Vagrant Queen to nowy serial oparty na komiksie o tym samym tytule, który 11 maja zadebiutuje na kanale Sci Fi. Spotkaliśmy się z Adriyan Rae, która wciela się w główną bohaterkę – Elidę. Opowiedziała nam, jak ta produkcja wyglądała od kuchni.
DAWID MUSZYŃSKI: Wyprowadź mnie z błędu, ale nie wyglądasz mi na osobę, która namiętnie czyta komiksy.ADRIYAN RAE: To prawda. Znam oczywiście takie postaci jak Superman, Batman, Spiderman. Nie jest tak, że nie miałam nigdy jakiegokolwiek komiksu w rękach. Ale faktycznie nie zbierałam ich namiętnie, gdy byłam mała.
Teraz żyjemy w czasach, w których kino i telewizja są zdominowane przez adaptacje komiksów. Nie mówię tu jedynie o tych od Marvela i DC.
Ale to fajnie. Komiksy to przecież gotowe scenariusze. Wiele oryginalnych historii. Czemu z tego nie korzystać? Marvel świetnie to zrobił i rozbił bank. Uwielbiam ich filmy. Pokazali, że ten gatunek może spodobać się ludziom w każdym wieku. Rodziny mogą iść na takich Strażników Galaktyki i dobrze się bawić. Bez obawy, że dzieciaki będą rechotać ze śmiechu, a rodzice umierać z nudów. Wydaje mi się, że ten trend tak szybko nie zniknie. Hollywood cierpi na niedobór opowieści, a komiksy mają ich w bród.
Rozumiem, że musiałaś nadrobić Vagrant Queen, by zrozumieć, kim dokładnie jest Elida.
Zrobiłam to z przyjemnością, bo to bardzo fajna opowieść. Do tego, jak sam zauważyłeś, nie ma lepszego materiału, by poznać swoją postać niż tekst źródłowy. W tym wypadku komiks. Scenariusz nie da mi tej głębi postaci. Nie pozwoli mi jej tak dobrze zrozumieć. Oczywiście dostałam możliwość własnej interpretacji, ale obawiałam się, że może ona zbytnio odbiegać od tego, jaka ta postać jest w oczach fanów. A nie oszukujmy się, w pierwszej kolejności po ten serial sięgną fani komiksu, a później inni miłośnicy science fiction. Jeśli ta pierwsza grupa oceni, że nie podeszliśmy do tego tytułu z należytym szacunkiem, to całość się rozleci, a ta druga grupa do nas nie przyjdzie.
Wcześniej grałaś w Atlancie, która jest osadzona we współczesności. Był to dla ciebie duży przeskok?
No wiesz, w Atlancie nie ma różnych gatunków kosmitów, statków kosmicznych i takich wymyślnych broni. No i moja bohaterka nie kopie wszystkim tyłków (śmiech). Nie ma co się oszukiwać, gatunek science fiction nie jest najłatwiejszy, ale w przeciwieństwie do innych produkcji wymagających noszenia kostiumu, nie ogranicza tak ruchów i dostarcza ogromnej frajdy.
A możesz rozwinąć swoją odpowiedz? Co jest takiego fajnego w tym gatunku?
To, że twórcy mogą puścić wodze wyobraźni i tworzą zupełnie inne światy.
Podobała ci się praca na green screenie?
Na szczęście nie było tego u nas tak dużo. Większość planów była prawdziwa. W sumie green screen używaliśmy tylko po to, by pokazać, co się dzieje za statkiem, a tak to wszystko było zbudowane.
Czyli naprawdę zostałaś zawieszona w klatce.
Oczywiście. To była bardzo niekomfortowa sytuacja. I to nie dlatego, że mam klaustrofobię. Po prostu w pewnym momencie bardzo mi się chciało iść do łazienki, a wstrzymanie zdjęć i wypuszczenie mnie z tej klatki było problematyczne, więc musiałam wytrzymać. Ten mój ból na ekranie jest prawdziwy, bo spowodowany pełnym pęcherzem (śmiech).
Ten serial wymagał od ciebie bardzo dużej aktywności fizycznej.
I nie byłam na to przygotowana. Choć nie powiem, te wszystkie treningi opłaciły się nie tylko tym, że to fajnie wygląda na ekranie, ale także świetną figurą (śmiech). Idealne połączenie!
A było coś, co sprawiło ci problem?
Śpiewanie.
Słucham?
Nie lubię śpiewać, zwłaszcza publicznie. A w jednym odcinku zostałam do tego zmuszona. Na szczęście Elida też nie lubi śpiewać, bo nie umie. Widz więc nie wie, czy ten fałsz jest specjalnie, czy nie. Ale ja to wiem i z przerażeniem spoglądałam na ekran podczas projekcji tego odcinka. Będzie mnie on nawiedzał w najstraszliwszych koszmarach. Teraz cały świat to zobaczy! Wyobrażasz sobie? Coś, czego najbardziej się wstydzę, zostało wyciągnięte i nagrane.
Będzie drugi sezon?
Zobaczymy, jak pierwszy zostanie przyjęty globalnie. Ja mam nadzieję, że tak, ale wszystko w rękach widzów.
Kwarantanna może wam paradoksalnie pomóc.
To prawda. Ludzie siedzą w domach i skaczą po kanałach w poszukiwaniu rozrywki. Mam nadzieje, że wybiorą właśnie nas. W końcu mało jest teraz nowości w telewizji. Może dadzą nam szansę pomimo tego, że science fiction może nie być dla nich produkcją pierwszego wyboru.