Już po premierze dwóch pierwszych odcinków drugiego sezonu. Zapraszamy do przeczytania mojej recenzji odcinków i do wyrażania opinii o premierze kolejnego sezonu przygód Anakina Skywalkera i spółki.
Recenzja może zawierać spoilery, więc jeśli nie oglądałeś, nie czytaj.
Moje oczekiwania po drugim sezonie były bardzo wysokie. Zwłaszcza podwyższyły się po Comic Conie, gdzie twórcy wypowiadali się o dojrzalszym i mroczniejszym tonie serialu. W moim odczuciu to wszystko okazało się prawdą, nie było tu pustych słów, ton z całą pewnością jest mroczniejszy.
Wszystko zaczyna się od dynamicznej akcji na Felucii, planety, którą widzieliśmy przez chwilę w "Zemście Sithów". Akcja szybka, głośna, ofiary pod dwóch stronach duże, lecz jeszcze to nie było to, czego można by oczekiwać. Ot tak, dobry początek sezonu. Jesteśmy od razu rzucani w wir wydarzeń, gdzie nie nudzimy się ani sekundy. Ahsoka zmieniła trochę image i trzeba przyznać wygląda lepiej, jest też w moim odczuciu mniej irytująca i bardziej przypomina swojego mistrza. Zwłaszcza w elemencie niesubordynacji. Jednakże to, co dalej prezentuje nam odcinek, to spełnienie wysokich oczekiwań widza. Zostajemy przerzuceni w mroczne rejony Coruscant, gdzie w jakimś tanim hotelu przebywa łowca nagród, Cad Bane. Półmrok, stonowane kolory i postać, która swoim sposobem bycia zaczyna objawiać się jako nowy czarny charakter na poziomie najlepszych ze świata Gwiezdnych Wojen. Poznajemy też nową postać, zmiennokształtnej imieniem Cato Parassiti. Podobną widzieliśmy przez chwilę w "Ataku Klonów".
Ich cała misja włamania się do Świątyni Jedi jest zrealizowana z odpowiednim do tego klimatem i wbrew pozorom nie jest "wyssana" z palca. Bane ujawnia nam powoli swój nieprzeciętny spryt i bezwzględność. Pierwsza połowa jest spokojna i skupia się na łowcy nagród - jest tu dużo klimatu, dobra atmosfera, lecz mało akcji. Druga połowa na szczęście to nadrabia. Cad Bane ukazuje nam po raz kolejny swoją bezwzględność brutalnie torturując i zabijając mistrza Jedi - sposób ukazania tej sceny zdecydowanie nie jest dla małych dzieci, co jest dowodem i potwierdzeniem słów twórców. Jest to najbardziej brutalna scena, jaką widzieliśmy w serialu animowanym. Niby mało, ale cieszy, bo dzięki temu klimat staje się taki, jaki oczekują widzowie. Sama postać Cada Bane'a robi się bardziej interesująca i przyznaję, że ją polubiłem. Jestem ciekaw, co jeszcze pokaże w tym sezonie. Są też smaczki w samych walkach klonów z droidami - widać polepszenie animacji, która robi o wiele lepsze wrażenie, ale wiadomo, że styl postaci "kukiełkowych" jest ten sam. Byłem trochę zszokowany jak Cad strzelił do klona w walce w hangarze bez grawitacji, a temu aż odpadła głowa. Dość brutalne, można być rzec, lecz nie aż tak by młodzież czuła się zgorszona. Twórcy wychodzą na przeciw oczekiwaniom jednocześnie pamiętając, że jest to serial animowany, w którym po prostu nie można przeginać. Z jednej strony bawią akcją starszych widzów, z drugiej uczą młodych zasad moralnych - czyli wszystko jak być powinno.
Podsumowując, świetny początek sezonu, z wartką akcją, klimatem i małą ilością głupoty, lecz z przyzwoitym humorem. Ocena: 8/10
Czekamy na kolejny. A jam Wam się podobał?