Murphy w rozmowie z portalem Deadline powiedział, że szybki powrót do pracy na planie Glee to wspólna decyzja obsady i ekipy produkcyjnej. Wspólnie doszli oni do wniosku, że najlepszym sposobem na poradzenie sobie z żałobą po śmierci ich przyjaciela jest powrót do pracy i wspólne przebywanie ze sobą. Decyzję tą podjęto też po konsultacji z Leą Michele - dziewczyną Monteitha. Para planowała w najbliższych miesiącach ślub.

- W sierpniu rozpoczniemy zdjęcia do dwóch odcinków, które częściowo są już napisane, by ekipa mogła fizycznie wrócić do pracy i do przebywania ze sobą. Później nakręcimy odcinek, w którym będziemy musieli zmierzyć się ze śmiercią Finna. Planujemy stworzyć epizod, w którym uczcimy zarówno bohatera, jak i aktora - powiedział Murphy, który napisze scenariusz do tego odcinka razem z Bradem Falchukiem i Ianem Brennanem.

- Dla wielu ludzi z którymi pracujemy, śmierć Monteitha jest bardzo ciężka. Nasza obsada to bardzo młodzi aktorzy, mamy młodych fanów. Mam wrażenie, że dla wielu to pierwsza taka sytuacja, w której muszą zmierzyć się ze śmiercią i stratą kogoś bliskiego. Zdaje sobie sprawę, że każdy z nas na swój sposób będzie przeżywał odejście Cory'ego. Rozważamy każdą opcję i możliwość, by ludzie, którzy go kochali i byli z nim blisko, mieli odpowiednie warunki i czas dla samych siebie. Szczególnie Lea - dodał Murphy.

Twórca Glee powiedział również, że decyzja o kontynuacji pochodzi bezpośrednio od aktorów i ekipy. FOX nie naciskał i zachował się bardzo w porządku. - Pytali nas wprost, co chcemy zrobić. Czy anulować serial, czy zawiesić produkcję? Powrócić w grudniu, może w styczniu? Rozważaliśmy wszystkie opcje i doszliśmy do wniosku, że szybki powrót do pracy będzie najlepszym wyjściem. Cory chciałby tego dla nas, byśmy wrócili na plan, rozmawiali o nim i wspólnie przeżywali to co się stało.

Dla Ryana Murphy'ego odejście Cory'ego jest jeszcze większym szokiem. Dotychczas wszystko układało się świetnie. Murphy otrzymał od stacji FOX kredyt zaufania w postaci zamówienia dwóch kolejnych sezonów. Planował to wykorzystać, a Monteith miał być bardzo ważną częścią całej układanki. Murphy powiedział, że po powrocie z odwyku Cory powiedział mu, że chce bardzo ciężko pracować na planie Glee każdego dnia po to, by móc pozostać trzeźwym. - Dla mnie to niesamowicie smutne i tragiczne. Cory nie był dla mnie tylko aktorem, ale ważną osobą. Zaangażowałem się w proces przywrócenia go do bycia osobą trzeźwą. Gdy dowiedziałem się o jego problemach zorganizowałem interwencję i przekonałem go, by poszedł w marcu na odwyk. Był dla mnie jak syn.

- Gdy tylko dowiedziałem się, jakie ma problemy, do nakręcenia pozostały nam jeszcze dwa odcinki. Zaprosiłem go swojego biura, powiedziałem, że nie wyobrażam sobie, by pracował na planie aż do końca sezonu. Nie chciałem stawiać głupiej telewizji jako coś ważniejszego w jego życiu, niż bycie trzeźwym. Zapewniłem go, że nie zostanie zwolniony, że jego praca jest bezpieczna. To był bardzo ciężki dzień, ale Cory zrozumiał, że tak będzie lepiej. Później twierdził, że praca to dla niego pewnego rodzaju odkupienie. Zapewniał, że jest trzeźwy. Lea była przy nim cały czas - wspomina Murphy.

- Jedną ze wspaniałych rzeczy w "Glee" jest to, że ten serial pomaga młodym ludziom. Wierzę, że sposób w jaki poradzimy sobie z tą tragedią pozwoli uratować życie komuś innemu - dodał twórca Glee.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj