Pod koniec zeszłego roku ujawniono, że w planach są dwie kinowe produkcje z uniwersum Star Trek - jeden tajemniczy projekt, za który może odpowiadać Quentin Tarantino, jak również przedsięwzięcie, za którego sterami siądzie twórca seriali Fargo i Legion, Noah Hawley. Jak do tej pory większość fanów wychodziła z założenia, że drugi z filmów, nazywany roboczo Star Trek 4, będzie po prostu kontynuacją trzech poprzednich odsłon serii. Wygląda jednak na to, że sprawa jest bardziej skomplikowana.  W wywiadzie dla portalu Deadline sam Hawley stwierdził bowiem:
Mam swoje własne podejście do Star Treka. Chcę wrócić do tego, co kochałem w serialu Star Trek: Następne pokolenie. Gdy wiele franczyz skupia się obecnie na zasadzie, że "racja jest po stronie silniejszego", Star Trek jest wciąż o odkrywaniu i człowieczeństwie w jego najczystszej postaci, o różnorodności i kreatywnym rozwiązywaniu problemów. Nie ma nic lepszego niż ten moment, gdy William Shatner zakłada swoje okulary do czytania i obniża tarcze Khana. To nic nie kosztuje. Chodzi mi o właśnie takie elementy. Niekoniecznie muszę tu mieć morze akcji, chyba że wymaga tego historia. To wczesny etap; rozmawiam z Paramountem, mam swoje własne podejście, muszę napisać scenariusz.
Z kolei na pytanie Hollywood Reportera o to, czy w jego filmie powrócą poprzedni odtwórcy ról, Hawley odpowiedział:
Nie wiem. Nowe postacie często oznaczają jednak nową obsadę. 
Filmowiec dodał również, że "telefon z Marvel Studios nie zadzwonił", odnosząc się tym samym do swoich ewentualnych prac nad projektem poświęconym Doktorowi Doomowi. Hawley przyznaje, że skupienie na Star Treku może skomplikować tę kwestię, ale "gdy tylko telefon zadzwoni, wchodzę w to". 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj