Jego obecna forma powstała w 2000 roku, kiedy zatrudniono Leelanda Chee do stworzenia bazy, która zwana jest Holokronem. To właśnie dzięki niemu wszystko jest skatalogowane i poukładane w sensownym porządku. Podzielono to na pięć poziomów, które zależne są od swojej ważności. Najistotniejszym oczywiście jest kanon-G, czyli wszystko związane z filmami i z osobą George'a Lucasa. Gdy na przykład twórca sagi mówi, że Han strzelał pierwszy, to tak jest i koniec. Niedawno stworzono kanon-T, który jest poziom niżej – tutaj będą umieszczane wszystkie oficjalne produkcje telewizyjne – właśnie w nim mamy Star Wars: The Clone Wars. Siłą rzeczy kanon-T stoi ponad kanonem-C, w którym znajduje się całe Expanded Universe. Jeśli twórcy serialu coś zmieniają wbrew wydarzeniom z książki, od razu staje się to kanoniczne i wówczas mamy tzw. retcon.

[image-browser playlist="593914" suggest=""]
©2011 Lucasfilm

Od początku tworzenia Star Wars: The Clone Wars twórca i producent wykonawczy, Dave Filoni, podkreślał, że poważnie traktuje zachowanie ciągłości z EU. Zawsze mówił, że jest fanem, który chce o to dbać, ale mimo jego dobrych chęci, serial stworzył wiele nieścisłości. Co ciekawe, nie wszystkie wydarzenia zostały oficjalnie zatwierdzone i umieszczone w osi czasu kanonu przez Chee. W jednym z oświadczeń podkreślał on, że uczyni to dopiero, gdy serial dobiegnie końca.

Zaczęto od drobnych nieścisłości, jak daty pasowania Anakina na rycerza, wykorzystywanego sprzętu, jego pierwszego spotkania Grievousa czy chociażby okoliczności pojawienia się blizny. Było tego sporo, ale nic nie wywołało tutaj kontrowersji czy większych emocji.

Mocniej w kanonie namieszał fakt posiadania przez Anakina uczennicy. Po pierwsze – Anakin był zaledwie rycerzem i teorytycznie nie mógł mieć Padawana. Oczywiście Anakin jest wyjątkowy, a jego koneksje z Palpatinem dawały mu wpływy, których nigdy by tak szybko nie otrzymał. Pojawienie się Ahsoki Tano było poddawane pod wątpliwość i wciąż wywołuje u fanów mieszane odczucia. Od początku trwają dyskusje na temat jej ewentualnego losu i jaki będzie mieć to wpływ na Anakina. Finał jej wątku będzie kluczowy dla tego, czy fani ostatecznie zaakceptują ten dodatek.

Gdy twórcy zaczęli sięgać do znanych postaci Jedi, niesmak fanów zaczął narastać. Najpierw wskrzeszono Etha Kotha, który pierwotnie zginął w pierwszej bitwie o Geonosis (pojawił się w małej rólce w drugim sezonie). Mieliśmy wielkie kontrowersje związane z postacią mistrza Jedi Evana Piela, którego z kolei widzieliśmy w sezonie trzecim. Kompletnie zmieniono finał jego historii, nie przejmując się wydarzeniami z książek. W "Nocach Coruscant" Piela umarł po walce ze szturmowcami, dając zadanie Jaxowi Pavanowi. Wydarzyło się to kilka lat po Wojnach Klonów. W wersji serialowej ginie on podczas misji w drugim roku walk. Na twórców produkcji telewizyjnej za ten zabieg spadła spora fala krytyki. Podobnie było na początku 5. sezonu z mistrzynią Jedi Adi Galią, która ginie w walce z Savage'em Opressem i Darthem Maulem. W pierwotnej wersji zabija ją Grevious w bitwie o Boz Pity.

[image-browser playlist="593915" suggest=""]
©2013 Lucasfilm

Mimo wszystko – te wydarzenia nie wywołały aż tak olbrzymich kontrowersji, jak mogłoby to się wydawać. Pierwszy brak ciągłości miał wielki wpływ na fanów po odcinkach z Mandalorianami z drugiego sezonu. Przedstawiono ich planetę w sprzeczności z tym, co dużo wcześniej stworzyła Karen Traviss w powieściach z EU. To właśnie ta pisarka rozbudowała Mandalorian, zdobywając rzesze fanów. Traviss już kończyła swoją karierę w uniwersum, mając w planach ostatnią książkę. Aczkolwiek wydarzenia z serialu ją zdenerwowały, obraziła się i zdecydowała się jej nie kończyć, ostatecznie porzucając świat "Gwiezdnych Wojen". Aby rozwiązać problem tych dwóch różnych spojrzeń na wygląd Mandalore, potrzebna była poprawka, która została opublikowana w ilustrowanych przewodnikach. Wyjaśniono tam, że radioaktywna pustynia z serialu jest zaledwie częścią planety Mandalore.

Największą zmianą w kanonie jest bez wątpienia wskrzeszenie Dartha Maula. Co ciekawe, zmiana ta została w większości przyjęta pozytywnie. Wielu fanów miało świadomość, że potencjał tego bohatera nie został w filmie wykorzystany. Maul zadebiutował z mechanicznymi nogami pod koniec 4. sezonu i był również obecny w 5. sezonie. Odcinki z nim zostały uznane przez fanów za najlepsze w historii serialu, więc spokojnie możemy powiedzieć, że była to słuszna decyzja. Pojawienie się Sitha jednak nie było jego pierwszym powrotem do żywych. Wcześniej widzieliśmy go w komiksach, które teraz są występami niekanonicznymi.

Końcowe odcinki piątego sezonu również wprowadzają fanów w konsternację - twórcy wykorzystują Barissę Offee w bardzo niebezpiecznym wątku. Wszystko wskazuje na to, że tutaj również namieszają, będąc w sprzeczności z wydarzeniami na Drongarze, o których czytaliśmy w książkach oraz z losem Offee, która zginęła podczas wykonania rozkazu 66.

[image-browser playlist="593916" suggest=""]
©2013 Lucasfilm

Zastanawia fakt, dlaczego twórcy wykorzystują w serialu znane postacie i zmieniają ich historie. Czy efekt opowieści byłby inny, gdyby zamiast Etha Kotha czy Evana Piela pojawił się pierwszy lepszy mistrz? Scenarzyści tworząc Krella udowodnili, że potrafią wymyślać interesujące postacie Jedi – dlaczego brać mistrzów z EU, zmieniać ich, skoro każdy dobrze wie, jak negatywne emocje to wywoła?

W przypadku retconów z Wojen Klonów nie pomaga nawet przymykanie oka na dziwne pomysły scenarzystów. Gdyby nie fakt, że serial stoi ponad EU, nie byłoby problemu ani niepotrzebnych nerwów. Trudno teraz powiedzieć, co czeka kanon w przyszłości. Po przejęciu Lucasfilm i marki "Gwiezdnych Wojen" przez Disneya, oficjalnie nikt nie wypowiedział się na ten temat. Pozostaje nam jedynie nadzieja, że przyszłość nie będzie mroczna, a Expanded Universe zostanie potraktowany z szacunkiem, na jaki zasługuje.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj