DAWID MUSZYŃSKI: Widzowie jakoś szczególnie polubili seriale o strażakach. JESSE SPENCER: Bo jest ich relatywnie mało. Jeśli porównasz to z liczbą seriali policyjnych czy medycznych, to takich o strażakach jest bardzo mało. Do tego dodajmy, że za nasz odpowiada Dick Wolf, mistrz pod względem budowania seriali telewizyjnych. Rzadko który z jego pomysłów nie przypada widzom do gustu i jest anulowany po sezonie albo dwóch. Ostatnio takim niewypałem było Chicago Justice. Pierwsza reguła pracy przy którymś z seriali osadzonych w Chicago brzmi: Nie rozmawiamy o Chicago Justice (śmiech). No ale nie powiesz mi, że widzowie tak chętnie oglądają Chicago Fire, bo jest sygnowane nazwiskiem Wolfa. Oczywiście, że nie. Tu chodzi o opowieść. Ja cały czas jestem pod wrażeniem, że większość historii zawartych w naszym serialu jest opartych na prawdziwych wydarzeniach. Nie kłamię, taka jest prawda. Nasi scenarzyści są w ciągłym kontakcie ze strażakami z całego kraju i dostają od nich informacje o ciekawych przypadkach, tak by widzowie nie mieli uczucia wtórności. I w tym dopatrywałbym się siły Chicago Fire. No i oczywiście ciekawe postaci grane przez świetnych aktorów takich jak ja (śmiech). Podobno nawet jakaś twoja rodzinna historia ma być inspiracją dla jednego z odcinków. Opowiedziałem jednemu z naszych scenarzystów historię mojego pradziadka, który przyjechał do Australii jako zbieg. W rodzinnym kraju rozwalił sklep z maszynami, które zaczęły zastępować ludzi takich jak on w codziennej pracy. Ten motyw ma znaleźć się w jednym z odcinków, ale jeszcze nie wiem którym. Sam jestem ciekawy. No dobra, podczas tego junketu kazaliście mi przywdziać cały mundur strażaka łącznie z butlą tlenową, maską, daliście siekierę do ręki i kazaliście w ramach ćwiczeń znaleźć kukłę w zadymionym pomieszczeniu. Udało się, ale tu bardziej zagrało szczęście niż jakieś umiejętności czy szósty zmysł. Jak w życiu. Ale dzięki temu masz przynajmniej namiastkę tego, z czym muszą zmagać się strażacy i tego, jak wygląda nasza codzienna praca na planie. To nie są rekwizyty, to prawdziwy sprzęt, który sporo waży. Doceń naszą pracę! (śmiech).
Foto. materiały prasowe
Doceniam coraz bardziej. A nauczyłeś się czegoś podczas pracy nad tym serialem? Potrafię wyważyć drzwi jednym kopniakiem, wstyd się przyznać, ale raz to zrobiłem. Gdy zatrzasnąłem klucze i okazało się, że nikt nie ma zapasowych. Po kilku godzinach poszukiwań musiałem to zrobić i jednym mocnym kopnięciem chciałem wyważyć drzwi. Udało się? Nie. Musiałem tę czynność powtórzyć z pięć razy, by osiągnąć zamierzony efekt. Na planie zazwyczaj zawiasy puszczają za pierwszym kopnięciem. Tak nasi spece je ustawiają. Podobno w serialu gra wielu prawdziwych strażaków. To prawda. Są cały czas obecni na ekranie, choć pewnie większość widzów nie zwraca na nich uwagi. Następnym razem, kiedy włączysz odcinek i zobaczysz scenę gaszenia pożaru, to przypatrz się temu, co dzieje się na drugim planie. Wszyscy ci ludzie, którzy podłączają węże z wodą, gaszą pożar, wchodzą na drabiny, są prawdziwymi strażakami. Co jakiś czas też mają kilka linijek tekstu. Ja wiem, że wszyscy myślą, że to zatrudnieni statyści, ale nie. Stawiamy na autentyczność. Jest to też oszczędność czasu, bo nie musimy nikogo uczyć, jak się zachowywać podczas akcji przeciwpożarowej. Oni po prostu robią to, czego zostali nauczeni podczas prawdziwych interwencji. Jestem ciekaw, ilu widzów włączyło pierwszy sezon, by zobaczyć jak Chase z House’a daje sobie radę jako strażak. Patrząc na liczbę fanów Dr House, mam nadzieję, że sporo i że zostali (śmiech). Zauważyłem, że obie te postaci mają wspólny mianownik. Jaki? Nie mają szczęścia do stałych związków. Zarówno Chase, jak i Casey jakoś nie mogą się ustatkować. To prawda. Chyba wyciągnąłem znów krótszą słomkę w tej sprawie (śmiech). No ale spójrzmy prawdzie w oczy, widzowie by się zanudzili, jakby każdy ze strażaków w naszym serialu prowadził szczęśliwe życie. Musi być trochę dramatu. Ludzie lubią patrzeć, jak innym w związkach nie idzie. A co ty oglądasz po pracy, siedząc w domu? Ostatnio za jednym posiedzeniem obejrzałem całego Mandaloriana. Jaki to jest świetnie nakręcony serial, a słodycz bijąca od Baby Yody jest wręcz hipnotyzująca.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj