Twórcy filmu Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu mieli przed sobą niełatwe zadanie. Zaskakująca śmierć najważniejszego członka obsady zmieniła właściwie cały scenariusz i zmusiła ich do wybrania następcy T'Challi. Każdy przeciek o możliwym kandydacie bądź kandydatce wzbudzał wielkie emocje wśród fanów, ponieważ zastąpienie Chadwicka Bosemana było prawdziwym wyzwaniem. Ostatecznie wybór padł na Shuri, graną przez Letitię Wright. Gdy emocje po seansie już opadły, warto zastanowić się, czy to dobra decyzja – i czy jest godną następczynią T'Challi. 
fot. Marvel Studios

Kontrowersyjny wybór między następcą a recastingiem  

Śmierć Chadwicka Bosemana wywróciła do góry nogami cały plan na Czarną Panterę 2. Trzeba było nanieść duże zmiany w scenariuszu i podjąć kilka kontrowersyjnych decyzji. Twórcy musieli zdecydować, jak dużą część filmu poświęcić uhonorowaniu zmarłego aktora i kto zastąpi T'Challę. Patrząc na nastroje w Internecie, to nie było takiej drogi, która nie oburzyłaby jakiegoś widza. Fani podzielili się na tych, którzy uważają Chadwicka Bosemana za niezastąpionego, i tych domagających się recastingu postaci, którą nie mieli okazji długo się nacieszyć. Warto pamiętać, że T'Challa to pierwszy tak ważny czarnoskóry bohater w MCU – zdążył rozkochać w sobie fanów i zostawić za sobą kłótnie na temat wszelakiej pejoratywnie rozumianej poprawności politycznej. Dzięki temu można było o nim dyskutować bez ostrzenia sobie pazurów na wojnę o to, czy Marvel nie robi się przypadkiem zbyt progresywny z jednym solowym filmem o czarnoskórej postaci.   O całej akcji #RecastTchalla i #SaveTChalla możecie przeczytać tutaj. Pokazuje ona, że fani byli bardzo podzieleni w kwestii tego, czy bohater powinien zginąć w MCU. W końcu jego komiksowa historia jest bardzo ciekawa i rozbudowana, a nie było żadnej pewności co do tego, czy potencjalny następca zdobędzie sympatię widzów na tyle, by Marvel zdecydował się dalej rozwijać mitologię Wakandy.  https://twitter.com/EmansReviews/status/1475519346663329796 https://twitter.com/Majin_Khan/status/1475487193795809287

Shuri – czy powinna zostać Czarną Panterą? 

Pozostaje także równie kontrowersyjna kwestia tego, kto powinien zostać następną Czarną Panterą. Niektórzy chcieli przywrócić Killmongera do żywych, inni obstawiali Okoye, Nakię i wreszcie Shuri, która ostatecznie została wybrana do roli. Gdy ta decyzja za kulisami już zapadła, pojawił się mały skandal dotyczący antyszczepionkowych wypowiedzi aktorki. Wśród części widzów wywołały one silną niechęć do jej osoby. Z pewnością kolejny problem na długiej liście komplikacji nie cieszył twórców. Pewnie zastanawiali się, czy podjęli słuszną decyzję. Bo choć Shuri wydawała się dość oczywistą kandydatką do tego zadania – w końcu jest siostrą ostatniej Czarnej Pantery – to nagle okazało się, że wcale nie jest najbezpieczniejszą opcją. Muszę przyznać, że sama miałam mieszane uczucia, gdy stało się jasne, że to ona odziedziczy tytuł Czarnej Pantery. Nie przepadałam za nią specjalnie, a Chadwick Boseman stworzył kultową rolę, której trudno dorównać. Nie chodzi tylko o jego grę aktorską, ale też o fakt, jak widzowie zżyli się z nim w ciągu ostatnich kilku lat i jak jego pojawienie się na dużym ekranie było przełomowe dla MCU. Następca był od początku skazany na zderzenie się z ogromnymi oczekiwaniami i murem sentymentu. W dodatku wspomniałam wcześniej o tym, że twórcy musieli podjąć decyzję, w jakim stopniu ten film będzie laurką dla zmarłego aktora. Bo jeśli Chadwick Boseman byłby w centrum historii, to czy nowa Czarna Pantera w ogóle miałaby szansę się pokazać i nie zniknąć na drugim planie? 

Dlaczego Shuri jest idealną Czarną Panterą?

Seans całkowicie rozwiał moje wątpliwości. Dlaczego? Po pierwsze, wreszcie zapałałam sympatią do bohaterki. Wydaje mi się, że żałoba jest na tyle uniwersalnym tematem, że bardzo łatwo stworzyć nic porozumienia pomiędzy widzami a cierpiącą księżniczką Wakandy. Bardzo spodobał mi się też pomysł na to, że ta geniuszka, ponoć aktualnie najmądrzejsza osoba w całym MCU, była w stanie uratować każdego, tylko nie swojego brata. Jest coś przerażająco realistycznego w tym, że niezależnie od naszych umiejętności i predyspozycji nikt nie ma całkowitej władzy nad życiem i śmiercią. Shuri zabrakło czasu, by pomóc T'Challi, a świadomość, że może kilka dodatkowych minut mogłoby ocalić mu życie, jest wyjątkowo okrutna.
fot. materiały prasowe
Wydaje mi się, że od jakiegoś czasu Marvel miał problem z budową wysokiej stawki. Po Avengers: Endgame i z możliwościami, jakie daje multiwersum, widzowie wydawali się być znudzeni brakiem realnego zagrożenia. Nie zrozumcie mnie źle - w teorii na przykład w Eternals chodziło o nawet większe kosmiczne byty i losy wszechświata. Problem w tym, że mnie jako widza niewiele to obchodziło. Nie czułam, że to ważne, ani zapowiadanej epickości. Za to w Czarnej Panterze 2 przez cały czas towarzyszyło mi uczucie, że wynikną z tego jakieś poważne konsekwencje. I miałam rację - ocalenie Riri skończyło się śmiercią Królowej Ramondy, a pozostawienie przy życiu Namora dało Wakandzie potężnego sojusznika. Może też gdyby bohaterowie na wczesnym etapie filmu zdradzili lokalizację podwodnego świata, to zainteresowanie USA przeszłoby z Wakandy na Talokan. Przynajmniej na jakiś czas. Chodzi o to, że decyzje podejmowane przez Shuri, Okoye czy inne postacie mają pewną wagę - wojowniczka przecież za narażenie księżniczki straciła zaufanie swojej władczyni. Nawet samo zakończenie ma pewien gorzki posmak, ponieważ słowa Namora i plotki krążące wśród scooperów wskazują na to, że Wakanda rzeczywiście będzie musiała stanąć do walki w obronie wibranium. Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to dość niespójne przedstawienie wojsk Wakandy i Talokan, gdzie do końca jest trochę niejasne, jaki potencjał militarny mają oba kraje. Ale nie o to chodzi - tylko fakt, że obchodzi nas wynik tego starcia. 

Czarna Pantera 2 – to dopiero początek

W tym filmie zobaczyliśmy zupełnie inną Shuri. Pełną złości, nawiązującą nić porozumienia z bezwzględnym Namorem, ale także empatyczną i kochającą, starającą się za wszelką cenę uratować młodą dziewczynę, która jest jej zupełnie obca. Do tej pory to T'Challa był mądrym władcą, niosącym na swoich barkach królewskie obowiązki. Jednak po rozmowie z Namorą i Attumą na moście i negocjacjami pod wodą, z Shuri wyszła nagle księżniczka próbująca dyplomatycznie uniknąć wojny i dogadać się z przeciwnikiem. Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu pokazała jej przemianę, tak ważną w historiach superbohaterów. W finale postanowiła także zrezygnować z tronu, co jeszcze bardziej podkreśliło to, że choć po części musi zapełnić miejsce po bracie, to jest zupełnie inną osobą. A ważne jest to, by w przyszłości to właśnie jej osobowość i charakter przyciągały widzów do Wakandy. 
Fot. Aleksi Briclot
+11 więcej
Po długich przemyśleniach, nie chciałabym by kostium Czarnej Pantery trafił do kogoś innego. Na pewno Okoye czy Nakia byłyby dobrymi obrończyniami i jest tu pewien potencjał. Jednak podoba mi się założenie, że księżniczka która do tej pory była na drugim planie musi nagle przejąć brzemię władzy nie tylko od brata, ale także od matki. Wydaje mi się też, że inne bohaterki nie umiałyby nawiązać tak ciekawej relacji z Namorem. Choć muszę przyznać, że wciąż gdzieś z tyłu głowy zastanawiam się, jak w tej roli sprawdziłby się Killmonger - czy to nie było epickie, gdyby nawiązał sojusz z Namorem i razem ruszyli na resztę świata? Warto też poświęcić chwilę synowi T'Challi. Nie przeszkadza mi, że go wprowadzono. Ale jest coś niesamowicie frustrującego w fakcie, że w filmie o Shuri jako Czarnej Panterze trzeba było pokazać, że jest już następny T'Challa w kolejce - mam wrażenie, że Marvel próbuje się w ten sposób jakoś desperacko trzymać przeszłości i znanego imienia, zamiast płynąć z nowym prądem.  Chciałabym, by był to dopiero początek przygód Shuri, ponieważ jest naprawdę obiecującą Czarną Panterą. Musiała się zmienić, by stać się superbohaterką. Niczym Spider-Man straciła kogoś bliskiego. Tak właściwie dopiero weszła w kostium i nie mieliśmy jeszcze szansy zobaczyć, jak chroni coś innego niż Wakanda. Jak dogada się z innymi superbohaterami? Czy w ogóle będzie chciała być członkinią Avengers? Jest mnóstwo możliwości i trzymam kciuki za to, by Marvel wykorzystał tę szansę. Mimo wszystkich przeszkód, konfliktów i pewnej niechęci ze strony widzów, którą sama miałam, Czarna Pantera 2 dokonała niemożliwego i stanęła na własnych nogach. To nie może być koniec Wakandy. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj