Wiedźmin spotkał się z chłodnym przyjęciem ze strony amerykańskich krytyków, ale cieszy się za to ogromną popularnością wśród widzów, którzy o wiele lepiej oceniają serial na podstawie twórczości Andrzeja Sapkowskiego. Przy okazji szumu w okół produkcji, twórczyni Lauren Schmidt Hissrich wypowiedziała się na kilka ważnych kwestii dotyczących pierwszej i zaplanowanej już drugiej odsłony. Showrunnerka skomentowała m.in. liczbę zmian względem oryginału, tłumacząc niejako swoje wybory i sugerując przy okazji, że postać Triss (Anna Shaffer) doczeka się większej roli w 2. sezonie.
Wiedziałam, że chcę zacząć od opowiadań. Głównie dlatego, że naprawdę są świetną podstawą Kontynentu. Potwory, które napotyka Geralt, stworzenia, które musi zabić oraz moralne dylematy, przed którymi stoi, są fundamentalne dla tego świata. Taki właśnie jest Kontynent i to było dla mnie bardzo ważne, aby go przedstawić. Ale chciałam też mieć swobodę przywoływania innych momentów i postaci oraz przedstawiania ich w nowy i świeży sposób, aby upewnić się, że odpowiednio układamy wszystkie klocki. Jak z postacią Triss, którą spotykamy znacznie wcześniej niż w książkach. To dlatego, że tak naprawdę wiem, co się z nią dzieje w 2. sezonie, więc muszę się upewnić, że te elementy są na miejscu, aby kolejne historie miały prawo wybrzmieć.
Twórczyni dodała także, że jej wcześniejsze słowa o siedmiu sezonach miały raczej podkreślić, że znajduje się tutaj bardzo dużo materiału i ciekawych rzeczy do rozwijania w przyszłości, dlatego też w premierowej odsłonie scenarzyści postarali się o rozwinięcie charakterów wielu postaci, które w opowiadaniach miały role epizodyczne. Twórczyni tłumaczy, że każda zmiana względem książek nie wynika z ego lub wybrania drogi na skróty, a znajduje swoje uzasadnienie w planowaniu całego sezonu oraz potencjalnie przyszłych odsłon. Twórczyni w wywiadzie z Variety odniosła się też do błędów popełnionych w pierwszym sezonie i zapewnia, że wnioski zostaną wyciągnięte.
Z pierwszego sezonu wynieśliśmy wiele lekcji. Dla mnie osobiście były to nauczki dotyczące kreatywnych decyzji. To naprawdę duży serial, na którym można stracić zęby. (...) Osobiście czuję, że wiele się nauczyłam pod kątem twórczym i lepiej rozumiem pewne kwestie, które dotyczyły skryptu. Wiemy też lepiej, co działa na planie. Tworzenie planu produkcji jest też o wiele łatwiejsze, wrócimy do podobnych lokacji, mamy gotowe kostiumy. Bardziej przypomina to ubranie wygodnej pary kapci, aniżeli kupna nowej pary butów.
Twórczyni wytłumaczyła też decyzję o zastosowaniu nielinearnej narracji w serialu. Wszystko po to, aby móc wprowadzić do tego świata Ciri i Yennefer obok Geralta. Chciała opowiedzieć wydarzenia z dwóch tomów opowiadań, ale podczas zbioru historii w Ostatnim życzeniu, Ciri jeszcze nie ma na świecie. Trudno byłoby zatem wprowadzić młodą bohaterkę dopiero w połowie sezonu, gdy Hissrich chciała z niej uczynić pełnoprawną postać.
Miałam zatem wybór, aby po prostu adaptować opowiadania i spotkać Ciri w trzecim sezonie, albo pominąć pewne kwestie i mieć Ciri już teraz. Chciałam tego wszystkiego, więc zaczęłam myśleć o tym, jak mogłabym zadrzeć z czasem. Próbowałam wielu rzeczy - np. rozpoczęcie serialu od wydarzeń z Pani Jeziora, gdzie Ciri byłaby narratorem powieści i wspominała początkowe wydarzenia. Potem obejrzałam film Dunkierka i przeczytałam niesamowity wywiad z Christopherem Nolanem, w którym mówił o różnych ramach czasowych tego filmu. Powiedział, że gdyby film powstał liniowo, pierwsza misja zajęłaby większość filmu, a ostatnia tylko ostatnie 10 minut, a zatem widzowie mogliby uznać, że to mniej istotne. To jest przecież tak samo ważne. Uświadomiłam sobie, że chcę tego samego jeśli chodzi o historię Ciri, chciałam ją rozwinąć i upewnić się, że jest ważna dla tego świata.
fot. Netflix
+13 więcej
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj