Premiera w Stanach Zjednoczonych nowej odsłony Gwiezdnych Wojen już za 20 dni, 15 sierpnia 2008 roku. Na trwającym Comic Conie, Dave Filoni opowiadał dużo o produkcji filmu, serialu oraz zaprezentował 4 minutowy klip pokazujący bitwę na planecie Christophsis, która leży w Zewnętrznych Rubieżach. My film zobaczymy za 62 dni, czyli 26 września.

Entuzjazm po obejrzeniu klipu sięgnął zenitu. Zebrani chwalili widowiskowość, rozmach i przede wszystkim klimat. Co niektórzy refleksyjnie dodali, że to właśnie powinno być w Epizodzie 2 sagi. Podkreślali także niesamowitą pasję Dave'a Filoniego z jaką podchodzi do produkcji filmu oraz serialu. Wcześniej nie był znany, mało kto wiedział, że pracował przy paru odcinkach serialu, "Avatar: The Last Airbender". Prywatnie jest od lat wielkim fanem Gwiezdnych Wojen, całej sagi, bez podziału na "Starą Trylogię" i "Nową Trylogię", który miał pewnego czasu miejsce po premierze Epizodu 1. Jest to pierwszy przypadek, że fan stał się reżyserem czegoś związanego z tym wspaniałym światem. Wszystkie znaki wskazują na to, że wybór był bardzo dobry i dawka świeżości bardzo pozytywnie wpłynie na ten świat. Może po sukcesie animacji, Lucas przekona się, że ktoś inny powinien zająć się trzecią trylogią, która, stworzona na podstawie książek, byłaby spełnieniem marzeń milionów fanów na świecie.

DO OBEJRZENIA KLIPA PROSZĘ KLIKNĄĆ TUTAJ.

Saga towarzyszy nam od 31 lat. Wiele pokoleń wyrosło na Gwiezdnych Wojnach i wciąż "żyje" w tej niesamowitej Galaktyce. W 1999 roku, kiedy premierę miało "Mroczne Widmo", oczekiwania widzów sięgnały niebotycznych poziomów. Dlatego też wielu się rozczarowało, trochę za ostro krytykując twórcę i sam film. Osobiście, jako wielki fan, obiektywnie mogę przyznać, że Nowa Trylogia nie miała tego samego klimatu, lecz czy to źle? Sądzę, że właśnie był to plus, bowiem nowy, świeży klimat dał wielu to, czego brakowało w Starej Trylogii. Na wstępie, Rycerzy Jedi, niesamowite pojedynki na miecze świetlne (czyż pojedynek Obi-Wana Kenobiego, Qui Gon Jinna z Darthem Maulem nie jest w pierwszej dziesiątce najlepszych pojedynków na miecze wszech czasów?), nowe, ciekawe światy oraz historię, którą miliony chciały poznać. Od tamtej chwili Gwiezdne Wojny przestały być opowieścią o Luke'u Skywalkerze, rebelii i walce z Imperium, teraz stało się to czymś więcej. Epizod 1 miał swoje minusy w postaci Gunganów, a ściśle mówiąc znienawidzonego Jar Jar Binksa. Ja na to patrzyłem zawsze tak, że przekaz filmu był dostowany do wieku głównego bohatera, więc Anakin był tu dzieckiem toteż film był trochę pod niektórymi względami bardziej dla dzieci. Ciekawe jest to, że wielu, którzy w 1999 roku narzekało na Epizod 1, po latach przekonało się do niego, oglądając całą sagę jednym tchem, lecz wiadomo, są też ludzie, którzy nigdy nie zaakceptują go, jako części świata Gwiezdnych Wojen, aczkolwiek sądzę, że to głównie ortodyksyjni fani.

W 2002 roku nadszedł "Atak Klonów". Fani marzyli, by zobaczyć w końcu legendarną Wojnę Klonów, lecz niestety Lucas miał inną wizję, przez co zobaczyliśmy jej wybuch w postaci wielkiej bitwy o Geonosis, gdzie po raz pierwszy pojawiła się Wielka Armia Republiki. Anakina grał już starszy aktor, Hayden Christensen, wcześniej nominowany do Złotego Globu za "Życie jak Dom". Wszędzie było słychać zarzuty drewnianego aktorstwa lęcace w jego stronę, lecz czy aby na pewno jest on taki kiepski? Patrząc ogólnie na sagę, to powalających kreacji tutaj nie mieliśmy, z małymi wyjątkami jak Sir Alec Guiness, który za rolę Obi-Wana Kenobiego dostał nominację do Oscara. Jednak patrząc chociażby na Marka Hamilla, nie można oprzeć się wrażeniu, że aktorstwo tego pana jak i Haydena w Nowej Trylogii jest takie same. Czy aby nie był to specjalny zabieg, by Anakin zachowaniem, płytkością przypominał swojego syna, Luke'a?

I tak też byliśmy świadkami rozpoczęcia Wojny Klonów. Film już był trochę mroczniejszy od poprzednika, a postać Jar Jar Binksa została zniesiona do samego minimum. Były też fajne nowe postaci, jak Hrabia Dooku, grany przez świetnego jak zawsze Christophera Lee. Teraz w kinie, 26 września będziemy mogli zobaczyć dalszy przebieg Wojny Klonów, a potem, miejmy nadzieję, na ekranach telewizorów w Polsce, oglądając serial.

"Zemsta Sithów" miała premierę w 2005 roku i rozpoczynała się końcem Wojny Klonów. Wielka bitwa kosmiczna powalała od pierwszych sekund, a potem jej kwintensencja w postaci pojedynku Anakina z Dooku. Film był już mroczniejszy od poprzedników, atakując świetnym klimatem od pierwszych sekund. Usatysfakcjonowano fanów i miliony widzów na świecie, czego dowodem były zyski większe niż z "Ataku Klonów". Wówczas film pobił wszelkie rekordy popularności. Liczne nawiązania do Starej Trylogii, jednocześnie cementując obie Trylogie, dało niesamowitą pożywkę dla fanów, którzy oglądając setki razy, wynajdywali coraz to nowsze. Jak chociażby sam pojedynek Dooku z Anakinem na oczach Palpatine'a. Identyczne rozstawienie planu, nawet sam fotel Palpatine'a jak w "Powrocie Jedi", kiedy to Darth Vader walczył z Luke'iem Skywalkerem. Nawet Palpatine, jak i wówczas, wstrzykiwał słowem jad w serce dobrego bohatera. Różnica polegała na tym, że tu Anakin dał się jemu ponieść, a Luke oparł się. Mimo oczywistych minusów w filmie, których można znaleźć trochę, był to świetny koniec filmowej sagi.

Podsumowując, saga przestała być opowieścia o Luke'u, od początku miała być ona opowieścią o Anakinie Skywalkerze. Jego narodzinach, młodości, pierwszej miłości, upadku w czeluści Ciemnej Strony Mocy i ostatecznym odrodzeniu. Oglądając wszystkie epizody od 1 do 6 w kolejności chronologicznej wydarzeń, nie można oprzeć się wrażeniu, że to tak miało być, teraz to stanowi pełną całość. Nie są to filmy, które mają powalać świetnymi kreacjami (w Nowej Trylogii bardzo dobry kunszt pokazał Ian McDarmid, grający Palpatine'a), głęboką fabułą, czy wymyślnymi dialogami. Są to filmy proste, jak to tylko możliwe, wszystkie sześć. I takie mają być. Człowiek siadając przed telewizorem ma przez chwilę przestać myśleć o problemach, pracy, życiu codziennym, przenosząc się w ciągle po latach tak samo oczarowujące miejsce gdzieś dawno, dawno temu w odległej galaktyce...

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj