Za nami premiera najnowszego supersmartfona od Samsunga. Jest drogi, wydajny, wszechstronny i nieznacznie różni się od swoich poprzedników. Daje jednak krztynę nadziei, że w tej skostniałej branży coś się w końcu zmieni.
Długo zastanawiałem się, co napisać o premierze najnowszego smartfona od Samsunga. Kiedy tylko zeszło embargo informacyjne, sieć zalały dziesiątki artykułów i filmów o Galaxy Note9. Mógłbym na szybko powielić informacje o jego funkcjach i mocnych stronach, tworząc kolejny tekst, który nie wniesie nic do dyskusji o tym, czy warto zainteresować się tym sprzętem. Jednak nie byłoby to ani przyjemne, ani pożyteczne.
To, co napiszę, może nie spodobać się miłośnikom gadżetów, ale nie mogę tego w sobie dusić. Branża mobilna stała się równie nudna co wielogodzinny maraton Korona królówoglądany na trzeźwo. I żebyśmy mieli jasność – nie jest to cios wymierzony w Samsunga, a uwaga, która dotyczy niemal całej branży. Z wyłączeniem kilku szaleńców, którzy postanowili zrobić coś wyjątkowego (i prawdopodobnie nieopłacalnego).
Zanim opowiem o samym Note9, cofnijmy się do lutego 2016 roku. Wtedy to zadebiutował Samsung Galaxy S7, o którym wielu, w tym m.in. autor tego artykułu, napisało: to ewolucja, a nie rewolucja. I nie popełniłbym faux pas, gdybym dokładnie tymi samymi słowami określił każdą kolejną generację urządzeń z serii Galaxy S oraz Galaxy Note. Od kilku lat Samsung produkuje jedne z najlepszych smartfonów premium na rynku i nie zamierza wykonywać ryzykownych kroków, wprowadzając innowacje o wątpliwej przydatności.
W 2016 roku LG podjęło próbę wywrócenia branży mobilnej do góry nogami i zaprezentowało modułowego smartfona G5. Ten eksperyment skończył się klapą i wrócono do klasycznego wyglądu. Projektanci Huawei eksperymentowali w międzyczasie ze zwiększaniem liczby obiektywów w głównych układach optycznych, próbując przekonać nas, że więcej znaczy lepiej. Ale koniec końców i tak większość z nas robi zdjęcia na automacie, nie zagłębiając się zbytnio w aplikację fotograficzną.
Owszem, powstało kilka urządzeń, które oferowały np. czytnik linii papilarnych umieszczony pod powierzchnią wyświetlacza, nietypowy interfejs albo wyskakujący obiektyw. Lecz były to albo produkty firm mało znanych na Zachodzie, albo nie przebiły się do głównego nurtu. Rok 2016 to w moich oczach punkt graniczny. Od tego czasu branża mobilna przestała być ekscytująca, a zmiany wprowadzane w kolejnych generacjach topowych urządzeń stały się przewidywalne i mało zaskakująco.
Procesory mają być szybsze, ekrany większe i jaśniejsze, a ramki jak najwęższe. Tak można opisać niemal wszystkie „nowe” smartfony z ostatnich dwóch lat. Innowacyjność ustąpiła sprawdzonym, bezpiecznym rozwiązaniom.
Gdzie ten J.A.R.V.I.S.?
Jeśli ten nieco przydługi wstęp znudził cię, przepraszam. Nie chciałem zniechęcić cię ani do nowych smartfonów, ani tym bardziej do samego Samsunga Galaxy Note9. Widzisz, sprzęt ten doskonale wpisuje się w schemat „ewolucja, a nie rewolucja” i gdybyśmy patrzyli na telefon wyłącznie z punktu widzenia samej specyfikacji, prawdopodobnie przeszlibyśmy obok niego niewzruszeni albo co najwyżej lekko zaintrygowani.
Owszem, Note9 to najwydajniejszy smartfon w portfolio Samsunga i ma wiele świetnych funkcji. Do nowego rysika dodano baterię, dzięki czemu ten sprawdzi się w roli zdalnego pilota do odpalania prezentacji czy kontroli YouTube’a. Posiadacze Note9 jako jedni z pierwszych zagrają w mobilnego Fortnite na Androidzie. Wielki, 6,4-calowy ekran doskonale nadaje się do oglądania filmów, dlatego ten model będzie jednym z najbardziej pożądanych smartfonów wśród miłośników Netfliksa. Znajdziemy w nim także pojemną baterię 4000 mAh, która powinna bez problemu wystarczyć na cały dzień wzmożonej pracy. A jednocześnie nie sposób nie zauważyć, że jest dokładnie tym samym sprzętem, co jego poprzednicy. Drogim smartfonem klasy premium wyposażonym w (aktualnie) najszybsze podzespoły.
J.A.R.V.I.S. pojawia się w tytule tego artykułu nie bez powodu. Tym, co ma być największą siłą Samsunga i wszystkich jego sprzętów nowej generacji (w tym tych z serii Note), jest spójny, wszechstronny ekosystem wspomagany sztuczną inteligencją. Rozwinięcie akronimu J.A.R.V.I.S. idealnie opisuje to, czym chciałby być Note9 – Po Prostu Bardzo Inteligentnym Systemem. Projektanci Samsunga zdali sobie sprawę z tego, że dobry smartfon to taki, który zastępuje możliwie jak największą liczbę sprzętów, a korzystanie z niego wymaga minimum zachodu. Kiedy Tony Stark potrzebował czegoś od swojej sztucznej inteligencji, zwyczajnie ją o to prosił. Nie musiał zastanawiać się nad tym, jak informacje są wyszukiwane i co trzeba zrobić, żeby do nich dotrzeć. Tak samo działa Note9 i cały ekosystem, w którym przyjdzie mu pracować.
Sztuczna inteligencja automatycznie dopasowuje wydajność urządzenia do twoich potrzeb. Dzięki temu telefon z jednej strony poradzi sobie z odpaleniem wymagających gier, z drugiej zaś nie rozładuje się zbyt szybko, gdyż SI zadba o to, by podczas przeglądania internetu czy oglądania zdjęć procesor nie pracował na pełnych obrotach.
SI automatycznie dobierze również najlepsze parametry do fotografowania w trybie automatycznym, analizując elementy widoczne w kadrze. Szybko rozpozna także, czy fotografia została wykonana bezbłędnie. Jeśli po naciśnięciu migawki okaże się, że zdjęcia nie jest wystarczająco ostre, fotografowana osoba zamknęła oczy albo po doświetleniu sceny fleszem ujęcie wyszło zbyt płaskie – od razu zostaniemy o tym poinformowani.
Ciekawie prezentuje się także asystent głosowy Bixby, który swoim sprytem przypomina sztuczną inteligencję Google Duplex. Jeśli na polecenie „zarezerwuj stolik u Magdy Gessler dziś na 16” otrzymasz odpowiedź: „niestety, dziś nie ma żadnych wolnych terminów”, kolejne pytanie nie musi brzmieć „zarezerwuj stolik u Magdy Gessler na jutro 16”. Wystarczy, że powiedz „zarezerwuj jutro o 16”. Algorytm powiąże oba zapytania ze sobą i wyśle maila z prośbą o rezerwację do restauracji. A kiedy już znajdziesz interesujące cię wydarzenie, jednym kliknięciem zamówisz Ubera z poziomu asystenta. Bez odpalania aplikacji, bez wpisywania adresu lokalu.
To brzmi dość niepozornie, jednak ta trywialna innowacja sprawi, że konwersacja z asystentem stanie się bardziej naturalna. Nie będziemy musieli rozmawiać z telefonem jak z mało rozgarniętym dzieckiem o skupieniu na poziomie złotej rybki. Note9 ma być tak prosty i intuicyjny w obsłudze, jak to tylko możliwe. A to dopiero pierwszy krok na drodze do opanowania naszego życia przez sztuczną inteligencję.
Niewidzialny, ale obecny
Samsung wraz z premierą Galaxy Note9 zaprezentował jeszcze dwa urządzenia. Pierwszym z nich jest nowy inteligentny zegarek, Galaxy Watch, który w końcu nie będzie musiał być ładowany po każdym intensywnym wysiłku. Producent twierdzi, że może pracować nawet do trzech dni, mierząc w międzyczasie poziom stresu oraz jakość snu. To nie jest sprzęt, który ma zastąpić twój telefon. Wręcz przeciwnie, po założeniu go masz o nim zapomnieć i traktować go jak zwykły zegarek. Watch da o sobie znać tylko wtedy, kiedy poziom stresu zanadto wzrośnie. Poradzi wtedy, jakie ćwiczenia oddechowe wykonać, aby się uspokoić. Prześle także informację o fazach snu do telefonu, abyśmy mogli popracować nad poprawą jego jakości. A aktywność fizyczną rozpozna - a jakże - automatycznie.
Ostatnim gadżetem zaprezentowanym na konferencji był inteligentny głośnik Galaxy Home. Wyposażono go w system dźwięku przestrzennego opracowany przez AKG oraz osiem czułych mikrofonów. Powinien poradzić sobie zarówno w roli sprzętu grającego, jak i domowego asystenta głosowego. Jak łatwo się domyślić, ma być konkurentem dla urządzeń od Amazona i Apple, a napędzać go będzie oczywiście Bixby. I trzeba przyznać, że podczas prezentacji Home asystent Samsunga sprawdził się bardzo dobrze. Kiedy prowadzący powiedział, że „potrzebuje podjechać na lotnisko JFK”, system automatycznie wyliczył koszt podróży i zaproponował zamówienie Ubera.
Wszystkie te urządzenia łączy jedno – w oczach klienta mają być jak najbardziej wszechstronne i intuicyjne, a ich działanie ma być niemal niewidoczne. Jeśli czegoś potrzebujesz, prosisz o to albo robisz to, sztuczna inteligencja zajmie się resztą. Złoży zamówienie, dopasuje parametry fotografowania, zmierzy poziom stresu, dopasuje szybkość pracy urządzenia. Samsung Galaxy Note9 mógłby mieć dokładnie taką samą specyfikację jak jego poprzednik, w dzisiejszych czasach cyferki robią na mnie coraz mniejsze wrażenie.
Współczesne smartfony same w sobie wydają się takie nudne, gdyż ze sprzętowego punktu widzenia nie muszą być znacznie lepsze. Liczy się to, co potrafią. A jeśli nowy Samsung będzie tak sprytny, jak chcą tego jego twórcy, na pewno odniesie sukces. Przynajmniej wśród tych użytkowników, którzy na co dzień komunikują się po angielsku, chińsku, hiszpańsku albo koreańsku, gdyż tylko te języki zna i obsługuje aktualna wersja Bixby.
Z pewnością musimy jeszcze poczekać na powstanie asystenta głosowego, który będzie tak sprytny jak J.A.R.V.I.S., ale już dziś widać, że branża mobilna pokłada swoją przyszłość w sztucznej inteligencji. Czy to dobry krok? O tym przekonamy się za kilka lat. Po cichu liczę na to, że ta mała rewolucja zakończy się sukcesem i wkrótce telefony będą równie wszechstronne co filmowe SI.