oraz instalacji tytułów z cyfrowej dystrybucji. Firma co prawda nie stworzyła magicznego algorytmu skracającego oba procesy do kilku sekund, znalazła jednak rozwiązanie zastępcze. Przedstawiciele EA chcą, abyśmy świeżo zakupione gry odpalali za pośrednictwem zdalnych serwerów, a pliki instalacyjne pobierali w tle. Kiedy komputer przetworzy minimalną ilość danych wymaganą do uruchomienia tytułu lokalnie, automatycznie zakończy streamowanie rozgrywki. Podobne rozwiązanie funkcjonuje już na platformie PlayStation, ale w przypadku konsoli Sony sprzęt musi pobrać część niezbędnych danych, zanim wrzuci nas do gry. EA chce wyeliminować to wstępne oczekiwanie na rozruch tytułu i umożliwić rozpoczęcie zabawy tuż po opłaceniu produktu. Zintegrowanie systemu cyfrowej dystrybucji z narzędziami do streamowania rozgrywki wydaje się przyszłościowym rozwiązaniem. Platformy pokroju GeForce NOW czy Google Stadii udowodniły, że granie w chmurze może w niektórych przypadkach zastąpić korzystanie z konsol bądź gamingowych pecetów. Niestety, pomysł EA nie sprawdzi się w rękach wszystkich. Ci, którzy dysponują bardzo słabym łączem, nadal będą musieli czekać, aż gra pobierze się i zainstaluje na lokalnym urządzeniu. Niestabilne łącze skutecznie uniemożliwi płynne strumieniowanie obrazu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj