DAWID MUSZYŃSKI: Powiedziałeś mi przed wywiadem, że lubisz grać w produkcjach kostiumowych. Co jest w nich takiego, że pociągają cię jako aktora? JANNIK SCHUMANN: Odpowiedź jest prosta. Kostium. To on pozwala przenieść się aktorom do innej epoki. To jest zupełnie inny poziom gry niż udział w jakimś serialu dziejącym się współcześnie - gdy udajesz kogoś innego w jeansach i swetrze. W serialach kostiumowych jest jakaś dodatkowa magia - aura umożliwiająca nam oderwanie się od współczesności. Na planie Sisi zakładam bardzo sztywny mundur, który od razu wymusza u mnie inną postawę. Zmienia się sposób, w jaki chodzę, w jaki obracam głową. Krótko mówiąc, sam ten mundur powoduje, że staję się kompletnie inną osobą. Do tego dochodzą jeszcze te wąsiki, do których dość długo musiałem się przyzwyczajać. Gdy patrzyłem w lustro, nie mogłem się rozpoznać. No dobrze, ale sposób, w jaki mówisz, pozostaje taki sam. Ta metamorfoza nie jest więc momentalna i całkowita. Tu mnie masz (śmiech). Trochę uprościłem ten proces. Oczywiście, że to zajmuje zawsze trochę czasu. W moim przypadku trwa to jakieś dwa tygodnie. Dlatego jestem w stanie poznać, które sceny były nagrywane na początku naszej produkcji, bo tam jeszcze nie jestem takim Franciszkiem, jakim chciałem zostać.  Mam też już kilka rzeczy, na które od razu zawracam uwagę i od pierwszych dni na planie staram się ich trzymać. Przykład? Mój bohater zawsze ma klatkę piersiową wypchniętą do przodu. Jest to pewna postawa mająca go w teorii przybliżyć do Boga. A powrót do prawdziwego siebie? To zajmuje mi zaledwie kilka minut. Powiem ci tak - jak już zdejmuję ten kostium, momentalnie czuję ulgę. Wtedy zakładam dres i szeroką bluzę. Przez następne kilka tygodni nie chodzę w niczym innym. Założenie garnituru na jakąś uroczystość wydaje się dla mnie karą. Ciekawe, coraz częściej słyszę taką odpowiedź od młodych aktorów. Bo starsi się nie przyznają, że lubią siedzieć w dresie (śmiech).
foto. materiał prasowy
Jak już wspomniałeś, grasz w serialu Sisi. Ta historia w kinie i telewizji była już wielokrotnie pokazywana. Dlatego też nie oglądałem innych produkcji, by nie powielać ich kreacji. Franciszek w naszym serialu jest moją własną interpretacją tego bohatera. W takim podejściu pomaga mi to, że nasza wersja jest bardzo cukierkowa i ugrzeczniona. Bliżej jej do bajki niż prawdziwej, brutalnej historii. Oczywiście, Franciszek w tym wydaniu nie jest typowym księciem. Ma serce z kamienia i podejmuje wszystkie decyzje na chłodno, bez udziału emocji. Pamiętaj, że został cesarzem w wieku 18 lat. Do wojska trafił, jak miał chyba 6 lat. Przez całe życie matka powtarzała mu, że emocje są oznaką słabości. Takiej wersji Franciszka nigdy wcześniej nie widziałem, więc fajnie było podejść do tego tematu w ten sposób. Widzimy tutaj przemianę człowieka, który po raz pierwszy zaznaje miłości, gdy poznaje Sisi. To jest dla niego nowe uczucie. Widzę, że się rozpromieniasz, jak mówisz o tej przemianie. To było dla mnie bardzo ekscytujące wyzwanie aktorskie. Musiałem podkreślić dualizm bohatera, który chce być rebeliantem, by zaimponować ukochanej. Udowodnić jej, że też ma szaloną, młodzieńczą duszę. Jednocześnie jest hamowany przez to, jak został wychowany. To wcale nie było łatwe do pokazania w taki sposób, by było wiarygodne dla widza. I mówiąc, że to było dla mnie wyzwanie, wcale nie przesadzam. Podam ci przykład. Bardzo często dostawałem wskazówki od reżysera, że mam się mniej uśmiechać. On widział Franciszka jako człowieka bez emocji, a ja taki nie jestem. Niekiedy nieświadomie się uśmiechałem czy pokazywałem jakieś inne emocje. I cały czas musiałem się skupiać na tym, by mieć kamienną twarz. To jest strasznie trudne. Czyli nie było tutaj zbyt dużo miejsca na improwizację i własne budowanie postaci? Usłyszałem, że bardzo dużo wniosłem do tej postaci. Jednak nie od reżysera, ale od producenta i scenarzysty, którzy już wtedy pracowali nad drugim sezonem. Powiedzieli mi, że musieli dokonać wielu zmian w scenariuszu, ponieważ moja interpretacja Franciszka była inna niż ta, którą sobie wymyślili. Niektóre sceny po prostu nie miałyby sensu. To było dla mnie bardzo duże wyróżnienie, bo to oznacza, że dobrze wykonałem swoją pracę.    
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj