Odwiedzanie kina kilka razy w miesiącu jest na pewno sporym wyzwaniem dla wielu widzów w Polsce. Tak się złożyło, że sam należę do grona osób, które bywają tam bardzo często. Ponieważ jednak cena biletów w kinach multipleksowych skoczyła do takiego poziomu, że moja kieszeń zaczęła dotkliwie to odczuwać, zacząłem zastanawiać się nad wyborem filmów z kinowego repertuaru. Musiałem zrezygnować chociażby z chodzenia dwa (a czasem i więcej razy) na ten sam film, ponieważ ograniczałoby to mój budżet na inne pojawiające się w danym miesiącu produkcje. Sieć kin Cinema City stworzyła jednak ofertę, która jest świetnym rozwiązaniem dla wszystkich tych, którzy najchętniej zamieszkaliby w kinie. Mowa tutaj o karcie UNLIMITED, która w swoim założeniu ma zapewnić nieograniczoną rozrywkę w kinach tej sieci w całej Polsce. Na początku pojawiły się lekkie obawy, bo mało prawdopodobne wydawało mi się, że mogę chodzić dowolną liczbę razy do kina, a płacić wciąż taką samą, miesięczną kwotę. Gdzie jest haczyk? Posiadanie karty wiąże się z podpisaniem umowy na cały rok, więc jeśli zdecydujemy się na wcześniejsze jej zerwanie,  będziemy musieli zapłacić resztę sumy. Bywają niestety miesiące, gdzie repertuar nie rozpieszcza nas pod względem atrakcyjności i nie chodzimy do kina. W takiej sytuacji pieniądze i tak zostaną pobrane z naszego konta. Doświadczyłem tego tylko raz, ale biorąc pod uwagę inne miesiące, gdzie byłem nawet osiem razy w kinie, to jestem sporo do przodu, jeśli chodzi o finanse. Aby nabyć taką kartę, musimy wypełnić internetowy formularz, dodać zdjęcie i podpiąć kartę płatniczą. Nie zajmuje to dużo czasu, a zaraz po wykonaniu wszystkich niezbędnych czynności na skrzynkę mejlową przychodzi karta w formie elektronicznej. Na bardziej materialną formę naszej imiennej karty przyjdzie nam poczekać około dwóch tygodni, ale przygodę z oglądaniem filmów bez limitu możemy zacząć od razu po zakupie. Jak to wygląda? Posiadając kartę Unlimited, trudno jest mówić o "kupowaniu" biletów. Na wszystkie filmy w wersji 2D możemy chodzić bez żadnych ograniczeń. Trzeba jednak pamiętać o kilku ważnych rzeczach. Człowiek ma swoje potrzeby i musi czasem coś zjeść i się przespać (dlatego chyba dobrze, że kino ma swój ograniczony czas otwarcia). Nie ma także możliwości kupowania kilku biletów na seanse jednego z filmów. Jeśli więc kupimy bilet w listopadzie na odbywającą się w grudniu premierę Gwiezdnych Wojen, to nie możemy zabukować sobie innego seansu na ten sam film. Nie możemy także kupować biletów na seanse, które na siebie nachodzą. Jeśli więc ktoś ma ochotę na maratony, to musi sobie tak zaplanować dzień, aby filmy ze sobą nie kolidowały.
fot. Cinema City
Wydaje mi się jednak, że są to tylko niuanse, które nie wpływają negatywnie na zadowolenie klienta. To wszystko jest jednak niczym w porównaniu do zalet, jakie ma posiadanie takiej karty. Jej dużą wartością jest to, że zacząłem chodzić na filmy, na które w życiu nie wydałbym złotówki. Oczywiście wciąż za nie płacimy, ale nie jeden raz zdarzyło mi się wybrać na film, tylko dzięki temu, że nie musiałem za niego bezpośrednio płacić, a okazał się być naprawdę niezłą produkcją. Możemy też bez żalu opuścić salę kinową, jeśli film jest poniżej naszych oczekiwań. Ja z dziennikarskiego obowiązku zostaję zawsze do końca, ale dobrze jest mieć taki komfort psychiczny. Nawet w kwestii anulowania kupionego biletu działa to całkiem nieźle. Można oczywiście zrobić to osobiście w kasie, ale także bez problemu da się anulować przez Internet Warto jeszcze wspomnieć o samych finansach. Obecnie miesięczny koszt karty wynosi 44 zł we wszystkich sieciach kin Cinema City (oprócz kin warszawskich). Pieniądze są zawsze kwestią indywidualną i nie dla każdego może to być kwota niska. Biorąc pod uwagę moje potrzeby i częstotliwość odwiedzania kin sieci Cinema City, dzięki takiej opcji zawsze jestem na plusie. Na filmy w wersji 2D możemy chodzić bez dokonywania jakichkolwiek opłat, nawet jeśli bilet kupujemy przez internet (za transakcje internetowe zawsze trzeba dopłacić). W przypadku wersji 3D czy IMAX, musimy jedynie dopłacić kilka złoty. Cena biletu jest też o wiele niższa na sale 4DX i VIP, a więc korzystanie z oferty kin Cinema City jest o wiele przyjemniejsze, jeśli mamy wykupiony abonament. Bez posiadania karty nie wyobrażam sobie trzykrotnego pójścia na film Thor: Ragnarok (w tym dwukrotnie na sali IMAX). Zliczając koszty takiego przedsięwzięcia, wyjdzie nam to naprawdę korzystnie. Nie ma więc praktycznie żadnych ograniczeń, a ważne jest jedynie zastanowienie się, jak często chodzimy do kina. Jeżeli ktoś wybiera sobie jedną pozycję z repertuaru na miesiąc, to posiadanie abonamentu mija się z celem. Po roku korzystania z karty nie czuję też ciśnienia, aby chodzić do Cinema City więcej razy, by być na plusie. Stało się to dla mnie naturalne, że wybieram się do kina jeśli tylko mogę. Ostatnio dowiedziałem się także, że w barze kinowym są zniżki dla posiadaczy karty, a także (o tym akurat wiedziałem od początku) organizowane są pokazy przedpremierowe specjalnie dla osób z Unlimited. Rzadko są to bardzo głośne produkcje, ale to samo w sobie jest pewnym wyróżnieniem i kolejnym plusem. Te wszystkie słowa przelałem przede wszystkim jako miłośnik kina. Jeżeli ktoś naprawdę jest kinomanem i czasami doskwierają mu kwoty, jakie wydaje na bilety, najlepszym rozwiązaniem będzie wykupienie abonamentu. Gwarantuje on możliwość obcowania z kulturą bez większego wkładu finansowego. Nie trzeba też się martwić płatnościami, ponieważ pieniążki same znikają z naszego konta (oczywiście zawsze tyle, na ile było umówione). Od niedawna jest także możliwość wyrobienia karty dzieciom za zgodą rodziców. A nie muszę nikogo przekonywać, że wypady z całą rodziną do kina mogą być kosztowne. Trzeba jednak ten wybór przemyśleć, bo jeśli karta ma leżeć w szufladzie, to nie ma to żadnego sensu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj