Topnieją szanse Romana Polańskiego na uniknięcie kary za grzech z 1977 roku, gdy odbył stosunek z 13-latką. Wniosek o zwolnienie go za kaucją został odrzucony. Sąd w Bellinzone uznał, że wypuszczony reżyser może uciec ze Szwajcarii, gdzie zatrzymano go na podstawie amerykańskiego listu gończego.
Szwajcarski Federalny Sąd Karny w Bellinzonie odrzucił wniosek Romana Polańskiego o zwolnienie go z aresztu. Czym uzasadniono decyzję? Ryzykiem, że Roman Polański ucieknie ze Szwajcarii.
Sąd dodał, że Polański może odwoływać się od jego decyzji do sądu najwyższego Szwajcarii. Może też ubiegać się o zwolnienie w ministerstwie sprawiedliwości. Adwokaci artysty już zapowiedzieli, że będą tam walczyć o uwolnienie klienta.
Nie będzie to jednak łatwie, bo przedstawicele szwajcarskiego wymiaru sprawiedliwości wiele razy deklarowali, że nie zamierzają stosować taryf ulgowych dla reżysera tylko dlatego, że jest sławny, ma wpływowych przyjaciół i pieniądze.
Z kolei artysta jest skłonny zapłacić wiele, by wydostać się zza krat. Wydanie internetowe "Neue Zuercher Zeitung" (NZZ) pisze, że reżyser zaproponował jako kaucję swój dom w szwajcarskim Gstaad, a także "dodatkowe środki", takie jak areszt domowy i elektroniczny monitoring.
Przez nieugiętą postawę Szwajcarów, Polański czuje się coraz gorzej. W zeszłym tygodniu wylądował w szpitalu w Zurichu z silnym bólem brzucha. Po badaniach znów przewieziono go do celi.
W połowie września Polański został zatrzymany na lotnisku w Zurychu. Przewieziono go do aresztu ekstradycyjnego na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania z 1978 roku. Wymiar sprawiedliwości USA zarzuca mu, że w roku 1977 w willi aktora Jacka Nicholsona w Hollywood uwiódł 13-letnią wówczas Samanthę Gailey.
W Kalifornii czyn lubieżny z nieletnią klasyfikowany jest automatycznie jako gwałt. Jednak przed zakończeniem rozpoczętego przeciwko Polańskiemu śledztwa zbiegł on do Francji, by uchronić się przed spodziewaną karą więzienia.