Baśnie towarzyszą ludziom od setek lat, najpierw jako opowieści ludowe opowiadane z pokolenia na pokolenie, a później w postaci książek lub filmów. Zawsze charakteryzowały się pewnymi niezmiennymi cechami: często miały być dydaktyczne, z ostrym podziałem na dobro i zło (które musiało zostać ukarane, i to dosyć okrutnie – najczęściej przez oślepienie). Bohaterowie baśni byli konwencjonalnym typem postaci, nie mieli żadnego rysu psychologicznego, tak samo trudno znaleźć ich szczegółowy opis: księżniczka była piękna, książę - przystojny, zła wiedźma - brzydka. I może dlatego, że baśnie wydają się być jedynie szkicem, z którego każdy twórca może stworzyć własne dzieło, są one tak popularne. A ten rodzaj opowiastek ludzi bawi – czy przez to, że mogą baśnie interpretować przez różne teorie (np. dość znana wersja, że „Czerwony Kapturek” oznacza przemianę dziewczynki w kobietę), czy tworzyć własne historie, a w nich pokazywać zmiany, jakie zachodzą w kulturze. Widać to najlepiej w bajkach Disneya, w których księżniczki, początkowo wierne oryginałom (prócz, oczywiście, tak okrutnych spraw jak wydziobanie oczu, ciąża czy sławne obcinanie palców), pomału stawały się samoistnymi postaciami, którym daleko do konwencjonalnej księżniczki. Niestety ten temat jest dość obszerny, dlatego musiałam go odpowiednio skrócić. Z tego powodu skupię się jedynie na księżniczkach należących oficjalnie do Disney Princess, a w dodatku na tych, które należą do kultury zachodniej – czyli Mulan, Pocahontas czy Dżasmina zostaną tylko wspomniane, lecz nie będą dokładnie opisane.

"Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków"

Śnieżka to pierwsza księżniczka Disneya, o której powstanie Wald Disney długo walczył. Przypomnijmy genezę tej postaci, która chyba jest najlepiej opisaną księżniczką w dziejach baśni, ponieważ wiemy, że „usta miała czerwone jak krew, skórę białą jak śnieg, a włosy czarne jak noc (lub heban, jak kto woli)”. Oczywiście była też piękna, jeśli jeszcze nie wyłapaliście tego z opisu. I właśnie z tego powodu musiała uciec przed złą Macochą (fun fact: w wersji z 1812 roku u braci Grimm była to jej matka, ale przypomnijcie sobie wszystkie znane Wam baśnie – czy była tam chociaż jedna zła matka?), której nie podobało się, że jej pasierbica przewyższa ją urodą. Resztę znacie. Śnieżka zwiała do siedmiu krasnoludków, zjadła im jedzenie i poszła spać (nie, o dziwo w bajce zaraz po znalezieniu się w nowym miejscu nie zaczęła im sprzątać), a ponieważ była taka ładna, to krasnoludki pozwoliły jej zostać. Aż pewnego dnia Śnieżka spotkała staruchę, która trzy razy próbowała ją zabić – wstążką, grzebieniem i niesławnym jabłkiem. Niestety, nasza księżniczka nie wykazała się inteligencją i trzy razy dała się nabrać; na szczęście za trzecim razem nieżywą, leżącą w trumnie dziewczynę zobaczył książę, zakochał się i ją pocałował – a ta powróciła do życia. Teraz już wiecie, skąd wzięły się wampiry? A tak na poważnie – jak widać, niewiele różni się Śnieżka filmowa od oryginalnej. Tak samo piękna, może mniej głupia (w końcu tylko raz dała się nabrać wiedźmie) i przy tym bardzo strachliwa oraz bierna. Śnieżka niewiele robiła sama, jej jakiekolwiek zachowania wynikały z działań innych – łowcy, krasnoludków, macochy czy księcia. Nie wiemy, czy dziewczyna miała jakieś cele, ambicje. Jest zaledwie marionetką poruszaną przez innych. Jedyną różnicą w jej historii jest to, że w „Śnieżce i siedmiu krasnoludkach” księcia spotkała przed znanymi nam wydarzeniami i… się go przestraszyła. [video-browser playlist="672019" suggest=""]

"Kopciuszek"

Jednakże minęła wojna, a społeczeństwo przeżyło prawdziwy bum, jeśli chodzi o zmiany. Kobiety przestały być jedynie paniami domu i musiały znaleźć pracę. Okazało się, że stare podziały już nie do końca działają (oczywiście pierwsze oznaki zmian pojawiły się już po I wojnie światowej, gdy kobietom zaczęto nadawać prawa). Zmienia nam się również rodzaj księżniczki – Kopciuszek pracuje, marzy o lepszym życiu i nie jest już do końca bezwolną marionetką, choć nadal potrzebuje pomocy. Oczywiście nie zwalajmy wszystkiego na barki zmian społecznych. W baśni Kopciuszkowi matka kazała być dobra i posłuszna – i taka dziewczyna była. Była również bardzo skromna, gdyż w jednej z wersji (Grimmów), gdy jej ojciec spytał się córki i jej przyrodnich sióstr, jakie podarunki chcą z podróży, jego pasierbice chciały sukienki i klejnoty, ta poprosiła jedynie o ostatnią rzecz, którą dotknie podczas podróży. Pewnie kojarzycie ten motyw, choć z innej bajki? Tak, podobną historię przeżył ojciec Pięknej, choć u niego skończyło się to trochę potwornie. Ojca musnęła gałąź, więc ten ją zerwał i podarował swojej córeczce. Jak wiadomo, z gałązek wyrastają drzewa – i to w dodatku magiczne. Tak, niestety, w tej wersji nie ma Wróżki Chrzestnej – mamy za to magiczne drzewo. Czego chcieć więcej? Sukni! Baśniowy Kopciuszek trzy razy prosi o suknię i trzy raz suknię dostaje. A później i księcia. Widać więc, że baśniowy Kopciuszek był bardziej żywotny od jakiejkolwiek Śnieżki. Choć i tak Kopciuszek disnejowski dosyć się od niej różni – Kopciuszek ma marzenia o lepszym życiu, mimo że wydaje się być dość pogodzona z losem. Czasem jest też ironiczna („Lucyfer ma zalety… tzn. musi jakieś mieć”). Nadal jest niestety naiwna i wszyscy muszą wykonywać pracę za nią – to myszy szyją jej sukienkę, to Matka Chrzestna, choć dość nieogarnięta, ratuje ją z opresji, to myszy pomagają jej wyjść z opresji, gdy zostaje zamknięta przez macochę. Mamy więc tutaj zarówno progres, jak i zastój postaci księżniczki: z jednej strony dziewczyna z marzeniami, którą można jakoś określić i nadać jej jakieś cechy, z drugiej –  nadal potrzebuje pomocy wszystkich, by mieć swoje szczęśliwe zakończenie. Co ciekawsze, w disnejowskiej wersji mamy regres postaci księcia – bucik zamiast niego znajduje sługa, a na pomysł, aby każda dziewczyna w królestwie przymierzyła pantofelek, wpada jego ojciec. Prawdziwy tacisynek? [video-browser playlist="672020" suggest=""]

"Śpiąca królewna"

Niestety, ostatni rok przed latami 60. nie dał nam żadnej nowości w charakterze disnejowskiej księżniczki. Śpiąca Królewna jest niewiele lepszą postacią od Śnieżki, ale nie dorównuje niczym Kopciuszkowi – brak jej przede wszystkim charakteru, którego zalążek miała Kopciuszek. Śpiąca Królewna w bajce jest piękna, a dwanaście wróżek w wersji braci Grimm (tak, trzynaście, toć jej się  bardziej poszczęściło niż jej disnejowskiej wersji) daje jej takie cechy jak: dobroć, piękno, inteligencja – tak, to wszystko już gdzieś było. Jednak baśniowa księżniczka nie była wychowywana przez wróżki, cały czas mieszkała w pałacu, a reszta historii była już dokładnie taka sama. Disnejowska wersja nie miała tyle szczęścia: wróżek było tylko trzy, przez co musiała pocieszyć się tylko tym, że będzie ładna i będzie umiała śpiewać – dobroć i inteligencję musiała mieć w genach. Niby Aurora (lub Różyczka, jak głosi polski dubbing) miała marzenie, aby spotkać Tego Jedynego, ale jak go spotkała i dowiedziała się, że musi się z nim rozstać, zamiast walczyć o szczęście, poddała się woli wróżek i tylko płakała. Dobrze, że chociaż tu jej się poszczęściło i jej Jedyny okazał się księciem, za którego miała wyjść. Śnieżka, Kopciuszek i Śpiąca Królewna to w pewnym sensie święta trójca księżniczek – po pierwsze, na nowe księżniczki pokolenia musiały poczekać, a po drugie, wszystkie trzy reprezentują podobny typ: pięknych, rozmarzonych i biernych, za które inni muszą podejmować działania i opiekować się nimi. I taki stan trwał długo. Na szczęście pomału zbliżamy się do okresu w dziejach Disneya, który przez znawców tematu jest nazywany jego Renesansem. A filmem, który oficjalnie rozpoczyna ten etap, jest "Mała syrenka". [video-browser playlist="672021" suggest=""]

"Mała syrenka"

Chyba każdy, kto miał do czynienia najpierw z disnejowską wersją, czuł pierwszy raz uczucie goryczy, gdy zetknął się z wersją Hansa Christiana Andersena. Myślę, że dla wielu dzieci był to taki ból, jak wtedy, gdy okazało się, że Święty Mikołaj nie istnieje . U Hansa Christiana Andersena mała syrenka ma podobną historię jak Arielka – jest zainteresowana światem ludzi, zakochuje się w księciu, oddaje głos za nogi, książę niestety nie zakochuje się w niej, a ona zamienia się w pianę. I mimo że historia disnejowska jest dość podobna do wersji Andersena (oczywiście prócz końcówki), to widać już tu zmianę. Po pierwsze, Arielka ma marzenie – chce poznać świat ludzi. Z tego powodu zbiera różne przedmioty, które znajdzie w morzu, i chowa w swojej specjalnej grocie. Tak, Arielka jest pierwszą księżniczką Disneya, która nie chce po prostu poprawić swojego losu czy go zmienić. Ona ma hobby – dość specyficzne, ale swoje. Tak jak w baśni, Arielka ratuje księcia, a gdy wychodzi na ląd, podróżuje z Erykiem, jest ciekawa zupełnie nowego świata. Co więcej, działania Arielki (i tu zaznaczam: jej własne działania) doprowadzają do konsekwencji – Tryton traci koronę, a zła Morska Wiedźma, Urszula, próbuje zabić jej ukochanego. I choć Arielka nadal przy wielu sprawach potrzebuje pomocy (delfinów, kraba, ryby i psa), to jednak już nie jest bezwolną marionetką w rękach innych. Zmiany jednak widać również w postaci księcia, który też ma jakieś marzenia, humory i potrzeby. Polecam obejrzeć najpierw "Śnieżkę", a potem "Małą syrenkę" – wtedy zobaczycie, jak olbrzymia zmiana dokonała się zarówno w postaci (już nie tylko) miłej, pięknej księżniczki, ale i księcia. Trzeba jednak pamiętać, że Arielka wiele zawdzięcza swojemu materiałowi wyjściowemu – nie to co następna opisana księżniczka. [video-browser playlist="672022" suggest=""]

"Piękna i bestia"

Lata 90. rozpoczynają złote czasy Disneya. Firma nie tylko produkuje wiele filmów, ale są one dobrej jakości, a bohaterowie są zupełnie inni niż ci z lat 30. i 50. Ludzie Disneya szukają inspiracji dalej, dając dzieciom księżniczki, które są zupełnie inne niż Śnieżka czy Kopciuszek. Dostajemy marzącą o walce Mulan, dzielną Pocahontas czy niesamowitą Dżasminę, która potrafi mamić mężczyzn, być złośliwa i wredna, a także walczyć o swoje. Jednak nim pojawiły się one, była nasza Piękna – pierwszy księżniczkowy geek. Między Belle a baśniową Piękną jest duża różnica. Wyjściowa historia jest taka sama: skromna Piękna prosi ojca o różę, a ten z miłości do córki wyrywa kwiat z ogrodu Bestii – z tego powodu Piękna musi zamieszkać z przeklętym księciem. Oczywiście książę i Piękna zakochują się w sobie, dlatego ten pozwala jej odejść do chorego ojca, a ona wraca i zdejmuje z Bestii zaklęcie. Jednak zmiana jest w charakterze Pięknej, a raczej: ten charakter jest. Przez mieszkańców Bella jest określana jako „dziwna”. I w pewnym sensie jest to prawda – na tle innych księżniczek Bella naprawdę jest dziwna. Nie jest miła dla wszystkich (cały czas złośliwie docina Gastonowi), wie, że jest inteligentna, ma swoje zdanie (na stwierdzenie Gastona, że „kobieta nie powinna czytać książek, bo zacznie myśleć”, Bella prycha, że jest to średniowieczne myślenie), a także nie boi się postawić samej Bestii – nie słucha się jego rozkazów, a gdy widzi, że jej ojcu zagraża niebezpieczeństwo, łamie umowę z Bestią i biegnie go ratować. Co więcej, Bella ma marzenia - i nie chodzi o poznanie przystojnego księcia. Nie, ona marzy o przygodach, klątwach i potworach, dlatego zagłębia się w świat swoich ukochanych książek, które zabierają ją w zupełnie różne historie, a wiele z tych książek czytała po kilka razy. Brzmi znajomo? [video-browser playlist="672023" suggest=""]

"Księżniczka i żaba"

Na następną księżniczkę musieliśmy długo czekać. Została nią Tiana, w oryginale – księżniczka z „Żabiego króla”. Ta księżniczka nie jest najmilszą postacią. Gdy gubi swoją złotą kulkę, za jej odzyskanie obiecuje żabie swoją przyjaźń, a później nie chce zgodzić się na wywiązanie się z obietnicy. Dopiero zmuszona przez ojca, z obrzydzeniem pozwala żabie jeść ze swojego talerza i spać w swoim łóżku – jednak gdy ten chce, by położyła go na poduszce, oburzona księżniczka rzuca żabą o ścianę, a ta wtedy przeistacza się w przystojnego księcia. Chyba nie muszę Wam mówić, że zachowanie księżniczki zmienia się diametralnie. Dobrze też dla księcia, że klątwa nie wymagała, by księżniczka się w nim zakochała, bo mógłby mieć kłopot. Tiana jest zupełnie inna – odpowiedzialna, odważna, mająca swoje zdanie. Co więcej, zgadza się pocałować żabę, przez co… sama się w nią zmienia. Jednak prawda jest taka, że przez całe półtorej godziny to Tiana jest panią sytuacji, stara się zebrać wszystko do kupy i odzyskać ludzką formę. Na dodatek nie zakochuje się od razu w księciu, który również nie jest tym wyśnionym. Początkowo Naveen wydaje się parodią innych książąt z bajek – jest egoistyczny, zadufany w sobie, zna swoją wartość. I to się zmienia właśnie dzięki Tianie. Jednak można zauważyć, jak ogromną zmianę przeszedł Disney, który zaczyna śmiać się z własnych konwencji – co widać zwłaszcza w „Meridzie” i „Krainie lodu”. [video-browser playlist="672024" suggest=""]

"Zaplątani"

Przed nami ostatnia księżniczka – Roszpunka. Pamiętacie tę dziewczynę z długimi włosami i zamkniętą w wieży? Jej baśniowa historia jest dosyć okrutna: nie dość, że jej ukochany został oślepiony przez knowania złej wiedźmy, to jeszcze nasza księżniczka nie myślała o czymś takim jak czystość przed ślubem. Tak, proszę państwa – gdy oślepiony książę odnalazł wygnaną (i z krótszymi włosami) Roszpunkę, chłopak miał co najmniej podwójną niespodziankę. I chyba nie ma większej różnicy między tą baśnią a „Zaplątanymi”. Roszpunka w filmie jest zupełnie inna – ma wiele wad, ale i zalet. Jest postacią wielowymiarową, tak samo jak jej „książę” – złodziej Flynn Rider. [video-browser playlist="672025" suggest=""] Patrząc na te wszystkie zmiany, jakie zaszły w Disneyu, widać, jak inne wzory są teraz przekazywane księżniczkom. Tak jak kiedyś były to bierne marionetki śpiewające o pragnieniu miłości, tak teraz małe dziewczynki mogą utożsamiać się z pełnokrwistymi bohaterkami – walecznymi, zabawnymi, często pokręconymi. Księżniczki stały się ludzkie i przestały przypominać ukochane romantyków stawiane na piedestale. Disney już zupełnie odszedł od oryginalnej wersji baśń, często tworząc swoje własne (jak to było z "Meridą"), i - jak wspomniałam wcześniej - nierzadko wyśmiewa wcześniejsze schematy, takie jak miłość od pierwszego wejrzenia. Współczesne księżniczki nie potrzebują ratunku, same potrafią o siebie zadbać i, jak się okazuje, nie zawsze miłość do mężczyzny jest najważniejsza (jak w "Krainie lodu"). I oby tak dalej, ponieważ takie dziewczyny są o wiele ciekawszymi bohaterkami.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj