DAWID MUSZYŃSKI: Finał ostatniego odcinka Fear the Walking Dead jest automatycznie nowym rozdziałem w życiu June. Kolejnym krwawym rozdziałem. Jak ci się on podoba? JENNA ELFMAN: Duże wydarzenia sprawiają, że ludzie się zmieniają. Dla jednych są do zmiany na lepsze, dla innych na gorsze. Jeśli chodzi o mnie, to z punktu widzenia aktorskiego bardzo mi się podoba przemiana June. Taki obrót o 180 stopni jest również dla widzów niezmiennie ciekawy, a na pewno nieoczekiwany. Wydaje mi się, że bez takich drastycznych zmian ten serial byłby nudny. Ale masz rację, że to jest dla niej kolejny rozdział. Już w 4. sezonie mieliśmy ogromną zmianę w jej życiu. Potrafiła wtedy z tego mrocznego miejsca wyjść, gdy z pomocą przyszli Morgan i John Dorie. I znów teraz kroczy mroczną ścieżką. Gdy odchodzi z kapeluszem Johna na głowie i tym martwym spojrzeniem, widzowie wiedzą, że stara June już nie wróci. Jej nie ma. Zginęła razem z mężem. Każdy bohater w tym świecie przechodzi zmiany. Problem polega na tym, że jedni są w stanie te zmiany przeżyć, a inni nie. John padł ofiarą swojego kodeksu. Zakładał, że wszyscy są dobrzy i warci uratowania. Jak to się dla niego skończyło, widzieliśmy. June nie ma w sobie tyle dobroci, jak się okazało. Żądza zemsty była silniejsza. Jak rozumiem, June wierzy, że karma wraca i że musi zapłacić za krzywdy, które kiedyś wyrządziła. Nie zasługuje na szczęście. Dlatego przez poprzednie sezony próbowała odkupić swoje winny. Jednak masz racje, to podejście właśnie się skończyło. Moja bohaterka zdała sobie sprawę, że tego rachunku krzywd nie da się wyrównać. W tym świecie nie ma miejsca na przebaczenie. Okazane komuś miłosierdzie może się zemścić. Nie ma co ukrywać, jej cały świat się zawalił. Wydaje mi się, że ta prawda, jaką przyniósł ze sobą Morgan, gdy przeszedł z serialu The Walking Dead, mówiąca, że wraz ze stratą bliskiej osoby z drużyny tracimy część siebie, jest prawdziwa. A June, tracąc Johna, straciła tę dobrą część siebie. Balans został zachwiany i teraz ogarnia ją mrok. By się z tym uporać, będzie musiała zrozumieć i zaakceptować to, co się stało. I wydaje mi się, że to samo cały świat przeżywa po tym, co się wydarzyło w 2020 roku. Jako ludzkość musimy zaakceptować wyrzeczenie, straty i zmiany, jakie wyrządziła pandemia. Musimy nauczyć się żyć na nowo.
foto. AMC
Twoim zdaniem June jest w stanie zaakceptować to, co się stało? Odnoszę wrażenie, że tyle cierpienia już na nią spadło, że tym razem podniesienie się z tego będzie bardzo trudne, wręcz niemożliwe. Też tak myślę. Nie wiem, czy się z tego podniesie. To wiedzą tylko scenarzyści (śmiech). Uniwersum The Walking Dead cały czas się powiększa. Obecnie mamy już trzy seriale i kilka projektów w planach. Widzisz możliwość pojawienia się June w innej odsłonie? Bardzo mi się podoba, jak to wszystko jest wymyślone. Jak produkcje się uzupełniają, bohaterowie przeskakują. Trzeba przyznać, że twórcy mają to wszystko idealnie przemyślane. Stworzyli ogromny świat bogaty w różne opowieści. Jeśli któraś uwzględni moją bohaterkę, to będę się bardzo cieszyć, ale wiesz, że los każdej postaci jest tu bardzo niepewny. Do kin niedługo trafi Kosmiczny mecz: Nowa era, czyli powrót postaci Loony Tunes na duży ekran. Ostatni raz mogliśmy ich tam oglądać w filmie Looney Tunes znowu w akcji z 2003, w którym zagrałaś jedną z głównych ról. Uważam, że gdy odpowiednio połączymy grę aktorską z animacją, możemy osiągnąć wspaniałe rzeczy. Takie produkcje bardzo mocno pobudzają naszą wyobraźnię, niezależnie od wieku. Do tego obecnie technologia poszła tak mocno do przodu, że możliwość ożywienia tych postaci i zabawy z nimi jest jeszcze większa niż 18 lat temu, gdy kręciliśmy nasz film. Do tego mówimy przecież o kultowych bohaterach, którzy dostaną szansę rozweselania kolejnych pokoleń widzów. Świat bez Królika Bugsa czy Kaczora Duffie'ego byłby dużo smutniejszy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj