W czasach, kiedy Dana Browna jeszcze nie interesowały tajemnice Watykanu, ojciec Mateusz odkrywał dopiero w sobie powołanie, a Tulczyn był zapomnianą parafią gdzieś na krańcu Polski, był on. Ojciec Frank Dowling, proboszcz jednej z parafii w Chicago. Może nie był typem wybitnego kaznodziei porywającego tłumy, jednak nie można mu było odmówić wewnętrznego ciepła. Swoje obowiązki wykonywał solidnie. Zaś po godzinach - nie bójmy się tego określenia - był piekielnie dobrym detektywem.

…cesarzowi co cesarskie, a detektywowi zagadkę…

Ostatnio sporo sensacji wywołał pewien występ pewnego artysty. Zastanawiał się w nim nad rzeczą w sumie oczywistą - że osoba duchowna to też człowiek, ze wszystkimi swoimi plusami i minusami. Ileś w tym racji niewątpliwe jest. Jednak pal licho, jeśli ksiądz jest jak normalny-normalny człowiek. O wiele więcej zaczyna się dziać, kiedy na przykład ksiądz lubi rozwiązywać zagadki kryminalne. I ma do pomocy rezolutną siostrę.

Takie właśnie rzeczy działy się na parafii przy kościele świętego Michała w Chicago. Tam właśnie urzędował wspominany już ksiądz Dowling. Ową siostrą była zaś Stephanie Oskowski, zdrobniale nazywana przez wszystkich Steve (i tak, dla jasności, miała polskie korzenie; nawet kiedyś popisała się zdolnością mówienia w języku Słowackiego i Miłosza).

Ksiądz Dowling miał na karku swoje lata, jednak nie ograniczały go w żaden sposób. Zdolności dostrzegania i łączenia faktów mógł mu pozazdrościć niejeden policjant czy nawet detektyw. Może czasem trochę gburowaty i irytujący, oddany fan Chicago Cubs (w rzeczywistości Tom Bosley, aktor go grający, był kibicem tego zespołu). Jednak nie prowadziło to do złego postrzegania przez otoczenie. Wręcz przeciwnie, wszyscy - na swój sposób - lubili ojca Dowlinga. Siostra Steve w tym duchowym zespole kryminalnym była bardziej od zadań w terenie. Wychowała się w paskudnej okolicy, dlatego nie obce jej były takie rzeczy jak gra w karty czy "drobne oszustwa". Była sprytna i pomysłowa, czasem może aż za bardzo. Niemniej zwykle z opresji wychodziła bez szwanku, czego nie można powiedzieć o parafialnym samochodzie, który często prowadziła…

[image-browser playlist="593073" suggest=""]©1989 NBC

Zespół "śledczy", jeśli można to tak nazwać, dopełniały dwie osoby. Jedną był ksiądz Philip Prestwick. Oddelegowany został na parafię przez biskupa (który naprawdę krzywym okiem patrzył na kryminalne zapędy ojca Dowlinga). Był raczej typem formalisty i "przeszkadzacza" w różnych sprawach (począwszy od jedzenia, a skończywszy na śledztwach). Z czasem jednak zdołał do siebie przekonać innych. Często wchodził też w komediowe utarczki z gosposią na plebani, Marie - czyli czwartą osobą w zespole.

Sprawy, z którymi przychodziło się mierzyć księdzu Dowlingowi i siostrze Steve z pewnością zamykały się w zaprzeczeniu Dekalogu. Nierzadkie były morderstwa, porwania, kradzieże. Bohaterom zdarzało się wpadać na groźnych mafiosów czy skorumpowanych policjantów. Bywali też i ludzie zagubieni, którzy często nie z własnej woli zeszli z dobrej drogi. A raz, na konsultację pewnej sprawy, do ojca Dowlinga przybył... sam Sherlock Holmes.

Chwała na wysokości, a oglądanie przed telewizorem

Father Dowling Mysteries zadebiutował na ekranach telewizorów 30 listopada 1987 roku, początkowo jako film. W dwugodzinnym obrazie ojciec wraz ze Stevie musieli rozwiązać zagadkę tajemniczego mężczyzny, który zmarł w konfesjonale Franka. Na właściwą emisję serialu widzowie musieli zaczekać aż do 1989 (pierwsza seria wystartowała 20 stycznia 1989 roku). Powodem tego opóźnienia był strajk scenarzystów z 1988 roku.

Pierwszy sezon był emitowany na kanale NBC do marca 1989. Stacja podjęła wtedy decyzję o anulowaniu produkcji. Jednak nie oznaczało to końca dla Detektywa w sutannie. Szybko znalazł sobie miejsce na innym kanale, ABC, gdzie był emitowany do 1991. W sumie powstały 43 odcinki oraz wspominany już wcześniej film telewizyjny. W Polsce można było go oglądać za pierwszym razem na kanałach telewizji publicznej, a potem na różnych komercyjnych.

Pomysł na serial został zaczerpnięty z serii książek autorstwa amerykańskiego pisarza, Ralpha McInerny'ego. W 1977 wydał pierwszą powieść, w której głównym bohaterem został właśnie ksiądz Dowling. Do swojej śmierci w 2010 opublikował blisko 30 książek opisujących przygody księdza z detektywistyczną smykałką. Oprócz tego stworzył kilka innych serii powieściowych oraz napisał kilka pozycji z zakresu filozofii i teologii. Zasadnicze różnice między powieściami a serialem tkwiły w głównych bohaterach - w książkach ksiądz Dowling miał trochę inny charakter, zaś Stevie została wymyślona wyłącznie na potrzeby Detektywa w sutannie.

W głównej roli w produkcji pojawił się nieżyjący już aktor, Tom Bosley. Zaskakujący może być fakt, że był on... Żydem. Co więcej, w Detektywie w sutannie zagrał nie tylko Franka, ale też i jego brata, Baline'a. Jako siostra Steve wystąpiła Tracy Kristine Nelson, pochodząca z rodziny o aktorskich korzeniach. Ostatnio oprócz grania jest kojarzona z akcjami walki z rakiem - sama doświadczyła aż trzykrotnie ataków nowotworów. Jako ksiądz Philip Prestwick wystąpił inny znany serialowy aktor, James Stephens ("Matlock", "M*A*S*H"), zaś gosposię Marie zagrała Mary Wickes.

Serialowy kościół w rzeczywistości znajduje się w Denver, przy Humboldt Street 3621. Sama produkcja była kręcona w pierwszym sezonie właśnie w tym mieście, potem, na kolejne dwa, ze względów budżetowych, została przeniesiona do Los Angeles. W 1991 roku serial uzyskał nominację do Nagrody Emmy w kategorii najlepszej muzyki w odcinku (za epizod "The Consulting Detective Mystery").

Serial na wieki wieków

Father Dowling Mysteries zdobył niewątpliwie dużą popularność i zapadł w pamięci widzów. Chociaż była to opowieść o przestępstwach (często tych najstraszniejszych), to nie miała negatywnego wydźwięku. Posiadała ton humorystyczny, a bohaterowie posługiwali się niesiłowymi sposobami rozwiązania problemu.

Jednak w tej gonitwie za sprawiedliwością co innego było ważne. Ksiądz Dowling i siostra Steve nie zapominali o tym, o czym mówiła wiara, którą głosili - miłości bliźniego, nawróceniu, przebaczeniu. Kara musiała być, przestępcy musieli odpowiedzieć za swoje winy, ale byli także ludźmi. A przecież wszyscy jesteśmy sobie równi.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj