Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni będzie kolejnym filmem ze stajni Marvela. Zdjęto embargo, więc w sieci pojawiły się już pierwsze recenzje krytyków, które nastawiają bardzo pozytywnie. Pada nawet określenie, że jest to najlepsze wejście nowego bohatera MCU w historii kina. Wskaźniki na Rottentomatoes jasno za to pokazują, że film otrzymał 92% - na 87 recenzji, 80 oceniło go pozytywnie, a tylko 7 negatywnie. Daje to średnią 7,70 na 10. Wśród najlepszych krytyków wynik zmienia się na 7,20 na 10. Co wyszło, a co nie? 
fot. Marvel
Recenzenci są zgodni w tym, że jest to powiew świeżości. Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni pozbywa się wielu utartych schematów, z których znana jest franczyza. Znajduje własną ścieżkę, zamiast ślepo naśladować inne produkcje MCU. Choć origin story bohatera przypomina znane nam już historie, to samemu filmowi bliżej jest do widowiskowej aktorskiej adaptacji baśni Disneya, niż typowej superbohaterskiej produkcji. Wiele recenzji wskazuje na to, że to najlepszy solowy film Marvela.  Jedną z najmocniejszych stron produkcji są sceny walki, między innymi inspirowane wuxią. Mają doskonałą choreografię i tytuł dostarcza aż dwie naprawdę niesamowite sekwencje jeszcze przed końcem pierwszego aktu. Film jest spójny wizualnie i dostarcza wielu pięknych widoków, nawet gdy przechodzi w CGI. Fabuła ma w sobie sporo humoru, ciepła i serca. Stawia na relacje pomiędzy bohaterami i wartości rodzinne. Jednak pojawią się głosy, że czasem film ma dość nierówne tempo. A przez dużą ilość informacji chwilami gubi się i robi trochę zawiły. Jest to jednak dobra mieszanka akcji i komedii, a jeden element filmu pasuje do szkoły humoru, jaką reprezentuje sobą Taika Waititi. Pojawiają się też opinie, że może to być najseksowniejsza produkcja Marvela do tej pory z wyjątkowo namiętną sceną. Shang-Chi i legendzie dziesięciu pierścieni udało się też dobrze przedstawić azjatycką reprezentację, na którą wiele osób czekało. Film miałby oddawać kulturową autentyczność. To coś więcej niż pokazanie azjatyckiej twarzy na ekranie. Produkcja naprawdę chciała zagłębić się w doświadczenia przedstawianych osób. Miałoby to być rzeczywiste odzwierciedlenie przeżyć Azjatów w Ameryce, a nie ich hollywoodzka imitacja. Choć pojawił się głos recenzenta, że to wciąż męczące, że wśród tak bogatej kultury po raz kolejny mamy do czynienia z typowym, smoczym tropem.
fot. Marvel
+26 więcej
Jeśli chodzi o głównego bohatera, nawet osoby, które oceniły film bardzo pozytywnie, zwróciły uwagę, że jest dość nijaki na tle innych superbohaterów Marvela. Simu Liu został nawet określony przez niektórych recenzentów jedną z najnudniejszych postaci we franczyzie, której nie pomaga nawet wartka akcja filmu. Choć naprawdę dobrze radzi sobie w dynamicznych scenach, to jest problem w cichszych momentach. Są skargi, że dostał więcej backstory niż osobowości.  Jednak pojawiają się też głosy, że łatwo jest się z nim utożsamić. Brakuje mu więc charyzmy, jednak łatwo go polubić.  Awkwafina za to ma dostarczać sporo humoru, jednak dla wielu osób jest to raczej minusem, ponieważ nie pozwala jej się wyjść poza komediowe ramy i pokazać czegoś więcej. Za to Tony Leung zdecydowanie wygrał serca krytyków swoim występem, co jest o tyle istotne, że nieczęsto udaje się to złoczyńcom Marvela. Udowadnia, że jest niesamowitym aktorem i przewiduje się, że przejdzie do historii jako jeden z najlepszych antagonistów we franczyzie. Produkcja poszerza potencjał komiksowego złoczyńcy i pokazuje głębię jego charakteru, dzięki czemu nie jest tylko jednowymiarową postacią. Pozytywnie zaskoczyła też Meng'er Zhang. Zresztą, jej bohaterka ma mieć najciekawszą historię spośród żeńskich postaci. Jednak reprezentacja kobiet nie zachwyciła krytyków, ponieważ istnieją one głównie po to, by wspierać podróż głównego bohatera, mężczyzny. Choć wciąż są niezwykłymi wojowniczkami i na tle innych filmów Marvela ponoć wciąż się wyróżniają.

Destin Daniel Cretton jest chwalony za reżyserię. Skupia się na pokazaniu bohaterów i ich indywidualnych historii. Zdaje sobie sprawę, że rdzeniem materiału źródłowego są sztuki walki. Finał filmu jest jednak trochę krytykowany za zbyt hojne użycie CGI, które przyćmiewa emocje. Ostatecznie Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni przedstawia się jako produkcja, która ma w sobie mnóstwo serca. Można liczyć zarówno na humor, jak i dobre sceny akcji. Wyróżnia się na tle podobnych do siebie tytułów i można liczyć na sporo chińskiego folkloru, autentycznego i baśniowego. Film miałby też być bezpieczny dla osób, które nie mają za dużej wiedzy na temat Marvela. 

 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj