Shia LaBeouf brał udział w artystycznym projekcie #IAMSORRY, który odbywał się w lutym w Los Angeles. Aktor siedział w pomieszczeniu z papierową torbą na głowie, na której napisano "I am not famous anymore" ("Nie jestem już sławny"). Publiczność mogła pojedynczo wchodzić do pomieszczenia i usiąść naprzeciwko aktora. Jako że był to projekt typu silent performance, LaBeouf nie mógł się odzywać.

W jednym z ostatnich wywiadów aktor przywołał szokujące wspomnienie. Shia twierdzi, że został zgwałcony przez kobietę, która weszła do pokoju. "Przez 10 minut biła mnie po nogach, a następnie rozebrała i zaczęła gwałcić" - mówi. Wiadomość o tym incydencie rozeszła się wśród czekających w kolejce ludzi, aż doszła do partnerki aktora. LaBeouf wspomina, że był to dla nich bardzo traumatyczny moment, bowiem kiedy przyszła jej kolej i mogła go zobaczyć, nie mógł z nią nawet porozmawiać.

Na ratunek aktorowi przybyli Luke Turner i Nastja Säde Rönkkö, którzy również brali udział w #IAMSORRY. Oboje mówią, że interweniowali natychmiast, gdy zdali sobie sprawę z tego, co się działo. Wydali również oświadczenie, w którym tłumaczą, że "nigdzie nie dawali ludziom do zrozumienia, że mogą robić z LaBeoufem, co chcą".

Czytaj także: Kogo Andy Serkis gra w nowych "Gwiezdnych Wojnach"?

Co ciekawe, nikt nie zatrzymał podejrzanej o gwałt kobiety, która podobno wybiegła z miejsca zdarzenia. Nie wiadomo również, czy sprawą zajmuje się policja. Shia LaBeouf natomiast po całym zajściu dalej kontynuował pracę przy projekcie #IAMSORRY.

Ostatnio aktora oglądaliśmy w filmie Furia.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj