Dum, dum, dum. Rytmiczne dudnienie roznosi się głuchym echem w mrocznym, wykutym w surowej skale korytarzu. Co chwila rozlegają się przytłumione wybuchy spontanicznych okrzyków z dziesiątek tysięcy gardeł. Padają kolejne imiona, eksplozje nabierają siły - aż wreszcie słyszysz swoje imię i zaczyna się istne szaleństwo. Uśmiechasz się lekko i zerkasz na swoich towarzyszy - na wytatuowanego Zabraka z dwoma blasterami w garści, na porażająco piękną Twi’lekankę z równie porażającym karabinem snajperskim, na uzbrojonego w potężny wibrotopór Trandoshanina i ubranego w skromną, szarą tunikę Barabela. Wszyscy są skoncentrowani, rozciągają mięśnie, w skupieniu prostują i rozprostowują palce. W żyłach powoli zaczyna buzować napompowana adrenaliną krew. Dum, dum, dum. Już za chwilę, już za moment...

Pojedynki, starcia, potyczki, bitwy, operacje, wreszcie wojny. Kolejne, coraz wyższe poziomy skali zmagań toczonych pomiędzy dwiema, a czasem nawet trzema stronami konfliktu. Wszystkie z nich zobaczycie kiedyś w Star Wars Universe: The Dawn of Heroes, ale na obecnym etapie produkcji gry dostępne będą tylko dwa najmniejsze z nich: pojedynki i starcia, oba w formie walki turowej. Oto częściowo fabularyzowana opowieść o nich.

Wrota się otwierają. Wychodzicie całą piątką - pełną, doskonale zgraną drużyną - z ciemnego korytarza na zalaną słońcem Wielką Arenę Adumaru. Widzowie, skryci za potężnym, acz niewidzialnym polem siłowym, podrywają się z siedzeń, a erupcja aplauzu, okrzyków i wrzasku omal cię nie zwala z nóg. Oddajesz im oszczędny, teatralny salut, po czym zupełnie o nich zapominasz. Dziesięć sekund. Mierzysz wzrokiem pięciu przeciwników po drugiej stronie areny. Nie będzie łatwo, myślisz, analizując pod każdym kątem strategicznie rozłożone na placu boju przeszkody: niewysokie murki, pękate skały, durastalowe skrzynie i resztę mniej odpornego tałatajstwa, które wkrótce stanowić będzie o twoim być albo nie być. Pięć sekund. Paroma szybkimi gestami pokazujesz, co mają zrobić twoi sojusznicy. Trzy sekundy. Napinasz mięśnie, zaciskasz palce na karabinie, wyostrzasz zmysły. Sekunda. Rozbrzmiewa długo wyczekiwany gong. Zaczyna się.

[image-browser playlist="611542" suggest=""]

Zanim, niczym bohater powyższej opowieści, ujrzycie światło areny i zacznie się walka, wpierw musicie ową arenę wybrać - dołączyć do już założonej przez innego gracza lub stworzyć własną. Do wyboru macie plansze trzech wielkości: 15x15 pól, 30x30, a także 60x60. Ale to nie wszystko, bo od tego, kto postawi wirtualną arenę, zależy, ilu graczy będzie na niej walczyło: 2, 4, 6, 8 czy 10 (maksimum). Jeśli dwóch, mamy do czynienia z klasycznym pojedynkiem jeden na jeden. Przy większej liczbie graczy dochodzi do starcia drużynowego między dwoma oddziałami, posiadającymi taką samą liczbę graczy (nie będzie więc nierównych drużyn, starć trójstronnych lub walk typu "wszyscy na wszystkich"). Zostaje Wam jeszcze do ustalenia ostatni przedstartowy parametr: minimalny i maksymalny poziom dopuszczanych na arenę postaci. Tak się składa, że w SWU można ustalić, z jak mocnym przeciwnikiem chce się walczyć. Jesteś graczem na poziomie 5 i chcesz stoczyć pojedynek z równym sobie? Ustalasz minimum i maksimum na 5 - i po sprawie.

Doskakujesz do pierwszej skrzyni po swojej lewej stronie. Wszyscy inni też znajdują się już na pozycji wyjściowej; Trandoshanin i Zabrak na szpicy, Barabel zaś daleko na prawej flance. Twi'lekanka przycupnęła pod murkiem, gotowa do natychmiastowego odstrzelenia pierwszej lepszej ofiary, która nasunie się jej na celownik. Odmierzasz czas trzema starannymi oddechami i ostrożnie wychodzisz zza swojej prowizorycznej osłony. Pierwszy krok, drugi krok, trzeci krok... Padasz na ziemię jak rażony piorunem i trzy razy pociągasz za spust. Rodianin w ciężkiej zbroi wydaje z siebie zdumiony jęk i z głośnym hukiem rozkłada się na kawałku pogiętej blachy, kolejnym »elemencie dekoracyjnym« Wielkiej Areny Adumaru.

[image-browser playlist="611543" suggest=""]

Choć starcia w Star Wars Universe odbywają się na poziomie drużynowym, kolejność ruchu nie jest liczona kolektywnie. Pierwsza grę rozpoczyna ta postać, która dysponuje najwyższą Inicjatywą, współczynnikiem zależnym od Percepcji i Zręczności - żeby jednak sytuacja była w miarę jasna, w każdym momencie zabawy u góry ekranu będziecie widzieć pasek kolejności ruchu. Gdy już rozpocznie się Wasza tura, dostaniecie dokładnie 30 sekund na wykonanie swojego ruchu, czyli wykorzystanie wszystkich lub większości swoich Punktów Akcji (by mieć ich więcej, potrzeba wysokiej Kondycji). Jak możecie je zużyć? Poruszając się po planszy, zmieniając pozycję ciała (są trzy: stanie, kucanie i leżenie; jak łatwo się domyślić, każda "niższa pozycja" zmniejsza szansę, że przeciwnik Was trafi, i jednocześnie zwiększa szansę, że Wy traficie jego), aktywując niektóre umiejętności i, przede wszystkim, atakując przeciwnika jedną ze swoich zabójczych zabawek.

Przetaczasz się na bok, na ułamek sekundy wstajesz i przywierasz plecami do gorącej karoserii starego, zardzewiałego śmigacza. Nie minęło pół minuty walki, a pot zalewa ci już twarz. Po swojej lewej widzisz, jak Zabrak z furią posyła kanonadę blasterowych strzałów w niewidocznego gladiatora. Głośny okrzyk radości odbija się cichym, stłumionym przez pole siłowe echem - wróg pokonany. Po prawej dostrzegasz inny ruch. Barabel kumuluje w sobie potęgę Mocy, by pchnąć kolejnego przeciwnika pod lufę Twi'lekanki. Ta sztuka mu się udaje i wkrótce z czaszki pokonanego zaczyna ulatywać smuga czarnego dymu. Nagle słyszysz ostrożne kroki przeciwnika. Nie widzisz go, ale wiesz, że tam jest. Na szczęście to nie działa w drugą stronę; jesteś zbyt dobry, by się głupio czymś zdradzić. Uśmiechasz się pogardliwie, wychylasz nad wrak, przykładasz oko do karabinu i krótką serią eliminujesz całkowicie zaskoczonego wroga.

[image-browser playlist="611544" suggest=""]

W Star Wars Universe rzeczywiście są przeszkody terenowe na tyle duże, by były w stanie całkowicie zakryć postać, istnieją także różne murki i kontenery, które można taktycznie wykorzystać jako "naturalną" osłonę przed strzałami przeciwników - dokładnie tak, jak czyni się to w prawdziwej walce ogniowej. Częścią taktyki jest również kwestia tego, czy wróg Was widzi, i czy Wy widzicie jego. W beta-testach co prawda jeszcze tego elementu nie zobaczycie, ale każda postać będzie mieć określony Zasięg Wzroku (jest to atrybut zależny od Percepcji) i niejako mu przeciwstawny Kamuflaż. Im lepszy Zasięg Wzroku, tym z większej odległości dostrzeżecie przeciwnika, im wyższy natomiast Kamuflaż, tym bliżej musi ów przeciwnik podejść, by dostrzec Was. Oba współczynniki będą też miały pewne znaczenie przy rozpoznawaniu ekwipunku wroga i utrudnianiu identyfikacji swojego. A dlaczego warto wiedzieć np. jaki ktoś nosi pancerz? By użyć przeciwko niemu najbardziej skutecznej broni.

Gwałtownym pociągnięciem ramienia ścierasz pot z twarzy. Został jeszcze jeden wróg. Brzęk ścierających się ze sobą szermierzy sugeruje, że wziął się za niego wyćwiczony w walce wręcz Trandoshanin. Rozluźniony, opuszczasz lufę karabinu i... ukłucie spazmatycznego bólu brutalnie wydziera ci dech z piersi i pozbawia na moment orientacji. Gdy ją odzyskujesz, z przerażeniem uzmysławiasz sobie, że na twoją głowę zaraz spadnie głowica młota bojowego. W ostatniej chwili uchylasz się, a fontanna piachu wzbita przez broń napastnika-Wookieego daje ci cenne pół sekundy na wyciągnięcie przygotowanego na tę awaryjną okazję wibrosztyletu i wbicie go z całej siły w kosmatą stopę wroga. Nie przejmujesz się bólem, obficie krwawiącym barkiem i zmąconym umysłem - podnosisz się na klęczki, nacierasz dalej. Cios, cios, cios, szatkujesz lekką zbroję przeciwnika z szybkością błyskawicy. Zanim na dobre zdajesz sobie sprawę z tego, jak blisko byłeś śmierci, walka jest zakończona - Wookiee leży w ciągle powiększającej się kałuży krwi, a ty stoisz nad nim ze zbroczonym posoką wibrosztyletem w drżących dłoniach.

[image-browser playlist="611545" suggest=""]

Nie, na całe szczęście gra nie jest aż tak realistyczna i śmierć na arenie nie oznacza końca Waszej postaci i tym samym Waszych marzeń o podboju galaktyki. Śmierć na polu walki - czyli utrata wszystkich Punktów Życia - oznacza tylko, że przegrywacie to konkretne starcie. Nie tracicie ani zdobytego doświadczenia, ani kredytów, ani żadnego ekwipunku. Zwycięstwo, przeżycie walki, sprawia natomiast, że wygrywacie konkretną sumkę kredytów i równie konkretna sumkę doświadczenia. Poza tym po każdej wiktorii macie pewną - niewielką, bo niewielką, ale zawsze - szansę zdobycia jakiegoś losowego przedmiotu.

Dum, dum, dum. Zwyciężyłeś, trybuny skandują twoje imię, grzmot tysięcy nóg wybijających regularny rytm otumania cię jeszcze bardziej niż utrata krwi. Wciąż jednak nęka cię jedna myśl: skąd się wziął ten ostatni napastnik? Ścierasz krew z wibrosztyletu i dopiero teraz, zerknąwszy w jego lustrzane ostrze, dostrzegasz zagrzebane pośród śmieci ciało swojego towarzysza, Zabraka. Przyglądasz mu się chwilkę i wzruszasz ramionami. Oto cała proza życia i śmierci gladiatora. Oddajesz cztery lekkie ukłony ku czterem trybunom Wielkiej Areny Adumaru i na końcu unosisz zaciśniętą pięć w geście zwycięstwa. Ten dzień należy do ciebie.

Opisane powyżej elementy systemu walki są tym, co zobaczycie na beta-testach (za wyjątkiem "mgły wojny"), ale nie są wszystkim, co ujrzycie w pierwszej wersji Star Wars Universe: The Dawn of Heroes. Będzie w niej bowiem możliwość zaprogramowania swoich ruchów przed czasem, wyboru czasu trwania każdej tury, będzie można także uczestniczyć w specjalnych turniejach, czy przeładowywać broń. Jak zwykle zapraszam do komentowania artykułu i zaglądania na nasze forum. Następny artykuł już za tydzień, a w nim - kilka słów o ekwipunku.

Zapraszamy również do odwiedzania:
1. Oficjalnej podstrony gry na portalu www.sw-extreme.com,
zawierającej wszystkie dotychczasowe zebrane materiały -
https://sw-extreme.com/articles,30,gra-swex.html.
2. Oficjalnego forum, gdzie twórcy na bieżąco odpowiadają na pytania
zainteresowanych graczy -
https://sw-extreme.com/forum/viewforum.php?f=39.
3. Konta na Facebooku - https://www.facebook.com/StarWarsUniverse
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj