Moja cudowna Wanda to wyjątkowy film, który w sprawny i poruszający emocje sposób porusza kwestię rodziny. Brawurowa rola Agnieszki Grochowskiej to wisienka na torcie. Więcej o tym możecie przeczytać w recenzji Mojej cudownej Wandy. Film trafi do polskich kin jeszcze w wakacje 2021 roku. ADAM SIENNICA: Skąd pomysł, by Wanda była Polką? Tak było od samego początku, czy brałaś też pod uwagę inne narodowości? BETTINA OBERLI: Wiedziałam to od samego początku. To coraz częstsza sytuacja w Szwajcarii, ale także w innych krajach, jak Niemcy czy Austria. Potrzebujemy pomocy w opiekowaniu się starszymi członkami rodziny i wiele kobiet z różnych państw przyjeżdża w te rejony Europy, aby się tym zajmować. Wśród tych kobiet są osoby nie tylko z Polski, ale też Węgier, Bułgarii czy Słowenii. Mimo to większość z nich to Polki. To dość ciekawe i chyba nieznane w Polsce. Czy do tego filmu zainspirowała cię jakaś konkretna historia?  Przygotowując się do filmu, spotkałam mnóstwo kobiet, które opowiedziały mi swoją historię. Historia Wandy to tak naprawdę mieszanka opowieści kilku kobiet. Trzeba pamiętać, że to film fabularny, nie dokument. Mimo że ta historia była inspirowana życiem, została przez nas wymyślona. To ważny temat i uważam, że powinniśmy dać głos tym kobietom przyjeżdżającym do naszego kraju, które żyją przez 24 godziny na dobę pod jednym dachem z obcymi ludźmi. A potem wracają do swojego domu tylko raz na 3 miesiące, by tam opiekować się swoimi dziećmi i rodzicami, a później znów wracają tutaj. Muszą zrezygnować z prywatnego życia, aby odegrać bardzo ważną społeczną rolę w Szwajcarii. Trzeba opowiadać o tych kobietach, ponieważ wykonują istotną pracę, dlatego chciałam nakręcić o tym film. Wydaje mi się, że bardzo dobrze rozumiesz Wandę, jej motywacje. Czy wynika to z rozmów ze wspomnianymi kobietami, czy miałaś także inne inspiracje? Oczywiście dużą inspiracją były rozmowy z kobietami o ich pracy. Miałam też jednak bardziej uniwersalne inspiracje. Dzisiaj bardzo trudno jest być kobietą, być dobrą matką, córką. To bardzo uniwersalne kwestie. Na początku filmu Wanda zwyczajnie nie ma wyboru z powodów ekonomicznych. Martwi się o swoich rodziców, dzieci, a gdy dostaje ofertę, po raz pierwszy w życiu ma możliwość wyboru. Bardzo chciałam doprowadzić bohaterkę do tej sytuacji. Gdy pod koniec filmu Wanda podejmuje decyzję, jest to bardzo zaskakujące, ale też wiarygodne i ludzkie. Opowiadasz o bogatych i biednych ludziach, ale nie dzielisz ich na dobrych i złych. Czy dobrze to odczytuję?  Na pewno jest to bardzo ludzki film, opowiadający o nas, o naszych niepowodzeniach i błędach. Wszyscy tutaj je popełniają, zarówno szwajcarska rodzina, jak i rodzina Wandy. Jako ludzie popełniamy dużo błędów, ale staramy się nie być najgorszą osobą na świecie. To głównie interesuje mnie w kinie, chcę opowiadać o innych osobach, nie zajmuję się biografiami, ale staram się zrozumieć ludzi i ich życia, to jak bardzo są skomplikowane, poprzez kręcenie filmów. Jednocześnie pokazałaś inny ważny problem – te kobiety często nie są traktowane dobrze, często płaci się im mniej niż powinno za tak ciężką pracę. Widzisz taki problem w Szwajcarii? W Szwajcarii jest dużo agencji, które zatrudniają te kobiety, bo naprawdę to duży rynek w Szwajcarii. Najważniejsze jest to, że ta sytuacja jest dobra dla każdego. Mamy kogoś, kto zajmie się starszymi ludźmi, a taka osoba pracująca może mieszkać w ich domu. Do tego na przykład polskie kobiety mogą zarobić o wiele więcej, niż zarobiłyby w Polsce. Rozmawiałam jednak z wieloma kobietami, które uważają, że ta sytuacja nie jest dla nich dobra, bo wysoka pensja nie jest w stanie im zrekompensować porzucenia własnego życia. Znam kobiety, które pracują w tym zawodzie od 30 lat. Gdy opuszczały swój kraj, ich dziecko miało rok, a teraz jest dorosłą osobą, a one nie mogły widzieć, jak dorasta. Razem ze współscenarzystką starałyśmy się opowiedzieć historię, w której Wanda będzie w pozytywnej sytuacji, dlatego są tam te wszystkie okoliczności, które nadają bohaterce sprawczości. W twoim filmie jest jedna scena, która bardzo mnie poruszyła. Chodzi mi o tę, w której Gregor pokazuje Wandzie swoje ptaka, na co Wanda odpowiada, że jest „piękny, ale martwy”. Odebrałem to jako metaforę rodziny, która jest piękna, ale martwa wewnętrznie. Czy taki był twój zamiar? Tak, mniej więcej, dlatego ta scena jest na początku filmu i stanowi swego rodzaju zapowiedź historii tej rodziny, która będzie dzielić życie z Wandą. Twój film opowiada też o rodzicielstwie z wielu różnych perspektyw. Czy był to dla ciebie ważny temat? Oczywiście historia opowiada o rodzicach i dzieciach na różne sposoby – mamy tu Wandę i jej rodziców, Wandę i jej dzieci i tak dalej. To film o rodzinie, które stawia definicję rodziny pod znakiem zapytania. Osobiście uważam, że rodzina to nie jest jedynie biologiczna więź i może oznaczać wiele różnych rzeczy. W miarę rozwoju społeczeństwa zaczynamy rozumieć, że rodzina to nie zawsze tylko ojciec, matka i dwójka pięknych dzieci. Ta historia mówi także o tym, jak bardzo rodzina może się od siebie oddalić, rozpaść, a potem jak blisko znów ze sobą być, o tym, że mogą się w niej pojawić nowi członkowie, a ktoś może ją opuścić. To z całą pewnością film o rodzinie. Aspekt rozpadania się rodziny, o którym wspomniałaś jest bardzo interesujący. Na końcu jednego z aktów czujemy wszystkie negatywne emocje. Rodzina nienawidzi Wandy za to, co zrobiła. Wtedy następuje kolejny akt i wszyscy ponownie witają ją jako członka rodziny. Czy uważasz, że negatywne emocje dalej tam są, ale rodzina je ukrywa? Zbudowali pewien system, znaleźli rozwiązanie. Nie uważam jednak, że jest to szczere. Wciąż to oni mają pieniądze i w pewnym sensie kontrolują Wandę. Dlatego pod koniec filmu dzieją się pewne rzeczy, które sprawiają, że bohaterka w końcu staje się osobą całkowicie równą innym członkom rodziny. Film działa też bardzo dobrze na poziomie emocjonalnym. Czułem różne emocje w związku z różnymi postaciami. Czasami zastanawiałem się, czy pewien rodzaj dyskomfortu był zamierzony, czy może był to tylko mój przypadek? Tak, myślę, że czasami poczucie dyskomfortu jest naturalne, pomaga też zaangażować widownię. Angażować widzów można na wiele sposobów, przez humor, smutek, ale także stawianie ich przed niekomfortowymi sytuacjami. Wydaje mi się, że wiem, o której scenie mówisz. Trzeba było pokazać to w bardzo bezpośredni sposób, aby przetrawić te emocje. Podobnie było w wielu innych scenach z udziałem Wandy. Ciekawą kwestią było to, że odważyłaś się poruszyć temat współżycia seksualnego starszych osób. Nawet w dzisiejszym kinie jest to wciąż temat tabu. W kinie wciąż jest mało przestrzeni na rozmowę o takich tematach. Czy poruszenie go było dla ciebie wyzwaniem? Ważne było pokazanie tych spraw, nie chcieliśmy na przykład robić cięcia zaraz, gdy bohaterka zamyka drzwi, ale pójść dalej i pokazać, że jest to częścią jej pracy. Nie chcieliśmy też zrobić z niej ofiary, ponieważ dostaje dużo pieniędzy za coś relatywnie prostego, to jej decyzja. Ważne było dla mnie pokazanie tej sceny od początku do samego końca, bez romantyzowania czy obrzydzania, ponieważ dla niej jest to po prostu część pracy. Rozmawialiśmy o tym bardzo dużo z aktorami. Agnieszka i André są świetni w swoim zawodzie. Stanowili świetny zespół, bardzo dobrze się dogadywali na planie, co również było bardzo istotne. Chcieliśmy pokazać, że Josef nie wykorzystuje Wandy, nie jest tym starym, odrażającym człowiekiem, a ta dwójka zwyczajnie się lubi. Przez pogodę musieliśmy nagrać tę scenę wcześniej, niż zakładaliśmy, dlatego byłam trochę niepewna. Na szczęście wszystko poszło świetnie, bardzo wzmocniło to ich relację na planie i pomogło w dalszych zdjęciach. Zaskakujące było dla mnie to, że cała ta historia, która jest bardzo dramatyczna i przykra, okazuje się być finalnie pozytywnym doświadczeniem dla całej rodziny i zmienia ją na lepsze. Dziecko staje się pewnym symbolem nowego początku w ich życiu. Też tak uważasz? Oczywiście, zawsze powtarzam, że gdy ta rodzina zatrudniała pomoc do domu, otrzymała ją w kompletnie inny sposób, niż się spodziewała. Chciałam pokazać, że kobiety pomagające rodzinom w naszym kraju, są pracownikami, ale także zwykłymi ludźmi, z własnymi życiami i rodzinami, a nie jedynie robotami. Ważne jest też ostatnie zdanie wypowiedziane przez Elsę, czyli matkę, które brzmi „Mamy wystarczająco miejsca”. Uważam, że to zdanie można też odczytywać na poziomie politycznym. Na ekranie świetnie sprawdza się Agnieszka Grochowska. Czy była pierwszym wyborem do filmu, czy może prowadziliście casting? Od początku byłam pewna co do wszystkich innych aktorów w filmie, długo pracowałam nad tym projektem, znam wielu aktorów i uwielbiam z nimi pracować. Nie znałam jednak za wielu polskich aktorów, więc zorganizowaliśmy klasyczny casting z Magdaleną Szwarcbart, polską kierowniczką obsady. Miała dla mnie wiele kandydatek, przeprowadzaliśmy próby scen w studiu, a Agnieszka była ostatnia. Od razu ją polubiłam, uwielbiałam patrzeć na jej grę. W dodatku jej uroda od razu sugeruje, że jest inteligentną osobą. Dużo rozmawialiśmy z Agnieszką o tym, że nie chcemy portretować Wandy jako ofiary, ponieważ kobiety, z którymi rozmawiałam, zawsze powtarzały, że mimo ciężkiej pracy i wyrzeczeń, nie czują się ofiarami, a ich praca jest dobrze płatna i bardzo potrzebna. Dla Agnieszki i dla mnie była to bardzo ważna rzecz, którą ciągle sobie powtarzałyśmy. Chciałam, żeby było to widać w każdej scenie, w każdym momencie i wiedziałam, że z Agnieszką możemy to osiągnąć.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj