Jeśli jesteście ciekawi, co dalej z Simbą i innymi bohaterami The Lion King, to już niedługo się dowiecie. Emisja godzinnego pilota Lwiej straży już 26 marca na Disney Junior, a pierwszy odcinek debiutuje niecały miesiąc później, 18 kwietnia. BARTEK CZARTORYSKI: Pracowałeś już niegdyś przy serialu o Timonie i Pumbie, a teraz znowu wchodzisz do tej samej rzeki. Nie czujesz zmęczenia materiału? FORD RILEY: Dla mnie to bomba! Pamiętam spotkanie, jeszcze kiedy nie miałem pojęcia, że w ogóle będzie nowy Król Lew, na którym ktoś zapytał mnie, czy mam swój ulubiony projekt, przy jakim pracowałem, i od razu, bez wahania, odparłem, że Timon i Pumba. Pomijając, że to była pierwsza poważna scenariuszowa robota, przy jakiej brałem udział, tych dwóch gości naprawdę dało mi kopa, mogłem się z nimi nieźle zabawić. Kiedy zwrócono się do mnie z planem realizacji Lwiej straży, nie kryto, że w podjęciu decyzji, komu ten serial powierzyć, pomogło moje doświadczenie przy rzeczonym tytule. Podekscytowałem się, bo znam ten świat i lubię go, dlatego możliwość poszerzenia tej rzeczywistości o nowe postacie i zdarzenia wydała mi się niesamowicie interesująca. Nie chcieli bowiem zwyczajnego sequela, ale coś, co będzie broniło się samo. Od razu powiedziano mi, żebym nie polegał na klasycznych postaciach, tylko rozpisał zupełnie nowe, a mój pomysł spodobał się z uwagi na niezły scenariusz i dopiero wtedy powiedziano mi, że mogę sobie pofolgować również ze starą gwardią, z czego skorzystałem. Myślisz, że po przeszło dwudziestu latach od premiery Król Lew jest dla młodych pokoleń jakimś punktem odniesienia, tytułem znaczącym? Ludzie, którzy kiedyś oglądali Króla Lwa, dziś często mają już swoje dzieci i film ten jest dla nich tak istotny, że pokazują go kolejnym pokoleniom. Ale świat tej animacji jest na tyle chłonny, że z Lwią strażą pojawia się możliwość zaoferowania szczególnego doświadczenia następnym generacjom, aby mogły to przeżywać tak, jak my przygody Simby. Jednocześnie jest to swoisty pomost pomiędzy nowym a tym, co lubili ich rodzice. Kiedy Król Lew został powtórnie wprowadzony do kin w trójwymiarze i wydany na płytach Blu-ray, okazał się tak ogromnym sukcesem, że przeszedł najśmielsze oczekiwania studia. Musical na Broadwayu nadal jest wystawiany! Dlatego nie można tego świata jeszcze porzucić. No url Całe mnóstwo różnorakich inkarnacji kreskówek, chociażby Scooby Doo, Where Are You! czy Jonny Quest, chętnie korzystało ze zdobyczy techniki i kolejne wariacje realizowano z pomocą nowoczesnych sposobów animacji, wy zdecydowaliście się jednak na tradycyjną. Taki był nasz zamysł. Z uwagi na to, jak ogromna rzesza ludzi kocha Króla Lwa i czeka na nasz film, musieliśmy pozostać wierni oryginałowi i jego wyglądowi. Istnieje wiele różnych odmian znanych kreskówek, ale tradycyjna animacja pasuje do Króla Lwa i zrosła się z nim tak bardzo, że nie odważyliśmy się niczego zmieniać, łącznie z drugim planem, tłami, nie tylko kreską. Nie czuliście presji związanej z nadzieją, ale i obawą, że nie prześcigniecie Króla Lwa? O tak, to była mantra towarzysząca całemu procesowi tworzenia Lwiej straży. Jeśli coś było niedostatecznie dobre, powtarzaliśmy sobie, że "robimy KRÓLA LWA". A w Disneyu oznacza to, że robisz wszystko, na co cię stać, bo poprzeczka zawieszona jest niezwykle wysoko. Nie powiedziałbym, że ścigamy się z Królem Lwem - raczej staramy się mu dorównać. Czytałem, że pokazaliście serial przedpremierowo dzieciakom... Nie sam serial, ale szkice koncepcyjne, jakieś wczesne projekty. Skorzystaliście z sugestii tej nietypowej publiki testowej? Naszym celem było upewnienie się, że dzieciaki nie będą się bały naszych projektów, a szczególną uwagę przywiązaliśmy do hien. Może trudno ci w to uwierzyć, ale początkowo wydały się one dzieciakom straszne. Nie chcieliśmy ich zmieniać w stosunku do oryginału, lecz po tych konsultacjach nieco inaczej narysowaliśmy im oczy. Ale przez cały czas mieliśmy na uwadze, czy dany element może wydać się najmłodszym niepokojący. Po seansie pilota mam wrażenie, że sporo tam easter eggów. Jako że Disney dał mi wolną rękę, nie mogłem się powstrzymać, żeby nie wetknąć tu i ówdzie jakiegoś cytatu czy nawiązania. Starałem się nawet umieścić kadry od razu przywołujące skojarzenia z Królem Lwem. Mam nadzieję, że Lwia straż okaże się częścią tego świata!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj