"W jego szaleństwie była metoda"
Kiedy ogłoszono, że w "Mrocznym Rycerzu" będzie Joker, cały fandom wzniósł okrzyk dezaprobaty, rzucając różne pytania, w tym najczęstsze, "Po co, skoro Jack Nicholson zagrał tak świetnie?". Jak wszyscy wiemy, wybrano do tej roli Heatha Ledgera, którego akcje po nominacji do Oscara za "Tajemnice Brokeback Mountain", poszły znacząco w górę. Z czasem, gdy rozpoczęto zdjęcia, wieści z planu znacząco zmieniły opinie o nowej postaci Jokera...
Nigdy wcześniej w przypadku superbohatera komiksowego w filmie lub też superłotra nie było takiej lawiny popularności ani tak wielkiego uznania krytyków i przemysłu filmowego, jak widzimy w przypadku występu Heatha Ledgera jako Jokera w "Mrocznym Rycerzu".
Zadawano sobie pytanie, czy 28-letni Ledger da radę stworzyć głęboką interpretację postaci z kartek, której dokonało wielu największych. Marlon Brando, Jack Nicholson, Ian McKellen, czy Halle Berry stworzyli takie role, docenione przez filmowców i widzów.
Pojawiały się pierwsze plotki z planu, mówiące o "przerażającej" roli Ledgera. Ciekawa też była informacja o tym, jak przygotowywał się do stworzenia tej postaci. Otóż odizolował się kompletnie od świata na 6 tygodni, zamykając się w pokoju hotelowym. Tam pracował nad postacią Jokera, tworząc jego głos, posturę ciała, a także napisał specjalny pamiętnik, w którym zawarł opisy jego charakteru, wyglądu i to, co najbardziej rozśmiesza w życiu odtwarzaną postać. W rolę wczuł się niesamowicie, profesjonalista w każdym calu.
Szokująco niespodziewana śmierć Ledgera, przez przedawkowanie przepisanych leków, zwiększyła mistyczną tajemnicę wokół roli Jokera - jego ostatniego w pełni ukończonego występu - inspirując wszystkich od żałobnego zainteresowania do chorobliwej ciekawości, zwłaszcza dodając mroczny, śmiertelny ton postaci.
Ludzie w w końcu poszli dalej, ich oczekiwania i opinie z dnia na dzień narastały. Twierdzenia, że będzie to najpoważniejsza, najbardziej intensywna i artystyczna rola wszech czasów w komiksie, były na porządku dziennym. Mimo nawet sentymentu, głosy, że nominacja do Oscara jest pewna, można usłyszeć od zwykłego widza po poważnych i szanowanych krytyków.
Oczywiście nikt nie ma lepszego punktu widzenia na jego grę i tę postać niż cała ekipa, która podzieliła się swoimi odczuciami z Superhero Hype! Opowiadali o aktorze, Oscarze, człowieku i prawdzie, czy była, jak niektórzy spekulowali, metoda w jego szaleństwie.
Wypowiadają się o nim, jako o aktorze, w bardzo pozytywny sposób, porównując jego sposób gry do największych ról w historii kina. Scenarzysta, Christopher Nolan, dodał, że wszystko co robił, przemawiało do serca tej postaci, a fizycznie (gestykulacja, gra ciałem) przypominało mu komików z czasu kina niemego, Bustera Keatona i Charliego Chaplina. Podkreślają, że często dawali mu swobodę gry. Brali kamerę i mówili, "zobaczmy, co zrobi" i zaskakiwał ich swoją nieprzewidywalnością, tworząc ciekawe rzeczy, których w scenariuszu nie było. Każdy mówi o tym, jak świetna była z nim praca, ale też dementują plotki, jakoby przez "zbyt wielkie wdrożenie się" w rolę, nabawił się choroby psychicznej. Na planie był Jokerem, poza nim był świetnym kolegą i zwykłym Heathem Ledgerem. Znane jest zdarzenie, że Michael Caine, doświadczony aktor, gdy grał pierwszą scenę z Ledgerem, z wrażenia zapomniał swojej kwestii.
W przypadku Oscara, wiadome jest, że z jednej strony Akademia nieczęsto patrzy na takie filmy, jak ten. Bardziej na poważniejsze artystycznie produkcje, które są stworzone po to, by dawać widzom powalające kreacje, lecz widzieliśmy, że nie jest to reguła. Ian McKellen dostał nominację za rolę Gandalfa we "Władcy Pierścieni", a Johnny Depp za rolę Jacka Sparrowa w "Piratach z Karaibów". Obaj panowie stworzyli tak wspaniałe, orygnalne i prawdziwe role, że zbrodnią byłoby nie dać im nominacji. Wszyscy jednak sądzą, że Heath powinien ją dostać. Każdy widział jak niepowtarzalną stworzył rolę. Głosy krytyków z całego kraju i świata, łącznie z recenzjami, podkręślają, że stworzył jedną z największych kreacji w historii kina.
Jeśli chodzi o postać Jokera, była ona od początku inna, niż ta z "Batmana" Tima Burtona. Jest bazowany na komiksie "Zabójczy Numer", a także na dwóch pierwszych występach Jokera w komiksach o Batmanie, kiedy jawił się jako bezlitosny morderca i najlepszy ze złodziei. Obsada, a najbardziej intensywnie Gary Oldman, twierdzą, że z Ledgerem było wszystko w porządku, poza planem mówił dużo o swojej córeczce, Matildzie. Był świetnym aktorem i ta rola z całą pewnością nie wpłynęła na to, jak zmarł.
Oldman w wywiadzie był smutny, że sam Ledger nie mógł siedzieć tam z nimi, by opowiedzieć o swoje roli. Fakt jest jeden, ta rola pozostanie jego życiową. Szkoda, że musiał odejść w takiej chwili, gdy tyle kreacji było przed nim i tyle też życia.
W tej chwili, na trzy dni przed premierą w Stanach Zjednoczonych, gdy fala pozytywnych recenzji zalewa gazety, telewizję i Internet, można powiedzieć jedno... Ta rola jest już legendarna...