Przed sezonem stacja ABC zamówiła tylko 13 odcinków drugiego sezonu Skandalu. Wyemitowany w czwartek odcinek był własnie tym trzynastym i teoretycznie miał funkcjonować jako finał sezonu. Shonda Rhimes postanowiła nie zmieniać scenariusza, a fani serialu już mogą oczekiwać najbliższego czwartku, gdy wraz z czternastym odcinkiem fabuła przeskoczy aż o 10 miesięcy do przodu (łącznie druga seria będzie mieć 22 epizody).
Dziennikarze pytali Shondę, m.in. o to, czy zagożenie związane z ujawnieniem spisku już minęło. - David został zapędzony do takiego miejsca, z którego ciężko będzie mu wyjść. Jego osoba nie jest już zagrożeniem. Jednak w następnym odcinku pokażemy, że nie wszystko jest tak uspokojone, jak może się wydawać - zdradza Rhimes.
Bardzo zmieni się też zachowanie prezydenta Fitzgeralda Granta. - Zdrada, jakiej doświadczył bardzo go zniszczy. Chyba najbardziej przez to, co zrobiła sama Olivia, czyli jedyna osoba, która w niego wierzyła. Fitz stanie się innym prezydentem, być może nawet lepszym prezydentem, z innym podejściem do pewnych spraw. Teraz większość rzeczy będzie robił samemu, ciężko będzie mu zaufać nawet najbliższym pracownikom - dodaje twórczyni Skandalu.
Dziennikarze spytali również skąd pomysł na przeskok w czasie aż o 10 miesięcy. - Ma to sens, nie chcieliśmy męczyć widzów Olivią i Fitzem oraz ich ciągłymi problemami. Ten przeskok w czasie pokaże, że wiele zmieniło się w życiu bohaterów. Dzięki temu zyskamy nieco świeżości. Mogę zapewnić, że kolejne odcinki będą równie mocne, jak dotychczasowe. Poznacie nowego bohatera, którego zagra Scott Foley. Wokół niego toczyć się będzie główny wątek, aż do samego końca sezonu - powiedziała Shonda Rhimes.
Shonda zdradziła również, że być może pojawi się w życiu Olivi nowy mężczyzna. Dodała również, że Edison (Norm Lewis) nie powróci w najbliższych odcinkach.