Vince Gilligan zdradził, że zanim zdecydowano się na zakończenie, które pojawiło się w finałowym odcinku, brano pod uwagę kilka innych opcji - : Nie byliśmy do końca pewni czy chcemy aby Walt zginął na końcu. Ale ostatecznie tak podpowiadał nam nasz instynkt. Pozostali scenarzyści i ja pracowaliśmy nad wieloma wariantami i ten po prostu wydał nam się najlepszy. Jedna z alternatywnych wersji zakładała, że Walt jest jedynym ocalałym i giną wszyscy wokół niego uwzględniając jego rodzinę i inne bliskie mu osoby. To byłoby mocne zakończenie, ale widzowie poczuliby się jakby dostali od nas w twarz. Była opcja, w której Jesse zabija White’a i też taka, w której Walt wychodzi cało z opresji – względny happy end. Wszystko sprowadziło się do tego, że garstka bardzo utalentowanych scenarzystów pracowała nad każdym detalem opowieści, aż w końcu poczuliśmy, że "mamy to" i napisaliśmy finał. Najważniejszym aspektem zwieńczenia historii Walta jest jednak to, że udało mu się osiągnąć cel jaki założył sobie w pierwszym odcinku – zostawić swojej rodzinie kupę pieniędzy.
Twórca stwierdził, że najtrudniejsze w trakcie tworzenia finału było satysfakcjonujące wytłumaczenie tego jak Walt ma zamiar bezpiecznie dostarczyć swoim bliskim prawie 10 mln $ w gotówce: - Ostatnia sekwencja związana z zemstą Walta za śmierć Hanka to było coś co musieliśmy zrobić i było jasne od jakiegoś czasu, że z Jackiem, Toddem i resztą tej ekipy pożegnamy się z hukiem. Tak naprawdę to sekwencja w pierwszej części odcinka, w domu Schwartzów, była najtrudniejsza dla nas do napisania. Przez 62 odcinki śledziliśmy losy człowieka, którego głównym celem było koniec końców, zapewnienie finansowego bezpieczeństwa swoim bliskim. W przedostatnim epizodzie Saul dobitnie wyliczył Waltowi powody, w wyniku których dostarczenie beczki pełnej pieniędzy Skyler i dzieciom byłoby niemożliwe – ich nienawiść do Walta i bacznie obserwujące DEA. Przekazanie pieniędzy przez Gretchen i Elliotta w postaci darowizny praktycznie likwiduje powyższe przeszkody. Jak tylko na to wpadliśmy ogarnęła nas wielka ulga i zrobiliśmy sobie zasłużoną przerwę na lunch!
[video-browser playlist="618630" suggest=""]Aaron Paul jest w 100% usatysfakcjonowany zakończeniem serialu i ma pewne wyobrażenia na temat tego co stało się z Pinkmanem po tym jak rozstał się z Waltem: - Początkowo myślałem, że Walt przeżyje wszystkich i będzie jedynym ocalałym z masą trupów wokół siebie. I tak kocham końcówkę. Samobójcza misja przeradza się w akcje ratunkową, gdy Walt widząc Jesse’ego – jego wygląd, pustkę w jego oczach – decyduje się dać mu drugą szansę i zostaje postrzelony zamiast niego. To piękna scena. W moim odczuciu Jesse po prostu uciekł jak najdalej mógł. Być może najpierw pożegnał się z Brockiem albo przynajmniej próbował zobaczyć go z bezpiecznej odległości. Potem odchodzi, może na Alaskę lub do Nowej Zelandii i zostaje pilotem buszowym.
Brian Cranston dodał: - Niezaplanowane przez Walta poświęcenie w celu uratowania Jessy’ego uzewnętrzniło resztkę człowieczeństwa jaka tkwiła jeszcze w głównym bohaterze. Na pewno daleko mu do odkupienia, nawet gdyby przeżył nigdy by go nie uzyskał, ale jest to sygnał dla publiczności, że jednak zrobił kilka kroków w tym kierunku przed śmiercią powalając Pinkmana na podłogę. Zastanawiałem się, czy nie powinniśmy pójść na całość i zgotować Waltowi prawdziwego piekła, w którym ginie jego żona, syn i córka, on pozostaje w przy życiu. Ono tez byłoby uzasadnione, ale to na które się zdecydowaliśmy również jest znakomite, chyba najlepsze z możliwych.