DAWID MUSZYŃSKI: Spotkaliśmy się na junkcecie w Londynie podczas oficjalnej premiery. Wtedy jeszcze nie mogłeś zbyt dużo opowiedzieć o swojej postaci i jej motywacjach. Teraz jesteśmy po 5 odcinkach, więc chętnie wysłucham, co o niej myślisz. „AlistairZ człowieka, który miał wszystko zawsze do końca zaplanowane, zamienia się trochę we frustrata, którego sytuacja coraz mocniej przyciska do ściany. Z aktorskiego punktu widzenia to właśnie na ten moment czekałem najbardziej. Kiedy moja postać zostaje wypchnięta ze strefy komfortu i musi się odnaleźć w nowej dla siebie rzeczywistości. Nagle zobaczymy go po za pracą. Dostrzeżemy, jak niepowodzenia i sieć kłamstw, którą roztoczył, zaczyna wpływać na jego rodzinę. Wcześniej to był tylko zimny drań w garniturze, bez jakiejś głębszej historii. Okazuje się, że wszystko ma swoje konsekwencje. No właśnie. Na początku White był trochę takim pokerzystą, który nieźle potrafił blefować. I nagle ktoś go przejrzał i powiedział „sprawdzam”. I to jest dla niego bardzo niekomfortowe. To nie jest typ mordercy. Bardzo dużo w życiu osiągnął na blefowaniu i udawaniu. I nagle to przestaje wystarczać. Krew zaczyna się lać. Dobrzy znajomi muszą zostać zlikwidowani. No ale prędzej czy później musiało dojść do takiej sytuacji. Zwłaszcza na jego stanowisku. I tak jestem w szoku, że wytrwał tak długo w tym biznesie bez brudzenia sobie rąk. Ale chciałbym jedno zaznaczyć, że White nie jest złym człowiekiem. Źli ludzie, gdy zabijają, nie mają później wyrzutów sumienia, a w jego przypadku widzimy, jak to wszystko go przygniata psychicznie. Czy to oznacza, że on w tym biznesie nie ma nikogo, kogo może nazwać przyjacielem? Taki to jest zawód. Jedyną osobą, którą może nazwać „przyjacielem” to Amanda Jones, ale tylko dlatego, że razem wdepnęli w gówno, z którego musza się wydostać. Rozmawiałem kiedyś z osobą, która pracuje w agencji bezpieczeństwa i powiedzieli mi, że to praca bardzo uciążliwa psychicznie, ponieważ nie mogą z nikim o niej rozmawiać. Nawet z rodziną. Z nikim. Są sami z problemami i informacjami, które bardzo często ich przytłaczają. Wyobraź sobie sytuację, że wracasz do domu i nie możesz odpowiedzieć żonie na proste pytanie: „Jak ci miną dzień?”. No ale to nie jest tak, że taki styl życia jest im narzucony. Świadomie go wybierają, idąc do tej służby. Oczywiście. Masz rację. I to jest specyfika tego zawodu, którą po porostu musimy zrozumieć, a my chcemy ją pokazać w Deep State. Każdy z zawodów jakoś wpływa na nasze relacje z najbliższymi. Jako aktor bardzo często podróżuje i wcielam się w różne postaci, które nie raz wracają ze mną do domu. Na szczęście w naszych zawodach nie musimy nikogo skazywać na śmierć, popijając przy tym wino. To fakt (śmiech). Scena, do której się odnosisz, była jedną z moich ulubionych. To, że White zachowuje się tak chłodno i popija wino w momencie, gdy siedzący przy stole jego „przyjaciel” jest właśnie mordowany, nie była tak zaplanowana w scenariuszu. Była to moja inwencja twórcza, którą reżyser postanowił wykorzystać. Pomyślałem, że doda to trochę charakteru White'owi, gdy podczas tej czynności nie będzie stał z założonymi rękami, tylko czymś się zajmie. To była bardzo zimna reakcja z jego strony, jakiej spodziewamy się ze strony agentów specjalnych.
fot. FOX
W tej scenie możemy dostrzec jednak też strach w jego oczach, jakby zaczął zdawać sobie sprawę, że zaraz sytuacja może się odwrócić i to on straci życie. Dobrze to zaobserwowałeś. Taka jest prawda. Im częściej osoby z twojego najbliższego otoczenia są likwidowane, tym większe prawdopodobieństwo, że ty będziesz następny. George zaczyna coraz trzeźwiej patrzeć na świat. No ale to otrzeźwienie przychodzi chyba zbyt późno. Przed nami 6. odcinek, który dla twojej postaci będzie… ostatnim. Będzie to niesłychanie emocjonalny odcinek. Takie zwieńczenie jego całej kariery i pokazanie, że nie wszystko, co w życiu zrobił, było złe. Oczywiście nie chcę, by nagle część widowni zaczynała mu współczuć, ale zależało mi na ukazaniu tego, czym się kierował w swoich decyzjach. Co się wydarzy? George, moim zdaniem, podejmie bardzo trudną i odważną decyzję. Czy jest ona właściwa? To już widzowie będą musieli sami ocenić. Ciężko się kręciło tę ostatnią scenę? Tak i nie. Nie, ponieważ w tej scenie gram sam na sam z Mark Strong, a jak wiesz praca z nim to czysta przyjemność. Spotkaliśmy się w niedużym pomieszczeniu umieszczonym pod ziemią, więc nie było wielu rzeczy, które by nas rozpraszały. Jedyną rzeczą, która wybiła nas z rytmu było to, że akurat tego dnia na planie pojawili się wszyscy włodarze z telewizji Fox. Same grube ryby. Chcieli najwidoczniej zobaczyć, czy ich pieniądze są dobrze wydawane. Jak możesz się domyślić, atmosfera była bardzo napięta. Ale samo kręcenie śmierci było trudne. Dlaczego? Wiesz, robiłem już wiele rzeczy na ekranie. Byłem bity do nieprzytomności, aresztowany, podpalany, ale to śmierć zawsze jest największym wyzwaniem aktorskim. Widz musi w nią uwierzyć, a   kamera zawsze skupia się na umierającym bohaterze. Rzadko jest tak, że po strzale po prostu znika z kadru i go nie ma. Co ciekawe, zabili mnie w tylu produkcjach, że stało się to obiektem żartów wśród moich najbliższych. Zawsze jak mówię, że w czymś nowym gram, to słyszę: „W tym też cię zabiją?”. To smutna wiadomość, zwłaszcza gdy wiadomo, że serial otrzyma 2 sezon. Jak  na nią zareagowałeś? Byłem podekscytowany. Na początku rozmawialiśmy, że to może być miniserial, ale okazało się, że fani łakną więcej. Rzadko się zdarza, by Fox zmieniał zdaniem w takich kwestiach. Deep State ma jeszcze kilka fajnych historii, które może opowiedzieć. Wiem, bo słyszałem, jakie pomysły mają twórcy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj