Fani Marvela doskonale wiedzą, że Franklin Richards od momentu swoich narodzin ukazywany był jako jeden z najpotężniejszych, jeśli nie najpotężniejszy mutant klasy Omega. Jego zdolność przekształcania rzeczywistości w dowolny sposób w ostatnim czasie zaczęła jednak zanikać - przyczyny takiego obrotu spraw nie zdołali odkryć nawet współpracujący Mr. Fantastic, Doktor Doom i X-Meni. Na tym jednak nie koniec: zeszyt Fantastic Four #26 wyjawia, że młody Richards... nie jest mutantem.  Proces zanikania mocy bohatera doprowadził do tego, że wrota na wyspie postaci z genem X, Krakoi, przestały go rozpoznawać jako jednego z mutantów. W dodatku Profesor X zabronił mu ponownego wstępu do tego miejsca. Mimo wszystko Franklin próbował się tam dostać, aż do momentu, gdy Xavier połączył się z jego umysłem dzięki telepatii. Zdradził on, że moce Richardsa nie są konsekwencją posiadania przez niego genu X, a mają zupełnie inną, kosmiczną naturę. To właśnie dlatego tracąc je, Franklin wraca do swojej ludzkiej formy.  Cerebro wyjawiło, że bohater nie tylko nie jest, ale i nigdy nie był mutantem. Profesor X, pomimo licznych nacisków rozmówcy, zakończył dysputę, stwierdzając, że od tej pory Richards nie jest już mile widziany na Krakoi. Wiele wskazuje na to, że w dzieciństwie Franklin po prostu wyobraził sobie, iż posiada gen X. Jego moc manipulowania rzeczywistością sprawiła, że to wyobrażenie przejęli wszyscy mieszkańcy uniwersum, z Galactusem na czele. 
Źródło: Marvel
+2 więcej
Nie możemy wykluczyć, że tę sytuację będzie można odwrócić wtedy, gdy młody Richards odzyska pełnię swoich umiejętności. Nie zmienia to faktu, że zarówno sam zainteresowany, jak i Fantastyczna Czwórka będą mieli w pamięci to, w jaki sposób ze społeczności mutantów Franklina wykluczył Charles Xavier. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj