Książka Mindhunter ukazała się nakładem wydawnictwa Znak. W swojej biografii John Douglas opisuje drogę, która doprowadziła go do zostania jednym z prekursorów tworzenia portretów psychologicznych seryjnych morderców. Życie i książka Douglasa zainspirowała Davida Finchera do nakręcenia Mindhunter dla platformy Netflix. Zapraszamy do lektury fragmentu:

ROZDZIAŁ 14 Kto zabił zwyczajną amerykańską dziewczynę?

Kto zabił zwyczajną amerykańską dziewczynę? To pytanie przez cztery lata dręczyło mieszkańców małego miasteczka Wood River w stanie Illinois. Głowili się nad nim między innymi inspektor Alva Busch z policji stanowej oraz Don Weber, prokurator stanowy hrabstwa Madison. Wieczorem 20 czerwca 1978 roku (we wtorek) Karla Brown i jej narzeczony Mark Fair urządzili imprezę z morzem piwa dla przyjaciół, którzy pomogli im w przeprowadzce do nowego domu przy Acton Avenue numer 979 w Wood River. Był to jednopiętrowy biały budynek z elewacją obłożoną sidingiem, stojący przy wysadzanej drzewami ulicy. Po obu stronach drzwi wejściowych stały smukłe, okrągłe kolumny, a nowi mieszkańcy spędzili poprzednie dwa tygodnie na urządzaniu swojego pierwszego gniazdka. W ten ekscytujący sposób dwudziestotrzyletnia Karla i dwudziestosiedmioletni Mark rozpoczynali nowy rozdział życia. Byli ze sobą od pięciu lat, aż w końcu Mark dał jasno do zrozumienia, że uporał się z typowymi dla mężczyzn rozterkami i jest gotów na prawdziwy związek. Karla kończyła studia w lokalnym college’u, Mark praktykował u elektryka. Świat stał przed nimi otworem. Choć Mark odwlekał moment oświadczyn przez kilka lat, zdawał sobie sprawę, jak wielkim jest szczęściarzem. Karla Lou Brown była uosobieniem amerykańskiej dziewczyny. Półtora metra wzrostu, falujące blond włosy, zwalająca z nóg figura i uśmiech królowej piękności. Była obiektem marzeń chłopców i zazdrości dziewczyn w szkole średniej, gdzie zapamiętano ją jako zadziorną, pełną wigoru cheerleaderkę. Bliskie przyjaciółki wiedziały, że publicznemu wdziękowi i zalotności towarzyszą wrażliwość i refleksyjność oraz że Karla jest oddana Markowi, silnemu, atletycznie zbudowanemu chłopakowi, wyższemu od niej o ponad trzydzieści centymetrów. Karla i Mark tworzyli wspaniałą parę. Po imprezie wrócili w nocy do mieszkania w East Alton, aby spakować resztę rzeczy. Mieli nadzieję, że kolejną noc spędzą w nowym domu. W środę rano Mark poszedł do pracy w elektrociepłowni, a Karla na Acton Avenue, gdzie miała zająć się porządkami i rozpakowywaniem rzeczy. Mark kończył pracę około czwartej trzydzieści. Nie mogli się doczekać pierwszej nocy w nowym domu. Po zakończeniu zmiany Mark poszedł do domu przyjaciela Toma Fiegenbauma, który mieszkał koło jego rodziców i miał mu pomóc w przewiezieniu ciężkiej, trójkątnej budy dla psa z ich podwórka. Na Acton Avenue przyjechali około piątej trzydzieści. Tom cofał swój pikap na podjazd przy domu, tymczasem Mark wszedł do środka. Nie mógł nigdzie znaleźć Karli. Uznał, że pobiegła po coś do sklepu, zaraz jednak zauważył, że tylne drzwi nie są zamknięte na klucz. Pomyślał, że będzie musiała nauczyć się zwracać uwagę na takie sprawy. Zawołał do środka Toma, aby pokazać mu dom. Po zwiedzeniu głównych pomieszczeń zaprowadził przyjaciela do kuchni, po czym zeszli schodami do piwnicy. Kiedy Mark dotarł na najniższy stopień, jego oczom ukazał się niepokojący widok. Na podłodze leżało kilka przewróconych stolików, a w pomieszczeniu panował bałagan, mimo że poprzedniego wieczoru zrobili tam porządek. Sofa i podłoga były zabrudzone jakimś płynem. „Co tu się wydarzyło?”, zapytał sam siebie w myślach Mark. Kiedy się odwrócił, aby wyjść na górę, jego wzrok padł na otwarte drzwi prowadzące do pralni. Zobaczył Karlę. Klęczała pochylona do przodu. Miała na sobie sweter, ale od pasa w dół była naga. Ręce związano jej na plecach przewodem elektrycznym, a głowę zanurzono w wypełnionej wodą dziesięciolitrowej beczce w kształcie bębna. Używali ich z Karlą do transportu ubrań. Sweter, który miała na sobie i który spakowali wcześniej do jednej z beczek, nosiła tylko zimą. – O Boże! Karla! – krzyknął Mark i razem z Tomem podbiegł do beczki. Mark wyciągnął głowę Karli z wody i położył dziewczynę na plecach na podłodze. Twarz była nabrzmiała i przybrała niebieski odcień. Przez czoło i podbródek przebiegały głębokie rany cięte. Karla miała szeroko otwarte oczy, ale było jasne, że nie żyje. Mark padł bezsilnie na podłogę. Poprosił Toma, żeby przyniósł coś, co nadałoby się do okrycia Karli. Tom wrócił po chwili z czerwonym kocem. Zadzwonili na policję.
Źródło: Znak
Kiedy funkcjonariusz David George z wydziału policji Wood River przybył na miejsce kilka minut później, Mark i Tom czekali przed drzwiami frontowymi. Zaprowadzili go do piwnicy i pokazali ciało. Mark nadal nie potrafił na sobą zapanować. „Mój Boże, Karla”, powtarzał. Tego rodzaju koszmar nie powinien się zdarzyć w Wood River, spokojnej miejscowości położonej niedaleko St. Louis. W krótkim czasie wszyscy najwyżsi rangą policjanci, w tym trzydziestodziewięcioletni komendant Ralph Skinner, zjechali na miejsce, aby zobaczyć na własne oczy miejsce zbrodni. Na głowie Karli znaleziono ślady uderzenia tępym narzędziem, prawdopodobnie leżącym nieopodal stolikiem pod telewizor. Szyję miała obwiązaną dwiema skarpetkami, a sekcja zwłok wykazała, że dziewczyna zmarła od uduszenia i już nie żyła, kiedy jej głowę zanurzono w beczce z wodą. Choć miejsce zbrodni zostało poddane drobiazgowej analizie, śledczy od pierwszych chwil zmagali się z najróżniejszymi problemami. Inspektor policji stanowej Alva Busch, doświadczony w dokumentowaniu miejsc zbrodni, nie mógł uruchomić lampy błyskowej w aparacie fotograficznym. Na szczęście aparat przyniósł też Bill Redfern, który na posterunku przyjął telefoniczne zgłoszenie od Toma Fiegenbauma. Obfotografował miejsce zbrodni, jednak tego dnia miał założony akurat czarno-biały film. Problemem było również to, że w przeprowadzce pomagało mnóstwo osób, co oznaczało, że w domu znajduje się wiele świeżych odcisków palców. Wyłowienie spośród nich tych należących do sprawcy mogło być trudne lub wręcz niemożliwe. Niektóre elementy miejsca zbrodni uznano za potencjalne poszlaki, ale śledczy nie potrafili ich wytłumaczyć. Najważniejszym z nich był szklany dzbanek na kawę wetknięty między krokwie stropu piwnicy. Dosłownie na chwilę przed jego odnalezieniem zauważono jego brak w stojącym w kuchni ekspresie. Nikt, nawet Mark, nie umiał logicznie wyjaśnić, dlaczego dzbanek znalazł się między krokwiami. (Jego rola w morderstwie, jeżeli w ogóle jakąkolwiek odegrał, również pozostawała niejasna). Alva Busch zdołał odnaleźć na szklanej powierzchni kilka słabo widocznych odcisków palców, ale okazały się niepełne i nie pozwoliły na identyfikację.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj