Arthas Menethil to niewątpliwie jeden z najbardziej ikonicznych antagonistów w uniwersum bogatym Warcrafta. Jego tragiczną historię, zwieńczoną przemianą w przerażającego Króla Lisza, widzieliśmy już wielokrotnie, ale mimo tego Blizzard zdecydował się nam ponownie o niej przypomnieć w Pochodzie Króla Lisza, czyli dużej, grudniowej aktualizacji do Hearthstone. Wprowadza ona między innymi nowe karty, słowo kluczowe oraz przede wszystkim kolejną grywalną klasę postaci: Rycerza Śmierci, którym gra się zupełnie inaczej niż pozostałymi bohaterami. Pierwsze różnice w rozgrywce da się dostrzec jeszcze przed przejściem do pojedynków, a konkretnie na etapie składania talii. Niektóre z kart Rycerza Śmierci mają dodatkowe oznaczenie w postaci jednego z trzech typów run: Krwi, Lodu oraz Przekleństwa. I już tutaj wkraczamy na teren taktyki. Możemy bowiem całkowicie poświęcić się jednej runie lub eksperymentować z różnymi ustawieniami. Trzeba natomiast pamiętać, że do dyspozycji graczy oddano tylko trzy miejsca na runy. Pole do popisu jest więc ograniczone, ale zachęca to do próbowania różnych kombinacji (na przykład dwie runy Krwi, jedna Przekleństwa, trzy runy Lodu itp.), które mogą sprawdzić się w walce z konkretnymi buildami przeciwników. Same runy nie są jednak wyłącznie sposobem na ograniczenie możliwości graczy. Każda z nich oznacza bowiem zupełnie inny typ kart. Te z runą Krwi idealnie sprawdzą się u osób, które preferują kontrolowanie pola bitwy. Znaleźć można tam potężnych stronników oraz wiele zdolności polegających na zarządzaniu pulą własnego zdrowia. Grając często, będziecie tracić punkty życia, ale też stosunkowo szybko je odzyskacie, co jednak wiąże się z pewnym ryzykiem podczas tur oponenta. Lód stawia przede wszystkim na zadawanie obrażeń i opieranie swojej potęgi na niszczycielskich zaklęciach. Uzbieranie ich, a także pozyskanie odpowiedniej liczby kryształów many do ich zagrania, ułatwiają natomiast karty z efektem zamrożenia. Dzięki nim jesteśmy w stanie skutecznie wykluczać wrogich stronników z walki i tym samym przetrwać kilka pierwszych tur. Ostatnia z run, Przekleństwo, tak jak build o tej samej nazwie w World of Warcraft, opiera się na przywoływaniu nieumarłych sługusów oraz korzystaniu z nowego rodzaju zasobów: Trupów. To alternatywny zasób dostępny obok many wyłącznie u Rycerza Śmierci. Generujemy go w momencie śmierci przyjaznych stronników, a następnie możemy zużyć do aktywacji przeróżnych efektów: od przywoływania armii nieumarłych, po wzmacnianie zdolności, a na wysadzaniu kończąc.  W pierwszej chwili dość niepozorna wydała mi się moc specjalna nowej klasy. Przywołanie ghula o statystykach 1/1 – dysponującego szarżą i ginącego pod koniec tury – nie brzmi zbyt imponująco na papierze. W ten sposób jesteśmy jednak w stanie tanim kosztem wyeliminować wrogich stronników z jednym punktem zdrowia lub pozbyć się Boskiej Tarczy u przeciwnika. No i nie można zapomnieć, że śmierć takiego przywołanego, tymczasowego nieumarłego zapewni nam kolejnego Trupa w naszym arsenale.
+3 więcej
Ciekawym dodatkiem, który wprowadzono przy okazji dodatku z Królem Liszem w tytule, jest kolejne słowo kluczowe: Manomania. Karty wzbogacone o ten efekt zyskują dodatkowe moce wraz ze wzrostem posiadanych przez gracza kryształów many. I mowa tu o nie jakichś niewielkich bonusach, a naprawdę solidnych wzmocnieniach, które niejednokrotnie mogą wywrócić losy starcia na głowę.  Wszystkie te nowości zebrane razem sprawiają, że Rycerzem Śmierci gra się zupełnie inaczej niż wszystkimi poprzednimi klasami. Nie da się natomiast odczuć, by klasa była w równym stopniu przesadzona – jak Łowca Demonów w momencie swojego debiutu. Wręcz przeciwnie, domyślne talie mają zaskakująco niski współczynnik wygranych. Dopiero te bardziej wymyślne i przemyślane zestawy kart osiągają około 50% wygranych, co wydaje się wskazywać na całkiem udane zbalansowanie nowego bohatera.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj