To była najlepsza seria produkcji HBO Gra o tron, a jednocześnie najlepszy i najbardziej widowiskowy finał sezonu. Mało tego – David Benioff i Dan Weiss byli tak bardzo dumni z tego, co udało im się stworzyć, że scenariusz "The Children" jest jedynym walczącym o statuetkę Emmy skryptem pochodzącym z Gry o tron. W rozmowie z Entertainment Weekly twórcy odnieśli się do wydarzeń z finału, a także zdradzili, co wydarzy się w piątej serii.
Malkontenci narzekający na brak zgodności z pierwowzorem mogli utyskiwać na walkę Brienne i Ogara, która nie znalazła się w książkach. – Wydawało nam się to słuszne, by połączyć dwa wątki w jeden właśnie w tym odcinku. Ogar chciał dotrzeć z Aryą do Eyrie, a Brienne poszukiwała córek Catelyn. Oba wątki zdecydowaliśmy się połączyć w finale. To była niezwykle intensywna scena i znakomita walka, w której przetrwać mógł tylko jeden – powiedział Benioff.
Finał czwartego sezonu okazał się też kolejnym momentem pożegnań. – To był niesamowicie trudny moment. Charles Dance to fenomen. Był znakomity od pierwszej sceny w serialu. Dla nas to był ogromny przywilej, pisać scenariusze dla tego aktora. Od pierwszego sezonu aż do śmierci Tywina. To jest jeden z tych aktorów, po których poznajesz, jak wiele wnosi do dialogów, które napisałeś. Gdy pisaliśmy końcową scenę z Tyrionem, wydawało nam się, że będzie to wszystko proste. Doskonale wiedzieliśmy, na co go stać, i była to wielka przyjemność – stwierdził D.B. Weiss.
Śmierć Joffreya i Tywina sprawiła, że przed piątą serią z serialu Gra o tron znika dwóch głównych złoczyńców. – Nie wydaje nam się, że Tywin powinien być tak traktowany. Patrzycie na sprawę z perspektywy Starków. To błąd. Tywin nie torturował prostytutek dla przyjemności, nie jest sadystą. Jasne, był bezwzględny, ale jeśli chcesz przetrwać w Westeros, to musisz taki być. Zobaczcie, co robi Daenerys za morzem, która ukrzyżowała 163 panów. Ona też nie ma litości, a i tak ją kochacie. Dlatego nie traktujmy Tywina jako kogoś złego. W całym serialu odegrał niezwykle ważną rolę – powiedział David Benioff.
Twórcy serialu Gra o tron odnieśli się również do poprzedniego odcinka i do pojawienia się mamutów. – Wielkie mamuty są częścią mitologii tego serialu i nie chcieliśmy z tego rezygnować. Problem polegał na tym, że przez długi czas nie mieliśmy dobrej okazji na ich pokazanie. Udało się to dopiero podczas bitwy o mur dzięki znakomitej pracy naszych ludzi od efektów specjalnych.
W finale ofiar było więcej, a produkcja straciła też jednego z Reedów. – Jojen spełnił swój cel, swoje zadanie. Gdy Bran dotarł do trójokiej wrony, doszliśmy do wniosku, że musi nadejść jego koniec. Dla wątku Brana poświecenie Jojena jest bardzo ważne – stwierdził Weiss.
Na koniec twórcy krótko odnieśli się do tego, co wydarzy się w kolejnym sezonie. W rozmowie ujawnili, że Tyrion rusza na wschód, w kierunku Daenerys, co bardzo rozwinie wątek smoków, a Emilia Clarke w końcu nie będzie miała wrażenia, że gra w osobnym serialu, niezwiązanym z wydarzeniami w Westeros.