Christopher Lee to człowiek orkiestra - tak chyba najłatwiej określić tego wybitnego i wręcz legendarnego aktora, którego śmierć oznacza koniec pewnej epoki. Grał od lat 40. ubiegłego wieku z kilkoma pokoleniami największych gwiazd kina i telewizji, zawsze wyróżniając się wyjątkowymi kreacjami zapadającymi w pamięć. Najbardziej jednak znany był z ról złoczyńców - i to właśnie takowe postacie dominują w różnych wspomnieniach jego wielkiej kariery. Czytaj także: Christopher Lee nie żyje Na koncie miał około 300 ról w kinie i telewizji. Poza tym z uwagi na głęboki głos aktywnie udzielał się w dubbingu (grał m.in. Śmierć w produkcjach opartych na książkach Terry'ego Pratchetta) oraz... prowadził udaną karierę muzyczną. Niewielu wie, że Christopher Lee był klasycznie szkolonym wokalistą - jego babcia była śpiewaczką operową, on sam jednak wydał kilka albumów w klimacie heavy metalowym (większość w ostatnich latach). W wywiadach mówił, że gdyby nie został aktorem, śpiewałby w operze. Wydał także własną autobiografię. [video-browser playlist="710513" suggest=""] Pomimo zaawansowanego wieku grał w ostatnim czasie średnio 5-6 ról rocznie. Często były to niewielkie kreacje, które dzięki jego osobowości rzucały się w oko i potrafiły zapaść w pamięć. Warto nadmienić, że jest to prawdziwy ewenement, by aktor w wieku 80-90 lat otrzymywał tyle propozycji w branży filmowej, mającej przecież obsesję na punkcie młodości. Co ciekawe, Lee nigdy nie był nominowany do Oscara! Ma on jednak na koncie role, za które zawsze będziemy go pamiętać, bo stały się nieodłącznym elementem popkultury. Oto one.

Drakula

Niektórzy uważają, że to jedna z życiowych ról Christophera Lee, która pozwoliła mu w latach 50. i 60. ubiegłego wieku stać się gwiazdą. Legendarnego wampira grał aż dziesięciokrotnie. Sam aktor wspominał, że bardzo szybko chciał zrezygnować z serii filmów produkowanych przez Hammer Films. Niezwykły dar przekonywania miał jednak producent Jimmy Carreras, który - jak aktor to nazwał - używał emocjonalnego szantażu, aby przekonać go do powrotu do roli wampira. [video-browser playlist="710574" suggest=""]

Rochefort

Młody Christopher Lee wystąpił w filmie "Trzech muszkieterów", czyli słynnej adaptacji historii stworzonej przez Alexandre Dumasa z 1973 roku. Wcielił się w złoczyńcę zwanego Rochefort, do którego wrócił potem w kontynuacjach - "Czterech muszkieterach" i "Powrocie muszkieterów". Mało osób wie, że Christopher Lee w młodości osiągnął mistrzowski poziom w szermierce. Aktor wspomniał, że podczas pracy nad "Trzema muszkieterami" doznał kontuzji kolana, która doskwierała mu aż do późnej starości (sam wykonywał wszystkie swoje sceny kaskaderskie). Powszechnie uważa się, że żaden inny aktor w historii kina nie uczestniczył w większej liczbie pojedynków na miecze. [video-browser playlist="710576" suggest=""]

Scaramanga

Christopher Lee ma też na koncie rolę słynnego złoczyńcy z filmu "The Man with the Golden Gun". Co ciekawe, mógł wcielić się w przeciwnika agenta 007 już w "Dr. No". Rolę zaproponował mu sam Ian Fleming, który - jak się okazuje - był jego przybranym kuzynem. Lee nie mógł jednak zagrać, bo producenci obsadzili już innego aktora. O roli Scaramangi mówił tak:
- W powieści Fleminga jest on po prostu zbirem, ale w filmie jest czarujący, elegancki, zabawny i zabójczy... Grałem go tak, jakbym odtwarzał ciemną stronę Bonda.
[video-browser playlist="710578" suggest=""]

Lord Summerside

Sam aktor uważał, że lord Summerside to jego najlepsza rola, a "The Wicker Man"- najlepszy film w jego karierze. Ta produkcja jest uważana za jedną z najlepszych w historii kina oraz za jedną ze zdecydowanie najstraszniejszych. Była to pierwsza rola Christophera Lee, dzięki której odcinał się on od kreacji Drakuli. [video-browser playlist="710581" suggest=""]

Fu Manchu

W latach 60. Lee zagrał - w mocnej charakteryzacji - słynnego chińskiego złoczyńcę Fu Manchu, w którego wcielił się w łącznie 5 filmach. Postać została wymyślona przez Saxa Rohmera w serii brytyjskich książek. Dziś jest archetypem złego kryminalnego geniusza mającego nikczemne plany i można rzec, że Christopher Lee przyczynił się znacznie do poprawnego ukazania tego łotra. [video-browser playlist="710582" suggest=""]

Hrabia Dooku

Mój osobisty faworyt i zarazem moja ulubiona rola Christophera Lee, który był jednym z niemałej liczby plusów Prequel Trylogii "Gwiezdnych Wojen". Jego postać Hrabiego Dooku, zwanego też Darthem Tyrannusem, pokazała coś kompletnie nowego w uniwersum "Gwiezdnych Wojen". Lee wniósł do tej roli wiele gracji, elegancji i odpowiedniej dawki mroku, stając się wyjątkowym czarnym charakterem tej Sagi. Kiedy pracował nad "Gwiezdnymi Wojnami", miał już prawie 80 lat, a pomimo tego sam wykonywał część ujęć w walkach na miecze świetlne. Dubler z komputerowo nałożoną twarzą aktora był wykorzystywany przy dłuższych sekwencjach wymagających większej aktywności fizycznej. Sam aktor też zresztą nie chciał się przeciążać - twierdził, że w swoim życiu już wystarczająco nawojował się w pojedynkach na miecze. Tutaj wspomnę moją ulubioną scenę z filmu "Star Wars: Episode II - Attack of the Clones", w której Hrabia Dooku mierzy się z Yodą w szermierce słownej i fizycznej. [video-browser playlist="710584" suggest=""]

Saruman

Kolejna wielka rola Christophera Lee, dzięki której aktor dał się poznać z najlepszej strony młodszemu pokoleniu. Zaczął w trylogii "Władca Pierścieni", w której był ważnym i charyzmatycznym złoczyńcą - można nawet rzec, że okazał się ciekawszy niż sam Sauron. Lee był uważany za wielkiego znawcę twórczości Tolkiena; to także jedyny aktor z sagi Petera Jacksona, który osobiście poznał pisarza. Podczas prac nad "Władcą Pierścieni" często dawał sugestie i rady, jak powinno ukazać się różne aspekty w filmach. W wywiadach wspominał, że zawsze marzył, by zagrać Gandalfa, ale kiedy przyszło do realizacji, zdał sobie sprawę, że z uwagi na fizyczne wymagania jest już na to za stary. Gandalfa zagrał ostatecznie Sir Ian McKellen, z którym Lee przegrał rywalizację o inną kultową rolę - Magneto w serii "X-Men". Christopher Lee zagrał ponownie Sarumana w trylogii "Hobbit". [video-browser playlist="710586" suggest=""]

Współpraca z Timem Burtonem

Słynny reżyser nieraz mówił, że Christopher Lee to jeden z jego ulubionych aktorów, a Lee powtarzał, że Burton jest jego ulubionym reżyserem. Aktor grywał u niego małe, ale wyraziste role w takich filmach jak "Sleepy Hollow", "Charlie and the Chocolate Factory", "Sweeney Todd: The Demon Barber of Fleet Street" (ostatecznie jego rola została wycięta), "Alice in Wonderland" (głos Żaberzwłoka), "Dark Shadows", "Corpse Bride" (dubbing) i "The Nightmare Before Christmas" (narrator w krótkometrażówce, którą był inspirowany kinowy film). [video-browser playlist="710588" suggest=""] Christopher Lee pomimo wieku był jednym z najbardziej pracowitych aktorów. Wiele na temat jego podejścia do życia i zawodu oddaje komentarz, który ogłosił po tym, jak Johnny Depp sugerował aktorską emeryturę:
- Pewne rzeczy w tym zawodzie są naprawdę frustrujące - ludzie cię okłamujący, ludzie, którzy nie wiedzą, co robią, filmy, które okazują się czymś innym, niż miałeś nadzieję - więc tak, rozumiem, dlaczego Johnny Depp rozważa emeryturę. Zawsze zadaję sobie pytanie: co innego mógłbym robić? Kręcenie filmów nigdy nie było dla mnie tylko pracą, to było moje życie. Mam zainteresowania poza aktorstwem - śpiewam, napisałem książki - ale aktorstwo jest tym, co mnie napędza, tym, co robię. Daje mi cel w życiu. Patrzę realistycznie na ilość pracy, jaką mogę dostać w moim wieku, ale biorę to, co mogę - nawet dubbingi czy narrację.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj