Każdej nocy przychodzi 1000-1500 osób - zagorzałych fanów, którzy przepłacają, by obejrzeć film, którzy łapią każdy mój żart. To niesamowite. To jak kościół, w którym jestem jednocześnie księdzem i Jezusem.
Stoned Jezusem, jeśli chcemy być precyzyjni. Kevin Smith od zawsze podkreśla bowiem swoje zamiłowanie do marihuany. Przyznał, że pali nawet podczas pracy na planie filmowym. Ponoć dzięki temu jest bardziej produktywny i kreatywny. Może to właśnie sympatia do narkotyków zbliżyła go do upadłej gwiazdy Hollywood, Johnny’ego Deppa, którego zaangażował w dwóch swoich nie najlepszych produkcjach: Yoga Hosers (tu w obsadzie znalazły się córki obu filmowców: Lily-Rose Depp i Harley Quinn Smith) oraz Kle.
Kevin Smith często współpracuje z żoną, aktorką Jennifer Schwalbach Smith. Nie tylko wystąpiła ona kilku jego filmach, lecz również odpowiadała za ich produkcję. Prywatnie są małżeństwem z dwudziestoletnim stażem, a w domowym zaciszu mają nawet specjalny pokój poświęcony upamiętnieniu i dokumentacji ich miłości. Para doczekała się córki, a nawet zięcia. Poniższe wideo, nakręcone podczas kwarantanny w czerwcu, w sposób właściwy Smithowi obrazuje ich relacje:
Kiedy myślałem, że moja historia została już opowiedziana, życie mnie zaskoczyło. Zrozumiałem dany mi znak i zmieniłem swoje życie. Kiedy myślisz, że twoja opowieść jest już napisana i skończona, zawsze warto napisać jeszcze jeden rozdział. Możesz być bardziej kreatywny, niż się spodziewasz - wyjawił jakiś czas temu fanom.
Mowa tu oczywiście o tym, co reżyserowi przytrafiło się w 2018 roku. To, co początkowo uznał za skutek wypalenia zbyt mocnego jointa, okazało się rozległym zawałem serca. Filmowiec niemal przypłacił go życiem. Co ciekawe, twórca bez większego problemu był w stanie zaakceptować fakt, że umrze - dotychczasowe, całkiem atrakcyjne życie dostarczyło mu już wielu powodów do zadowolenia. Zdał sobie jednak sprawę, że ostatnim dziełem, jakie po sobie zostawi, będzie Yoga Hosers. Z wdzięcznością przyjął więc fakt, że los dał mu jeszcze jedną szansę.
Jak nietrudno się domyślić, powodem zawału był oczywiście dramatycznie wysoki cholesterol. Jako że reżyserowi udało się oszukać śmierć, postanowił rozpocząć nowe życie, zadbać o zdrowie i dopisać kolejny rozdział swej historii. Kevin Smith zdał sobie sprawę, jak fatalny wpływ miało na niego jedzenie mięsa i nabiału. Został więc biegaczem i weganinem. Dzięki temu rozprawił się z otyłością, z którą zmagał się od dzieciństwa, a która do tego czasu stanowiła integralną część jego osobowości i powód do żartów na własny temat. Przed laty zdał sobie bowiem sprawę, że jeśli sam będzie wyśmiewał się ze swojej tuszy, to nikt inny tego nie zrobi.
Rok po zawale stanął na planie autoironicznej komedii Jay i Cichy Bob powracają. To film, który w zamyśle miał uczcić stworzone przez niego postaci i podsumować całą dotychczasową karierę. Co prawda reżyser zrobił to już w 2001 roku w filmie Jay i Cichy Bob kontratakują. Teraz jednak ta stonerska komedia miała jeszcze inne zadanie. I nie chodzi tu tylko o podjęcie tematu kultury rebootów, ale także o proste przesłanie zawarte w tym sentymentalnym, momentami wzruszającym, dziele: nigdy nie jesteś za stary, aby zmienić swoje życie.
Przy okazji reżyserowi udało się odzyskać starą przyjaźń. Amerykański twórca od niemalże dekady nie rozmawiał z Benem Affleckiem - podobno Kevin Smith ma zbyt “długi język” i bardzo chętnie rozpowiada historie o sławnych przyjaciołach. Na propozycję roli w filmie Affleck powiedział, że zgodzi się zagrać, jeśli reżyser ten zapewni mu prywatny samolot, transportujący go na plan. Zazwyczaj Smitha nie stać na takie luksusy, jednakże tego samego domagał się Snoop Dogg, by uświetnić produkcję swym cameo. Ostatecznie raper wystawił reżysera. Przypadek sprawił więc, że Smith mógł spełnić warunek Afflecka.
W swym “drugim” życiu reżyser chciał się także rozliczyć z pewną sprawą, która poniekąd splamiła jego twórczość. Mowa o Harveyu Weinsteinie, patronie finansowym dotychczasowych filmów reżysera:
Chciałem zrobić film [Jay i Cichy Bob powracają], który nie będzie sygnowany nazwiskiem Weinsteina. Kiedy dzięki ruchowi MeToo wszystko wyszło na jaw, byłem zszokowany, zdumiony, wściekły. A jednocześnie zdałem sobie sprawę, że moje filmy są z tym związane. To było naprawdę dziwne, ponieważ ten facet spełnił moje marzenia, nie chcąc niczego w zamian. Nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Marzenia innych osób stały się koszmarami. Chciałem się od tego odciąć.
Od tego czasu ze środków, które otrzymuje z filmów ufundowanych przez Weinsteina, Smith wspiera organizację Women in Film. Jest także współzałożycielem The Wayne Foundation, zajmującej się wspieraniem ofiar handlu ludźmi. Co więcej, Kevin Smith angażuje się również w walkę o prawa zwierząt. Wystąpił nawet w filmie promocyjnym organizacji Farm Sanctuary.
Czy dzięki nowemu życiu, szansie, którą otrzymał i którą wykorzystał, Kevin Smith stał się lepszym twórcą? Pewnie nie. Będzie jednak tworzył z inną perspektywą, z bardziej empatycznym, mniej egocentrycznym spojrzeniem. Jak sam powiedział:
Po zawale mogę wszystko. Nauczyłem się nie przywiązywać do wyobrażenia na swój temat, na temat siebie jako artysty. Moje poczucie własnej wartości jest w porządku, nie potrzebuję rozdmuchiwać swojego ego.
Nie pozostaje więc nic innego, jak tylko oczekiwać nowych efektów jego twórczej pracy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj