To już oficjalne. Zespół Tima Cooka pokazał swój najnowszy plan na podbój rynku nowych technologii. Poznaliśmy odświeżone iSprzęty, które zawalczą o naszą uwagę.
Wtorkowa konferencja Apple nie była żadnym zaskoczeniem, a jedynie potwierdzeniem plotek, które od dawna krążyły po sieci. Tim Cook w pierwszej kolejności zaprezentował dwa nowe iPady o usprawnionych podzespołach. Klasyczny iPad 2021 będzie napędzany przez układ A13 Bionic, dzięki czemu ma dysponować o 20% wyższą wydajnością niż poprzednia generacja. Nowego iPada wyposażono także w odświeżony przedni układ optyczny, który matrycy 12 MP oraz obiektywowi o 122-stopniowym kącie widzenia poprawi komfort pracy i edukacji zdalnej.
Odświeżony iPad dysponuje także większą ilością pamięci niż jego poprzednik, najtańszy model wyceniony na 1699 zł odda nam do dyspozycji co najmniej 64 GB na dane.
Znacznie większą rewolucję przeszedł iPad mini, który upodobnił się swoją stylistyką do modelu Pro. Projektanci zauważalnie zmniejszyli ramki urządzenia, co pozwoliło rozszerzyć powierzchnię ekranu do 8,3” bez zwiększania rozmiaru samego urządzenia. Znajdziemy tu także system Touch ID zintegrowany z przyciskiem zasilania oraz klasyczny port USB-C, do którego podłączymy ładowarkę oraz zewnętrzne akcesoria.
Według Apple zastosowanie nowego układu do napędzania iPada mini pozwoliło zauważalnie zwiększyć jego wydajność względem poprzednika – o 40% w przypadku zadań wykonywanych przez procesor i o 80% w przypadku obliczeń karty graficznej. Dodajmy do tego przedni i tylny obiektyw 12 MP, głośniki stereo oraz obsługę Apple Pencil drugiej generacji, a otrzymamy wszechstronny i kompaktowy sprzęt, za który zapłacimy co najmniej 2599 zł.
Zanim na scenę wkroczyły gwiazdy wieczoru, zespół Tima Cooka zaprezentował nową generację inteligentnych zegarków, Watch 7. Podobnie jak w przypadku klasycznego iPada, zmian wprowadzonych w tych gadżetach nie sposób nazwać przełomowymi, choć poprawią komfort korzystania z części aplikacji.
Apple Watch 7 ma tę samą formę, co jego poprzednicy, ale sprzęt udało się odchudzić o 40%, dzięki czemu wydaje się bardziej filigranowy. Poza tym zwiększono o 20% powierzchnię ekranu kosztem ramek, co przełoży się na wyświetlenie większej ilości treści. Apple twierdzi, że ta prosta zmiana pozwoli w pełni komfortowo korzystać z klawiatury QWERTY oraz pokazywać o 60% więcej tekstu niż na zegarkach z linii Watch 6. Nowy gadżet przystosowano także do śledzenia aktywności rowerowej, wyposażono w ekran odporny na pęknięcia i obudowę z certyfikatem wodoszczelności IP68. Przedstawiciele korporacji nie podali dokładnej daty jego rynkowego debiutu, wiemy jedynie Apple Watch 7 ma pojawić się w sklepach jesienią tego roku.
Wspomniane już gwiazdy wieczoru, czyli nowe iPhone’y 13, również okazały się dość zachowawczym sprzętem. Apple przygotowało dla nas cztery modele: iPhone 13, iPhone 13 mini, iPhone 13 Pro oraz iPhone 13 Pro Max. Poszczególne wersje różnią się głównie rozmiarem oraz układem optycznym, wszystkie napędza ten sam sześciordzeniowy układ A15 Bionic.
Jak przystało na smartfonowe nowinki od Apple, w nowych iPhone’ach znajdziemy usprawnione wyświetlacze, które mają zapewnić jeszcze lepsze doświadczenia wizualne niż poprzednie generacje. Klasyczna trzynastka oraz 13 mini korzysta z panelu OLED Super Retina XDR o 28% wyższej jasności niż ekrany w iPhonie 12. Z kolei modele z linii Pro oddadzą nam do dyspozycji wyświetlacz Super Retina XDR z technologią ProMotion dynamicznie zmieniającą częstotliwość odświeżania obrazu w zależności od pokazywanych treści. Podczas czytania tekstów częstotliwość zostanie obniżona do 10 Hz, aby oszczędzać baterię, a podczas grania czy przewijania treści – podbita do maksymalnie 120 Hz w celu upłynnienia animacji.
Jeśli zaś o układach optycznych mowa, to iPhone 13 oraz 13 mini korzystają z podwójnego układu optycznego z 12-megapikselowym obiektywem szerokokątnym oraz obiektywem ultraszerokokątnym z matrycą o takiej samej rozdzielczości. Oba przystosowano do rejestracji materiału 4K HDR w 60 klatkach.
iPhone 13 Pro oraz Pro Max mają zaś zaspokoić potrzeby najbardziej wymagających fotografów mobilnych. Oprócz obiektywu szerokokątnego i ultraszerokokątnego Apple wyposażył je w teleobiektyw z 3-krotnym zoomem optycznym. Ponadto obiektyw ultraszerokokątny może pracować w minimalnym oddaleniu 2 cm od obiektu, dzięki czemu sprawdzi się w makrofotografii. Wszystkie aparaty głównego układu optycznego w modelach Pro dysponują trybem nocnym, który ułatwi korzystanie z aparatu po zmierzchu.
Jednak najciekawiej prezentuje się nowy tryb pracy kamery, Cinematic mode, i to on może okazać się główną zaletą nowych iPhone’ów. Zaprojektowano go w taki sposób, aby umożliwił m.in. realizację płynnych przejść ostrości między pierwszym a drugim planem. Dzięki niemu telefon będzie również śledzić obiekty i dynamicznie ostrzyć na nich ujęcie. To wszystko ma sprawić, że za pomocą iPhone’ów 13 zrealizujemy nagrania, których jakość obrazu przywodzi na myśl profesjonalne, hollywoodzie produkcje.
Na poniższym materiale możemy zobaczyć, jak Cinematic mode sprawdza się w pracy:
Nowe iPhone’y trafią do przedsprzedaży 17 września, a tydzień później zaliczą swój rynkowy debiut. Cena podstawowych modeli nie zmieniła się względem poprzedniej generacji i kształtuje się następująco:
- iPhone 13 od 4199 zł,
- iPhone 13 mini od 3599 zł,
- iPhone 13 Pro od 5199 zł,
- iPhone 13 Pro Max od 5699 zł.
Warto wspomnieć, że tegoroczny cennik wzbogacono o smartfony z 1 TB pamięci. Za iPhone'a 13 Pro w takiej wersji zapłacimy 7699 zł, a za iPhone'a 13 Pro Max - 8199 zł.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h